27.11.13
Pierwszy raz w życiu jestem w Skandynawii, a dokładnie w Finlandii. Jest tu naprawdę zimno i mroźno, a moja garderoba składa się głównie z ciepłych swetrów i grubych skarpet. Ostatnie dwa dni spędziłam z Alexem w Innsbrucku na długich rozmowach. Gdy wstawałam nie było go w domu, bo miał trening z chłopakami, robiłam śniadanie, rozmawiałam przez telefon z Klarą. Oczywiście powiedziałyśmy sobie jak bardzo za sobą tęsknimy. Ona opowiadała mi o Uniwersytecie, na którym się uczy oraz o chłopakach, poznała jakiegoś Filipa, z którym chodzi na Historię Sztuki. Z jej opowieści to wysoki brunet, bardzo przystojny, z słodkim uśmiechem i ogólnie jakieś ciacho. Zapytała mnie jak skoczkowie. Powiedziałam jej o Gregorze, ale nie wspomniałam, że to TEN koleś z imprezy. Tylko tyle, że poznałam skoczków austriackich i są całkiem, całkiem przystojni. Wspomniałam, że Gregor trochę mnie irytuje, ale ogólnie to przyjemny chłopak, z którym jak na razie najczęściej rozmawiałam. Zaczęła dopowiadać swoje "uuu" "pewnie słodziak" i inne komentarze tego typu, jak to Klara. Alex wracał po południu, jedliśmy razem obiad, jechaliśmy do jego rodziców i sobie rozmawialiśmy. Pani Pointner- to znaczy babcia zapytała mnie czy szare ściany w salonie nie są czasem za ciemne? Bo ona bardzo chcę pomalować pokój na jakiś inny jaśniejszy kolor, ale nie ma pojęcia, który by najlepiej pasowało do wnętrza. Doradziłam jej beżowy, który idealnie będzie współgrał z brązowymi meblami. Dowiedziałam się o Alexie, że jego ulubiony kolor to właśnie ten, który wybrałam. Pan Pointner zgodził się pojechać do sklepu i kupić farbę by jego żona więcej nie marudziła. Ci ludzie tak bardzo się kochają, mimo wszystko. To takie urocze, że mimo tylu wspólnie spędzonych lat, nadal czują do siebie co na początku ich znajomości, a było to bardzo dawno. Alexander ma już ponad 40 lat. Alex zaczął chwalić chłopaków, powiedział, że coraz lepiej im idzie na treningach, a w szczególności Thomasowi i Gregorowi, oboje bardzo się starają i dają z siebie wszystko. Właśnie, Gregor. Jak w poniedziałek się żegnaliśmy, dał mi książkę, którą tak jakby zgubiłam. Bardzo mu podziękowałam, ponieważ to jedna z moich ulubionych powieści. Wspomniał też, że mieszka niedaleko Innsbrucka w jakieś miejscowości chyba na T albo na F. Nie wiem. Nie widzieliśmy się od tamtego czasu, ja nie chodziłam na treningi ponieważ były za wcześnie. A innej możliwości spotkania go nie miałam. Zresztą co ja się przejmuje, przecież nie zależy mi na zobaczeniu go. Owszem widok jego uśmiechniętej twarzy jest przyjemny oraz irytujący, ale to tylko chłopak. My się nawet nie znamy, postanowiliśmy się zaprzyjaźnić by nie myśleć o TAMTEJ nocy. Mam nadzieję, że uda nam się polepszyć relacje, ale jak się nie uda, to przecież nie będzie
koniec świata. Gorzej by było jakbym się zakochała, ale to się nie zdarzy, mnie takie coś nie kręci. Związki nie są dla mnie, miałam kiedyś chłopaka. Norbert. Byliśmy ze sobą około 5 miesięcy, mogłoby się wydawać, że długo. Jednak nie kochałam go, wiedziałam, że mu się podobam, ale ja nic nie czułam. Nie wiem dlaczego zgodziłam się na bycie jego dziewczyną. Chociaż wiem. Klara. Stwierdziła, że pasujemy do siebie i musimy być razem. W sumie to nie było tak źle, chodziliśmy na randki, on kupował mi prezenty, bywało przyjemnie. Nawet poszliśmy razem na studniówkę. Ale męczyłam się w tym związku, czułam się jak w klatce i nie chciałam dłużej go okłamywać. Zerwaliśmy. Nasze relacje są dobre, dlatego cieszę się, że mimo iż nie jesteśmy razem, to pozostaliśmy dobrymi znajomymi. Co więcej przez jakiś czas razem uczyliśmy się do matury, jak już nie byliśmy w związku. Siedzę sobie na łóżku w hotelowym pokoju w Kuusamo. Czekam na przylot chłopaków, ponieważ ja z Alexem przylecieliśmy wczoraj wieczorem, a skoczkowie dopiero dziś. Chciałam zobaczyć okolicę, nie przepadam za zimą, ale ten kraj ma w sobie coś, co mi się podoba. Renifery. Tak, tu jest więcej przyjaciół św.Mikołaja niż ludzi. Cudowne stworzenia. Niedaleko Wrocławia jest stadnina koni, bardzo dobrego kolegi dziadka. Co wakacje przyjeżdżałam tam i jeździłam na nich. Dlatego lubię renifery, bo tak bardzo przypominają mi rumaki. Oczywiście nie próbowałam jeździć na reniferze, tylko na nie patrzę. Kocham zwierzęta to przesłodkie istoty. Oprócz kota-
Filemona, który teraz mieszka z dziadkami, mam jeszcze rybki, którymi babcia się zajmuje jak mnie nie ma. Wiem, ja sobie podróżuje, a babcia zajmuje się moimi zwierzakami, niedobra wnuczka. Chociaż to ona chciała bym pojechała i poznała Alexa, a zresztą nie narzeka. Jest ona krawcową, więc pracuje w domu i ma dużo czasu, by zająć się jeszcze zwierzętami. Przynajmniej nie nudzi się jej samej, jak dziadek jest w pracy.
~~~~~~
Wreszcie dolecieliśmy do Kuusamo, z przyjazdem tu były małe problemy. No dobra nie takie małe, austriacka federacja narciarska zrobiła pomyłkę w rezerwacji samolotów rejsowych. Mogliśmy się tu w ogóle nie dostać. Jesteśmy tu dzięki mojemu i Thomasa sponsorowi, a mianowicie dzięki Redbullowi. Jak dowiedzieli się o naszych problemach, zaproponowali pomoc i wraz z resztą drużyny, w tym samym składzie co ostatnio, przylecieliśmy prywatnym samolotem. Zabrałem swoje rzeczy z samolotu i razem z Thomasem idziemy do hotelu, marzę o śnie. Ostatnie dwa dni spędziliśmy na intensywnych treningach i jestem lekko padnięty, nawet nie miałem kiedy odpocząć. W domu zgrywałem twardziela, nie chciałem pokazywać rodzinie, że nie mam na nic siły. Chciałem spędzić z nimi te krótkie, dwa dni. Oczywiście nie obeszło się bez kłótni z Glorią, ale to już normalne. Powinienem się przyzwyczaić. O co nam poszło tym razem? Gdy z Klingenthal wróciłem zmęczony, położyłem swoje walizki w przedpokoju i poszedłem przywitać się z rodzicami, którzy byli w kuchni. Jak na złość po schodach schodziła moja siostra i nie zauważyła jednej z toreb, potknęła się i udała. Fajtłapa. Jej wrzask było słychać w całej okolicy, dziwne, że sąsiedzi nie przyszli sprawdzić co się stało.
-Gregor! Ja Cię jeszcze nauczę porządku- jak usłyszeliśmy huk od razu wybiegliśmy z kuchni, podszedłem do siostry i podałem jej dłoń by mogła wstać, zmierzyła ją tylko wzrokiem i wstała bez mojej pomocy- Co to ma być?- pokazała na torby, już miałem jej odpowiedzieć, coś w stylu czy nie widzi, że to walizki, ale odezwała się po raz kolejny- Nie odpowiadaj- miałem ochotę się zaśmiać- Bawi Cię to- ona nawet nie wiedziała jak bardzo, ale postanowiłem, że nie powiem Ci głupiego, by nie pogarszać sytuacji
-Przepraszam- powiedziałem by się więcej nie czepiała. Zresztą to nie moja wina, że jak Gloria schodzi ze schodów to zwołuje przy tym całą rodzinę. Wydaje mi się, że Lucas również usłyszał wrzask naszej siostry, bo wyszedł ze swojego pokoju i przyszedł do nas na dół. Przywitałem się z dawno nie widzianym bratem. Wziąłem swoje walizki, minąłem siostrę na korytarzu i poszedłem do swojego pokoju. Przy kolacji odzywała się do mnie tylko "tak" i "nie", uwielbiam jej humorki. Przestała się na mnie obrażać, gdy miałem już wsiadać do taksówki i znowu polecieć na kolejne zawody. Przytuliła mnie, powiedziała, że będzie za mną tęsknić oraz, że mnie kocha. Z racji tego, że jestem wyższy od niej, pocałowałem ją w czoło, odwzajemniłem uścisk i wsiadłem do pojazdu. Moja rodzina już przyzwyczaiła się do tego, ze ciągle mnie nie ma. Wcale nie czuję się z tym świetnie, ale skoki to całe moje życie. Zameldowaliśmy się z Thomasem i raczej nikogo to nie dziwi, ze znowu mamy razem pokoju. Na każdym wyjeździe mamy razem. Nie przeszkadza mi to, Morgi to świetny współlokator. Nie bałagani, ale też tak samo jak ja rozwiesza ubrania na krzesłach. O nic się nie czepia, jest idealnie, nie to co w domu z Glorią. Morgi kiedyś mi powiedział, że podkochiwał się w mojej siostrze. Moja reakcja: fuj. Gloria nie jest brzydką dziewczyną, ale jest moją siostrą. Nie wiem czy umiałbym sobie ich razem wyobrazić. Może lepiej nawet nie będę próbował sobie wyobrazić. Tak dla mojego bezpieczeństwa. Chłopaki w samolocie wymyślili, że jak tylko dotrzemy na miejsce to, że niby mamy pójść na miasto. Porąbało. Oni chcą pochodzić, bo chcą zobaczyć okolicę. Taa, jasne, okolicę. Idą porozglądać się za dziewczynami. Jestem za bardzo zmęczony, by gdziekolwiek pójść. Przeprosiłem ich i powiedziałem, że pójdę wcześniej na kolację i spać.
-Ej, Gregor- marudził Manuel- bez Ciebie to nie to samo.- zaśmiałem się
-Schlebiasz mi, ale nie.- odparłem, gdy oni już gotowi czekali przy drzwiach i mieli nadzieję, że jednak zmienię zdanie
-Nawet on idzie- Stefan wskazał na Loitzla, który chyba najbardziej chciał iść. Chociaż nie, każdy z nich chce bardzo iść.
-Ej- jęknął Wolfgang- ostatnio nie poszedłem, bo źle się czułem- tłumaczył się.
-Nic nie sprawi, że zmienisz zdanie?- tym razem to Morgi starał się mnie namówić, pokręciłem przecząco głową- Ok- zrobił smutną minkę
-Hahhaha- rozbawił mnie tym- Idźcie już- otworzyłem im drzwi- na pewno nie zmienię zdanie.- gdy wyszli ja udałem się w stronę hotelowej restauracji, jestem trochę głodny. Podeszła do mnie miła kelnerka, zamówiłem swoje ulubione danie oraz sok. Ona zanim poszła to, powiedziała, że będę musiał trochę poczekać. Uśmiechnęła się, a ja usiadłem przy jednym ze stolików. Nie miałem problemu ze znalezieniem wolnego miejsca, ponieważ na sali byłem tylko ja i jakiś straszy pan, który siedział dwa stoliki dalej. Jutro
trening, a w piątek kwalifikacje i zawody. Mam nadzieję, że warunki pozwolą nam przeprowadzić konkurs,
a ja zdobędę jakieś punkty. Trener mówił, że moja forma jest w porządku, ale ja coś czuję, że nie jest jakoś najlepiej.
~~~~~
Mój ciągle burczący brzuch nie pozwolił mi dłużej siedzieć w spokoju, musiałam wyjść z pokoju. Po schodach zeszłam na dół, w holu skręciłam w lewo i weszłam do kawiarni. Przy jednym ze stolików siedział jakiś staruszek, a dwa stoliki przed nim jakiś chłopak. Podeszłam bliżej, to był Gregor. Całe szczęście, że siedzi tyłem do drzwi. Chłopak był sam, nie widziałam jego twarzy, ale zapewne o czymś intensywnie myślał. Postanowiłam, że podejdę jeszcze bliżej i go wystraszę. Jak on kiedyś mnie tak wystraszył, to ja też mogę.
Skradałam się po cichu, gdy byłam wystarczająco blisko, położyłam swoje dłonie na jego ramionach i odezwałam się
-Nie udawaj, że myślisz- lekko się wzdrygnął, ale gdy zauważył, że to ja od razu się rozpromienił
-Laura- wstał- Hej- przytulił mnie? Nie wiem skąd u niego taki gest, ale odwzajemniłam go- Kiedy przyjechałaś?- usiadłam na krześle na przeciwko niego
-Wczoraj wieczorem- oznajmiłam- a Wy co tak długo?- głośno westchnął
-Nawet mi nie mów- z jego twarzy nie udało się nic odczytać- Problemy z rezerwacją- krótko skomentował. Widać po nim, że nie ma ochoty mówić na ten temat, dlatego dalej nie pytałam- Głodna?- uśmiechnął się
-Jak wilk- zaśmialiśmy się, a do nas podeszła kelnerka
-Co dla Pani będzie?- zapytała mnie bardzo życzliwie. Spojrzałam w kartę dań
-Naleśniki z bananami- odparłam, a ona wszystko notowała- w polewie czekoladowej
-Do picia sok pomarańczowy?- pokiwałam głową na tak- Pańskie zamówienia za chwilkę przyniosę- zwróciła się do Gregora. Gdy kelnerka odeszła, Gregor się zaśmiał.
-Dobry wybór.
-Wiem, kocham naleśniki- uśmiechnęłam się
-Nie wątpię- powiedział i przyszła ta kelnerka z naszymi zamówieniami, przede mną położyła talerz z naleśnikami, a przed Gregorem to samo
-Nie wierzę- spojrzałam na swój talerz i na jego- Nie miałam pojęcia, ze to zamówiłeś.- Uśmiechnął się i zaczęliśmy się zajadać pysznościami. Opowiadaliśmy sobie jak nam minęły te dwa dni. Gregor powiedział mi, że on głównie zamiast odpoczywać to jeszcze więcej trenował, siłownia i te sprawy. Jak ja bym chciała zobaczyć go bez koszulki. Na pewno ma super ciało, kaloryfer i te mięśnie. Nie wierzę, że o tym pomyślałam. Jestem głupia!
-Gregor! Gregor!- do restauracji weszło dwóch roześmianych skoczków, jeden z nich to Stefan, a drugi to chyba Thomas- Jak dobrze, że tu jesteś!- powiedział ten z jaśniejszymi włosami. Stanęli koło nas i śmiali się jeszcze bardziej- Cześć Laura- przywitali się ze mną, a ja się uśmiechnęłam
-Co się stało?- zapytał Gregor
-No bo- zaczął Stefan, ale próba powiedzenia czegoś w jego wykonaniu była niemożliwa, ponieważ momentalnie wybuchnął śmiechem. Przez nich mi i Gregorowi też zachciało się śmiać
-Manuel- powiedział Thomas i też się śmiał- bo on- kolejna fala śmiechu
-Chodź do naszego pokoju- powiedział ciemnowłosy- wszystko zrozumiesz
-Przepraszamy Laura- zwrócił się do mnie Thomas- Musimy go porwać- wskazał na Gregora i wyglądał przez chwile śmiertelnie poważnie, ale po chwili znowu stal się sobą. To znaczy wybuchnął śmiechem
-Za chwile przyjdę- powiedział do chłopaków, a oni wyszli
~~~~~~
-Przepraszam Cię za nich, nie wiem o co chodzi- uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny
-Nie szkodzi, zresztą i tak miałam Ci powiedzieć, że jestem zmęczona- odwzajemniła uśmiech- Zawsze żegnamy sie pod moim pokojem- stwierdziłam
-Tak, też to zauważyłem- Dobranoc Laura
-Dobranoc Gregor- otworzyła drzwi, a ja udałem się do pokoju Krafta i Fettnera. Nie mam pojęcia co te głupki znowu wymyśliły, ale wolę sprawdzić. Wszedłem do pokoju, a tam siedzieli chłopaki i byli w takich samych nastrojach co przed paru minut. Usiadłem koło Morgiego, spojrzałem na niego pytającym wzrokiem i czekałem aż ktoś mi wyjaśni co się właściwie stało. Jednak on nic nie mówił tylko się śmiał tak samo jak Stefan, spojrzałem na Loitzla, ten zrozumiał o co mi chodzi i odezwał się
-Wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się w centrum miasta. Byliśmy w jakieś restauracji by zjeść coś.
-Poznaliśmy fajne dziewczyny, żałuj, że nie byłeś- wtrącił się Stefan, a Wolfgang spojrzał na niego wzrokiem zabójcy, on nie lubi jak ktoś mu przerywa
-Gregor nie będzie żałował, nie widzicie jak opiekuje się tą Laurą?- skomentował Morgi i poruszał dwuznacznie brwiami, za co dostał ode mnie kuksańca w bok. Opiekuje się tą Laurą, chyba go coś powaliło! To, że rozmawialiśmy ze sobą pare razy nie znaczy, że mi na niej zależy. Owszem lubię z nią rozmawiać, jak nie jest wredna, ale lubię rozmawiać z wieloma ludźmi
-Nooo- przyznał Stefan. Nie wierzę, że mu przytaknął. Debile
-Wydaje mi się, ze mieliście mi coś powiedzieć w związku z Manuelem, nieprawda?- starałem sie zmienić temat, wkurzali mnie już tymi głupimi tekstami, jak u dzieci w przedszkolu. Nie da się z nimi nawet przez chwilę porozmawiać normalnie
-Noooo- zaśmiał się Morgi- wiem, ze Ci sie podoba- szepnął mi na ucho- a ja przewróciłem teatralnie oczami, jak to ma w zwyczaju Laura. Podoba mi się? No chyba nie. Jest ładna, ale nic więcej. Niech sobie nie wyobraża nie wiadomo co
-Głupi jesteś- powiedziałem tylko, bo nie miałem siły na dalszą rozmowę na ten temat
-I te laski- powiedział Stefan- usiadły z nami przy stoliku, gadaliśmy i te sprawy
-A jak mieliśmy wracać- wtrącił się Loitzl
-Postanowiliśmy je odprowadzić- odezwał się po raz pierwszy Andreas
-I Manuel- cała czwórka wybuchnęła śmiechem, a Morgi starał się mówić- chciał popisać się- z łazienki wyszedł własnie wspomniany przed chwilą Fettner. Wyglądał jakby własnie wyszedł z pod prysznica i tak raczej było
-Co popisać?- powiedział z wyrzutem- chciałem im zaimponować
-To wcale nie znaczy to samo?- powiedział z ironią Stefan
-Nie, matole- odpowiedział jego współlokator
-Dobra, skończcie- uciszył ich Wolfi
-Jak Manuel chciał im zaimponować- Morgi specjalnie zaakcentował ostatnie słowo- to wpadł w ogromną zaspę- chłopaki zaczęli się śmiać, zresztą ja trochę też. Już to sobie wyobrażam, Manuel popisujący się przed dziewczynami, wpada w śnieg.- i one też się śmiały
-I powiedziały, że żałują, że nikt tego nie nagrał- dodał Kraft
-To nie było fajne- odezwał się Fettner. Chłopaki opowiedzieli mi resztę historii oraz inne ciekawe rzeczy z ich wypadu. Słuchałem ich i co jakiś czas śmialiśmy się... Czy ja już mówiłem, że kocham tych chłopaków? Kocham- chodzi mi tak po przyjacielsku, oczywiście.
***
Czeeeeść! ;*
Rozdział zaplanowałam sobie, że dodam wczoraj, ale jak na złość akurat przez cały dzień nie miałam dostępu do internetu ;c Dlatego przepraszam Was bardzo, ale zapraszam do czytania i komentowania ;d
Już jutro zaczyna sie weekend w Planicy, przygotowane na emocje? xd
To będę już ostatnie zawody, tak bardzo mi przykro ;< Tyle będzie trzeba czekać... ;x
I jutro pierwszy dzień wiosny, DZIEŃ WAGAROWICZA! Macie jakieś plany? :D
Pozdrawiam! ♥
Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 20 marca 2014
piątek, 7 marca 2014
5 ♥
24.11.13
Nie należę do rannych ptaszków, ale też nie jestem śpiochem, śpię chyba tyle ile muszę. Osiem godzin w 100% wystarczy, żeby się wyspać, oczywiście zdarza mi się spać dłużej, ale to tylko w nagłych wypadkach, jak naprawdę jestem bardzo zmęczony albo spać krócej, jak każdy człowiek. Wczoraj wieczorem jak tylko z Thomasem wróciliśmy od chłopaków, wziąłem jeden z najszybszych pryszniców w życiu, ponieważ chciałem wykąpać się jak najprędzej i marzyłem o tym by znaleźć się pod cieplutką pierzyną. Rano obudziła mnie piosenka Justina Timberlake'a, którą mam ustawioną na budziku dokładnie o 7:00. Thomas się na mnie wkurza, bo uważa, że jak śniadanie jest kwadrans przed 8, to jak wstanie 30 minut po 7, w zupełności mu wystarczy by się przygotować. Moim zdaniem 15 minut to trochę za mało nawet dla faceta, a zresztą ja już nie mógłbym spać dłużej. Podszedłem do mojej torby, wyciągnąłem jakieś pierwsze, lepsze ubrania i udałem się do łazienki z zamiarem przebrania się i obmycia wodą twarz. Kiedy ja już zdążyłem wyjść z łazienki, pościelić swoje łóżko oraz trochę ogarnąć pokój, bo wczoraj jak kładliśmy się spać nie miałem zamiaru sprzątać, Morgi dopiero zwlekał się z łóżka. Poczekałem na niego aż doprowadzi się do ładu i oboje zeszliśmy na dół na śniadanie do restauracji , usiedliśmy przy tym samym stoliku co siadamy od trzech dni. Byliśmy pierwsi, Morgi się trochę wściekał, ponieważ ja go pośpieszałem, że ma szybko, szybko wszystko zrobić, bo nikt nie będzie na nas czekać, a teraz to my musimy czekać na wszystkich. Po krótkiej chwili zszedł Wolfgang z Adreasem oraz Stefan z Manuelem
-Trenerze, a o której to się przychodzi na śniadanie?- zapytał Stefan i pokazał na zegarek- jest 8:02- pokręcił z niezadowoleniem głową- nie ładnie tak.- trener się zaśmiał i usiadł obok niego
-A kto się spóźnił wczoraj?- zapytał trener- i przedwczoraj?- spojrzał na Krafta- nie ładnie tak.- pokręcił z niezdemolowaniem głową
-Bo to jego wina- bronił się Stefan i wskazał palcem na Manuela, który siedział obok niego i Loitzla
-Że niby to moja wina, że nie wiedziałeś gdzie masz buty?- zapytał Fettner- Dwa razy?- zaśmialiśmy się.
-A dla kogo to miejsce obok Gregora?- zapytał Kofler, ponieważ pomiędzy mną i Panem Poitnerem nikt nie siedział, a trenera tak jakby olśniło
-O Matko! Laura!- prawie krzyknął- Na miłość Boską zapomniałem o niej- popatrzył na nas, a po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział- jak któryś piśnie jej słówko, gorzko tego pożałuje- mieliśmy ochotę się zaśmiać, ale pierwszy raz udało nam się zachować powagę- rozumiemy się?- wszyscy przytaknęliśmy, a trener zwrócił się do mnie- Gregor, Ty ją wczoraj zaprowadziłeś do pokoju czy mógłbyś po nią teraz pójść?
-Tak jest, trenerze- odłożyłem widelec, wstałem od stołu i udałem się w stronę wyjścia
~~~~~~
Biegłam albo można powiedzieć, że uciekałam, ale nie wiem przed czym lub przed kim? Bardzo się bałam, byłam cała przemoczona, a ubrania miałam całe ubłocone, z każdym moim krokiem zostawiałam ślad. Nie wiem gdzie jestem, widzę tylko drzewa. Wszędzie drzewa, to za pewne las, ale nie poznaje go. Słyszę śpiew ptaków, przyśpieszone bicie mojego serca oraz ten przerażający śmiech. Chciałam by ten horror się już skończył, ponieważ jeszcze nigdy nie ogarnął mną taki strach. Biegnąc tak nie wiadomo gdzie, nie zauważyłam, wystających korzeni drzewa, potknęłam się o to i z hukiem runęłam na ziemię. Cudownie, już po mnie. Usłyszałam wystrzelony pocisk, myślałam, że to już koniec... hałas powtórzył się i jeszcze raz. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to tylko zły sen, a ktoś upierdliwe stara się dostać do mojego pokoju. Lekko nieogarnięta i roztrzepana podeszłam do drzwi, przekręciłam kluczyk i otworzyłam je, po drugiej stronie oparty o ścianę stał Gregor jak zwykle uśmiechnięty, czy ten człowiek kiedykolwiek ma zły humor?
-Znowu Ty?- spojrzałam na niego, a on zabrał łokieć i stanął naprzeciwko mnie
-Też się cieszę, że Cię widzę.- mruknęłam tylko, a on wyszczerzył rząd swoich idealnie, śnieżnobiałych ząbków- Trener poprosił mnie bym Cię obudził.- dodał i już trochę spoważniał, a po chwili dotarły do mnie jego słowa. Trener. Jak Alexander jest dla niego trenerem, to Gregor musi być jakimś skoczkiem, szybko kapująca ja, zawsze spoko.- Na śniadanie.- na te dwa słowa momentalnie zaburczało mi w brzuchu i jestem przekonana, że nie tylko ja to słyszałam, ponieważ widziałam jak chłopak się uśmiecha, a mi zrobił się trochę głupio.
-Muszę się przebrać- spojrzałam na swoją piżamę z podobizną Garfielda na bluzce, chłopak podążył za moim wzrokiem
-Poczekać na Ciebie?- zaproponował
-Nie, to znaczy nie musisz.- skinął głową i się oddalał
-Do zobaczenia Lauro.- jestem przekona, że specjalnie zaakcentował moje imię
-Czekaj, czekaj- odwrócił się w moją stronę- Skąd wiesz jak mam na imię? Nie przypominam sobie bym się przedstawiała
-Czekałem aż o to zapytasz.- a co to niby miało znaczyć? Nie rozumiem tego człowieka. Zaśmiał się po raz kolejny i zmierzał w moją stronę
-No więc, powiesz mi?- niecierpliwiłam się, a on nachylił się nade mną i powiedział mi do ucha
-Przebierz się- spojrzał po raz drugi na moją piżamę- zejdź na śniadanie, a ja Ci później powiem- odsunął się ode mnie, zgodziłam się, bo byłam już spóźniona, a mój brzuch zdradzał, że również głodna. Uśmiechnęłam się do niego, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Wzięłam ubrania, które przygotowałam sobie wczoraj wieczorem i udałam się do łazienki, by zrobić sobie tak zwaną poranną toaletę. Ubrałam czarne spodnie, beżowy sweter oraz brązowe baletki, takie buty, w których będę mogła chodzić po hotelu. Na szyje założyłam długi naszyjnik w kształcie kota oraz zrobiłam sobie lekki makijaż. Jak umyłam twarz, nałożyłam krem i delikatnie przeciągnęłam tuszem rzęsy, rozczesałam swoje włosy i upięłam je w koka. Gotowa wyszłam z łazienki, super, tylko gdzie teraz jest ta restauracja, mogłam poprosić go o pomoc, teraz już za późno. Z pokoju chwyciłam klucze oraz telefon i energicznie otworzyłam drzwi
-O Boże- wystraszyłam się i lekko podskoczyłam, ponieważ za drzwiami jednak czekał roześmiany chłopak
-Wystarczy Gregor- puścił mi oczko, zamknęłam drzwi
-Zabawne- powiedziałam, gdy klucze chowałam do kieszeni w spodniach- Co Ty tu robisz?
-Czekałem na Ciebie- odparł jakby to była najzwyklejsza rzecz w życiu, udaliśmy się w stronę schodów
-Nie musiałeś.
-Wiem, ale chciałem.- co mają znaczyć jego słowa? jak ja mam je odebrać? Cieszę się, że jednak został, bo nie wiem jakbym tu poszła, w sumie mogłam kogoś zapytać, ale Gregor mnie wyręczył i sam mnie zaprowadził. Znowu. Weszliśmy do restauracji, przy stoliku siedział Alex z piątką innych chłopaków
-Dzień dobry Lauro- zwrócił się do mnie i gestem dłoni pokazał mi, ze mogę usiąść obok niego- Jak się spało?- zapytał uprzejmie, a Gregor usiadł na miejscu obok mnie
-Dziękuję, bardzo dobrze.- uśmiechnęłam się i czułam wzrok każdego z nich na sobie. Niefajne uczucie. Siedzę przy stoliku sama z siódemką mężczyzn, każda dziewczyna na moim miejscu pewnie byłaby wniebowzięta, ale ja się lekko krępowałam. Każdy z nich przedstawił się mi, ale niekoniecznie zapamiętałam wszystkich imiona, na pewno ten co siedział obok Alexa nazywa się Stefan. Jego imię zapamiętałam, ponieważ on ciągle mówi coś zabawnego i po części głupiego, a reszta by mu przerwać mówi "No błagam Cię, Stefan". Obok Gregora siedział ten chłopak, którego wczoraj wieczorem widzieliśmy jak Gregor odprowadzał mnie do pokoju, jeżeli dobrze zapamiętałam chłopaki mówią na niego Morgi. Wydawało mi się, że to zabawne przezwisko, zmieniłam zdanie, gdy usłyszałam Gregora- Schlieri, myślałam, że zaraz spadnę z krzesła. Nigdy nie miałam żadnego przezwiska, ale jego mnie bawi. Przy stole głównie mówili oni, ja się nie odzywałam, nie wiedziałam zbytnio o czym mam rozmawiać ze skoczkami. Po skończonym posiłku, poszliśmy na górę, każdy do swojego pokoju się przebrać, później był trening, a o 13:30 konkurs. Pierwszy raz w życiu zobaczę skoki na żywo, byłam podekscytowana.
~~~~~
Jesteśmy na terenie Vogtland Aren, konkurs już trwa, na samym początku warunki były w miarę dobre, później się znacznie pogorszyły. Po półgodzinnym trwaniu zaczął padać śnieg. Przerwy pomiędzy skoczkami stawały się coraz dłuższe, obserwowałem poczynania moich rywali, którzy starali się skoczyć jak najlepiej mimo tych złych warunków. Gdy wychodziłem z windy i udałem się do poczekalni, w tym czasie Kofi oddawał skok, miał wypadek, z dużym problemem jechał na jednej narcie, niestety skończyło się to upadkiem i na dodatek uderzył w bandę. Jak wynosili go na noszach, pokazał kciuk do góry, odetchnęłam z ulgą. Konkurs coraz bardziej się przedłużał, byłem zaniepokojony, zdenerwowany, ale starałem się uśmiechać. Siedzieliśmy na ławce razem z Kamilem Stochem i Andersem Bardalem, gdy zacząłem się coraz bardziej denerwować, postanowiłem pochodzić po pomieszczeniu, lekko podskakując by się odprężyć. Jednak to nie pomagało, zdjąłem buty, które zaczynały już mnie uwierać, stanąłem na krzesełku i próbowałem rozluźnić stopy, kręcąc kółka tak jak się ćwiczyło na wf w szkole. Zastanawiałem się czy I seria dojdzie do skutku? Razem z Norwegiem wzięliśmy swoje narty, wyszliśmy już z poczekalni, bo za chwile miała być nasza kolej, miałem skakać jako ostatni w koszulce lidera. Widziałem z góry skok Kamila nie należał do jego najlepszych, tylko 117 m. Bardal usiadł na belce startowej, z której po chwili musiał zejść, stałem obok i wszystko obserwowałem. Robiło się coraz bardziej zimno, założyłem kurtkę, kręciłem z niezadowoleniem głową i przystępując z nogi na nogę usiłowałem się trochę ocieplić. Po zrobieniu kolejnej rozgrzewki, postanowiłem usiąść, lekko trzęsłem się z zimna, ale starałem się uporządkować myśli. Czekanie było nie do zniesienia, a świadomość, że wielu innych dobrych skoczków, którzy skakali przed chwilą nie poradzili sobie z warunkami, nie pomagała. Razem z Andersem zabraliśmy swoje narty i poszliśmy na górę, przez telefon, który tam był rozmawiałem z trenerem. Po konsultacji z nim, podszedłem do Norwega, podaliśmy sobie dłonie, ubraliśmy kaski, zabraliśmy narty i wsiedliśmy do windy. Zadecydowaliśmy, ze oboje rezygnujemy z dzisiejszej rywalizacji, bojąc się o własne zdrowie. Miał być to protest przeciwko rozgrywaniu zawodów w złych warunkach. Było zbyt niebezpieczne, żeby skakać. Wiatr wiał prawie osiem metrów na sekundę pod narty. To była nasza wspólna decyzja. Jest sezon olimpijski, a my nie chcieliśmy ryzykować. Będzie jeszcze wiele innych zawodów, w których pokaże na co mnie stać. Dzisiejszy konkurs skończył się wygraną Polaka Krzysztofa Bieguna, na drugiej pozycji był Niemiec Andreas Wellinger, a ostatnie miejsce na podium zajął Jurij Tepes. Najlepszy z naszej drużyny był Manuel- 11, Stefan znalazł się na 14 pozycji, a zaraz za nim Thomas- 15, Wolfgang zajął 18 miejsce. Najgorzej poszło Kofiemu, ponieważ był dopiero 45, a to wszystko wina tych złych warunków, które spowodowały jego upadek. Pogratulowałem chłopakom i wróciliśmy do hotelu, w tym całym zamieszaniu nigdzie nie widziałem Laury. Wiem, że gdzieś była i śledziła wszystko co działo się na skoczni, ale nie miałem tej możliwości zobaczenia jej. Spotkałem ją dopiero po kolacji, ponieważ na posiłku z nami nie siedziała, trener wspomniał, że źle sie czuła już pod skocznią, dlatego wróciła szybciej do pokoju. Siedziała na kanapie w holu, czytała książkę. Zdziwiłem się, przecież ma swój pokój, ale nie wnikałem. Po cichu jak wyszedłem z restauracji, stanąłem za sofą, pochyliłem się nad jej ramieniem i szepnąłem jej na ucho
-Co czytasz?- reakcja dziewczyny była taka, jakiej się spodziewałem, wystraszyła się. Na dźwięk mojego głosu lekko zadrżała i odwróciła twarz w moją stronę
-Zgłupiałeś?!- wrzasnęła na mnie, a ja obszedłem kanapę i zająłem miejsce obok niej. Uśmiechnąłem się, odkąd spotkałem tę dziewczynę ciągle się uśmiecham, dobry humor w ogóle nie opuszcza mojej twarzy- Czy Ty kiedykolwiek masz zły humor?- zastanawiałem się nad odpowiedzią, bo jasne, że miewam gorsze dni, ale przy niej te wszystkie złe emocje mnie opuszczają. Nic nie powiedziałem, a ona wróciła do lektury, nie chciałem kończyć rozmowy, dlatego zadałem pytanie
-Jak się czujesz?- włożyła do książki zakładkę, zamknęła ją i spojrzała mi prosto w oczy. Właśnie ona mam takie ładne, niebieskie jak morska fala oczy, które idealnie pasują do jej blond włosów.
-Czego ode mnie oczekujesz?- w jej głosie dało się usłyszeć wyrzut
-Nie rozumiem- zdziwiła mnie jej nagła zmiana nastroju, przewróciła oczami i chciała już odejść- Zamierzasz znowu uciec?- zrezygnowana wzruszyła ramionami i usiadła
-Nie, porozmawiajmy.- Laura coraz bardziej mnie zaskakuje
-Musimy pogadać na temat TEJ nocy- zacząłem niepewnie- masz jakiś pomysł?
-Mam- zamyśliła się- zapomnijmy- dokończyła z zawahaniem. Nie wydaje mi sie, że to dobry pomysł
-Wiesz, że będziemy teraz spotykać się coraz częściej?
-Zdaje sobie z tego sprawę- położyła dłonie na kolana i nerwowo stukała paznokciami po materiale spodni- albo zachowujmy się tak jakby nic się nie stało- nie takiej odpowiedzi się spodziewałem, ale nie dał bym rady zapomnieć
-Masz zamiar mnie teraz unikać?- zdziwiona zerknęła w moją stronę
-Nie- odpowiedziała odruchowo- nie dałabym rady, chociaż może tak byłoby łatwiej- powiedziała trochę ciszej
-Dajmy sobie szansę- starałem się chociaż trochę poprawić sytuację- Może spróbujemy się zaprzyjaźnić?- zapytałem z nutą nadziei
-Może- wzruszyła ramionami. Milczeliśmy i patrzyliśmy się w dal, po chwili odezwała się ożywiona- Nadal mi nie powiedziałeś skąd wiesz jak mam na imię?- przypomniałem sobie tę sytuację z pod jej pokoju i zaśmiałem się
-Mało interesująca historia.- popatrzyła na mnie takim wzrokiem, że zachciało mi się jeszcze bardziej śmiać- Już wyjaśniam, tylko nie gryź- drażniłem się z nią- Jak byliśmy na terenie skoczni i wziąłem Twoje bagaże, jedna z walizkę była podpisana: Laura Werner, przeczytałem to i pomyślałem sobie, że fajnie będzie się do Ciebie zwracać po imieniu, Lauro.- oboje zaśmialiśmy się
-Aaaa, mogłam się domyślić- spojrzała na zegarek, podążyłem za jej wzrokiem, było już po 21- Jestem zmęczona i wydaje mi się, żę Ty pewnie też- uśmiechnęła- A jak poszły Ci zawody? Przepraszam, ale było tam tak zimno, że nie byłam wstanie zostać do końca
-Rozumiem- uśmiechnąłem się- Może odprowadzić Cię do pokoju?- skinęła głową, wstaliśmy z kanapy i udaliśmy się w stronę schodów na górę- Dziś nie skakałem
-Dlaczego? Coś się stało?- przez chwileczkę miałem wrażenie, że się przejęła
-Nie, złe warunki, zrezygnowaliśmy.- oznajmiłem
-My?- zaciekawiła się
-Jeszcze Bardal nie skakał
-I tak nie wiem kto to- zaśmiała się, byliśmy już pod jej pokojem- Dziękuje- uśmiechnęła się- Mam nadzieję, że uda nam się zaprzyjaźnić
-Ja też- bo na nic więcej nie liczę, ona nie pała do mnie z jakimś wielkim entuzjazmem, a ja niedawno co skończyłem wcześniejszy związek- Dobranoc- pożegnałem się i
-Dobranoc Gregor- szedłem do swojego pokoju. Idąc przypomniałem sobie, że Laura na dole czytała książkę, a jak wchodziła do pokoju, to nie przypominam sobie by trzymała ją w ręce. Zszedłem na dół, leżała na sofie, podniosłem ją i wziąłem. Miałem oddać ją teraz, ale zadecydowałem, że jest trochę późno, a ona pewnie poszła się kąpać więc zrobię to rano.
***
Hej, hej! :D
Za wszelkie błędy tam powyżej, przepraszam ;)
Dziś już piąteczek! Bardzo szybko minął mi ten tydzień, jak nigdy XD
Skoki o 16:45 ;) Oglądamy kochane i kibicujemy! ♥
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
do następnego! ;*
Nie należę do rannych ptaszków, ale też nie jestem śpiochem, śpię chyba tyle ile muszę. Osiem godzin w 100% wystarczy, żeby się wyspać, oczywiście zdarza mi się spać dłużej, ale to tylko w nagłych wypadkach, jak naprawdę jestem bardzo zmęczony albo spać krócej, jak każdy człowiek. Wczoraj wieczorem jak tylko z Thomasem wróciliśmy od chłopaków, wziąłem jeden z najszybszych pryszniców w życiu, ponieważ chciałem wykąpać się jak najprędzej i marzyłem o tym by znaleźć się pod cieplutką pierzyną. Rano obudziła mnie piosenka Justina Timberlake'a, którą mam ustawioną na budziku dokładnie o 7:00. Thomas się na mnie wkurza, bo uważa, że jak śniadanie jest kwadrans przed 8, to jak wstanie 30 minut po 7, w zupełności mu wystarczy by się przygotować. Moim zdaniem 15 minut to trochę za mało nawet dla faceta, a zresztą ja już nie mógłbym spać dłużej. Podszedłem do mojej torby, wyciągnąłem jakieś pierwsze, lepsze ubrania i udałem się do łazienki z zamiarem przebrania się i obmycia wodą twarz. Kiedy ja już zdążyłem wyjść z łazienki, pościelić swoje łóżko oraz trochę ogarnąć pokój, bo wczoraj jak kładliśmy się spać nie miałem zamiaru sprzątać, Morgi dopiero zwlekał się z łóżka. Poczekałem na niego aż doprowadzi się do ładu i oboje zeszliśmy na dół na śniadanie do restauracji , usiedliśmy przy tym samym stoliku co siadamy od trzech dni. Byliśmy pierwsi, Morgi się trochę wściekał, ponieważ ja go pośpieszałem, że ma szybko, szybko wszystko zrobić, bo nikt nie będzie na nas czekać, a teraz to my musimy czekać na wszystkich. Po krótkiej chwili zszedł Wolfgang z Adreasem oraz Stefan z Manuelem
-Trenerze, a o której to się przychodzi na śniadanie?- zapytał Stefan i pokazał na zegarek- jest 8:02- pokręcił z niezadowoleniem głową- nie ładnie tak.- trener się zaśmiał i usiadł obok niego
-A kto się spóźnił wczoraj?- zapytał trener- i przedwczoraj?- spojrzał na Krafta- nie ładnie tak.- pokręcił z niezdemolowaniem głową
-Bo to jego wina- bronił się Stefan i wskazał palcem na Manuela, który siedział obok niego i Loitzla
-Że niby to moja wina, że nie wiedziałeś gdzie masz buty?- zapytał Fettner- Dwa razy?- zaśmialiśmy się.
-A dla kogo to miejsce obok Gregora?- zapytał Kofler, ponieważ pomiędzy mną i Panem Poitnerem nikt nie siedział, a trenera tak jakby olśniło
-O Matko! Laura!- prawie krzyknął- Na miłość Boską zapomniałem o niej- popatrzył na nas, a po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział- jak któryś piśnie jej słówko, gorzko tego pożałuje- mieliśmy ochotę się zaśmiać, ale pierwszy raz udało nam się zachować powagę- rozumiemy się?- wszyscy przytaknęliśmy, a trener zwrócił się do mnie- Gregor, Ty ją wczoraj zaprowadziłeś do pokoju czy mógłbyś po nią teraz pójść?
-Tak jest, trenerze- odłożyłem widelec, wstałem od stołu i udałem się w stronę wyjścia
~~~~~~
Biegłam albo można powiedzieć, że uciekałam, ale nie wiem przed czym lub przed kim? Bardzo się bałam, byłam cała przemoczona, a ubrania miałam całe ubłocone, z każdym moim krokiem zostawiałam ślad. Nie wiem gdzie jestem, widzę tylko drzewa. Wszędzie drzewa, to za pewne las, ale nie poznaje go. Słyszę śpiew ptaków, przyśpieszone bicie mojego serca oraz ten przerażający śmiech. Chciałam by ten horror się już skończył, ponieważ jeszcze nigdy nie ogarnął mną taki strach. Biegnąc tak nie wiadomo gdzie, nie zauważyłam, wystających korzeni drzewa, potknęłam się o to i z hukiem runęłam na ziemię. Cudownie, już po mnie. Usłyszałam wystrzelony pocisk, myślałam, że to już koniec... hałas powtórzył się i jeszcze raz. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to tylko zły sen, a ktoś upierdliwe stara się dostać do mojego pokoju. Lekko nieogarnięta i roztrzepana podeszłam do drzwi, przekręciłam kluczyk i otworzyłam je, po drugiej stronie oparty o ścianę stał Gregor jak zwykle uśmiechnięty, czy ten człowiek kiedykolwiek ma zły humor?
-Znowu Ty?- spojrzałam na niego, a on zabrał łokieć i stanął naprzeciwko mnie
-Też się cieszę, że Cię widzę.- mruknęłam tylko, a on wyszczerzył rząd swoich idealnie, śnieżnobiałych ząbków- Trener poprosił mnie bym Cię obudził.- dodał i już trochę spoważniał, a po chwili dotarły do mnie jego słowa. Trener. Jak Alexander jest dla niego trenerem, to Gregor musi być jakimś skoczkiem, szybko kapująca ja, zawsze spoko.- Na śniadanie.- na te dwa słowa momentalnie zaburczało mi w brzuchu i jestem przekonana, że nie tylko ja to słyszałam, ponieważ widziałam jak chłopak się uśmiecha, a mi zrobił się trochę głupio.
-Muszę się przebrać- spojrzałam na swoją piżamę z podobizną Garfielda na bluzce, chłopak podążył za moim wzrokiem
-Poczekać na Ciebie?- zaproponował
-Nie, to znaczy nie musisz.- skinął głową i się oddalał
-Do zobaczenia Lauro.- jestem przekona, że specjalnie zaakcentował moje imię
-Czekaj, czekaj- odwrócił się w moją stronę- Skąd wiesz jak mam na imię? Nie przypominam sobie bym się przedstawiała
-Czekałem aż o to zapytasz.- a co to niby miało znaczyć? Nie rozumiem tego człowieka. Zaśmiał się po raz kolejny i zmierzał w moją stronę
-No więc, powiesz mi?- niecierpliwiłam się, a on nachylił się nade mną i powiedział mi do ucha
-Przebierz się- spojrzał po raz drugi na moją piżamę- zejdź na śniadanie, a ja Ci później powiem- odsunął się ode mnie, zgodziłam się, bo byłam już spóźniona, a mój brzuch zdradzał, że również głodna. Uśmiechnęłam się do niego, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Wzięłam ubrania, które przygotowałam sobie wczoraj wieczorem i udałam się do łazienki, by zrobić sobie tak zwaną poranną toaletę. Ubrałam czarne spodnie, beżowy sweter oraz brązowe baletki, takie buty, w których będę mogła chodzić po hotelu. Na szyje założyłam długi naszyjnik w kształcie kota oraz zrobiłam sobie lekki makijaż. Jak umyłam twarz, nałożyłam krem i delikatnie przeciągnęłam tuszem rzęsy, rozczesałam swoje włosy i upięłam je w koka. Gotowa wyszłam z łazienki, super, tylko gdzie teraz jest ta restauracja, mogłam poprosić go o pomoc, teraz już za późno. Z pokoju chwyciłam klucze oraz telefon i energicznie otworzyłam drzwi
-O Boże- wystraszyłam się i lekko podskoczyłam, ponieważ za drzwiami jednak czekał roześmiany chłopak
-Wystarczy Gregor- puścił mi oczko, zamknęłam drzwi
-Zabawne- powiedziałam, gdy klucze chowałam do kieszeni w spodniach- Co Ty tu robisz?
-Czekałem na Ciebie- odparł jakby to była najzwyklejsza rzecz w życiu, udaliśmy się w stronę schodów
-Nie musiałeś.
-Wiem, ale chciałem.- co mają znaczyć jego słowa? jak ja mam je odebrać? Cieszę się, że jednak został, bo nie wiem jakbym tu poszła, w sumie mogłam kogoś zapytać, ale Gregor mnie wyręczył i sam mnie zaprowadził. Znowu. Weszliśmy do restauracji, przy stoliku siedział Alex z piątką innych chłopaków
-Dzień dobry Lauro- zwrócił się do mnie i gestem dłoni pokazał mi, ze mogę usiąść obok niego- Jak się spało?- zapytał uprzejmie, a Gregor usiadł na miejscu obok mnie
-Dziękuję, bardzo dobrze.- uśmiechnęłam się i czułam wzrok każdego z nich na sobie. Niefajne uczucie. Siedzę przy stoliku sama z siódemką mężczyzn, każda dziewczyna na moim miejscu pewnie byłaby wniebowzięta, ale ja się lekko krępowałam. Każdy z nich przedstawił się mi, ale niekoniecznie zapamiętałam wszystkich imiona, na pewno ten co siedział obok Alexa nazywa się Stefan. Jego imię zapamiętałam, ponieważ on ciągle mówi coś zabawnego i po części głupiego, a reszta by mu przerwać mówi "No błagam Cię, Stefan". Obok Gregora siedział ten chłopak, którego wczoraj wieczorem widzieliśmy jak Gregor odprowadzał mnie do pokoju, jeżeli dobrze zapamiętałam chłopaki mówią na niego Morgi. Wydawało mi się, że to zabawne przezwisko, zmieniłam zdanie, gdy usłyszałam Gregora- Schlieri, myślałam, że zaraz spadnę z krzesła. Nigdy nie miałam żadnego przezwiska, ale jego mnie bawi. Przy stole głównie mówili oni, ja się nie odzywałam, nie wiedziałam zbytnio o czym mam rozmawiać ze skoczkami. Po skończonym posiłku, poszliśmy na górę, każdy do swojego pokoju się przebrać, później był trening, a o 13:30 konkurs. Pierwszy raz w życiu zobaczę skoki na żywo, byłam podekscytowana.
~~~~~
Jesteśmy na terenie Vogtland Aren, konkurs już trwa, na samym początku warunki były w miarę dobre, później się znacznie pogorszyły. Po półgodzinnym trwaniu zaczął padać śnieg. Przerwy pomiędzy skoczkami stawały się coraz dłuższe, obserwowałem poczynania moich rywali, którzy starali się skoczyć jak najlepiej mimo tych złych warunków. Gdy wychodziłem z windy i udałem się do poczekalni, w tym czasie Kofi oddawał skok, miał wypadek, z dużym problemem jechał na jednej narcie, niestety skończyło się to upadkiem i na dodatek uderzył w bandę. Jak wynosili go na noszach, pokazał kciuk do góry, odetchnęłam z ulgą. Konkurs coraz bardziej się przedłużał, byłem zaniepokojony, zdenerwowany, ale starałem się uśmiechać. Siedzieliśmy na ławce razem z Kamilem Stochem i Andersem Bardalem, gdy zacząłem się coraz bardziej denerwować, postanowiłem pochodzić po pomieszczeniu, lekko podskakując by się odprężyć. Jednak to nie pomagało, zdjąłem buty, które zaczynały już mnie uwierać, stanąłem na krzesełku i próbowałem rozluźnić stopy, kręcąc kółka tak jak się ćwiczyło na wf w szkole. Zastanawiałem się czy I seria dojdzie do skutku? Razem z Norwegiem wzięliśmy swoje narty, wyszliśmy już z poczekalni, bo za chwile miała być nasza kolej, miałem skakać jako ostatni w koszulce lidera. Widziałem z góry skok Kamila nie należał do jego najlepszych, tylko 117 m. Bardal usiadł na belce startowej, z której po chwili musiał zejść, stałem obok i wszystko obserwowałem. Robiło się coraz bardziej zimno, założyłem kurtkę, kręciłem z niezadowoleniem głową i przystępując z nogi na nogę usiłowałem się trochę ocieplić. Po zrobieniu kolejnej rozgrzewki, postanowiłem usiąść, lekko trzęsłem się z zimna, ale starałem się uporządkować myśli. Czekanie było nie do zniesienia, a świadomość, że wielu innych dobrych skoczków, którzy skakali przed chwilą nie poradzili sobie z warunkami, nie pomagała. Razem z Andersem zabraliśmy swoje narty i poszliśmy na górę, przez telefon, który tam był rozmawiałem z trenerem. Po konsultacji z nim, podszedłem do Norwega, podaliśmy sobie dłonie, ubraliśmy kaski, zabraliśmy narty i wsiedliśmy do windy. Zadecydowaliśmy, ze oboje rezygnujemy z dzisiejszej rywalizacji, bojąc się o własne zdrowie. Miał być to protest przeciwko rozgrywaniu zawodów w złych warunkach. Było zbyt niebezpieczne, żeby skakać. Wiatr wiał prawie osiem metrów na sekundę pod narty. To była nasza wspólna decyzja. Jest sezon olimpijski, a my nie chcieliśmy ryzykować. Będzie jeszcze wiele innych zawodów, w których pokaże na co mnie stać. Dzisiejszy konkurs skończył się wygraną Polaka Krzysztofa Bieguna, na drugiej pozycji był Niemiec Andreas Wellinger, a ostatnie miejsce na podium zajął Jurij Tepes. Najlepszy z naszej drużyny był Manuel- 11, Stefan znalazł się na 14 pozycji, a zaraz za nim Thomas- 15, Wolfgang zajął 18 miejsce. Najgorzej poszło Kofiemu, ponieważ był dopiero 45, a to wszystko wina tych złych warunków, które spowodowały jego upadek. Pogratulowałem chłopakom i wróciliśmy do hotelu, w tym całym zamieszaniu nigdzie nie widziałem Laury. Wiem, że gdzieś była i śledziła wszystko co działo się na skoczni, ale nie miałem tej możliwości zobaczenia jej. Spotkałem ją dopiero po kolacji, ponieważ na posiłku z nami nie siedziała, trener wspomniał, że źle sie czuła już pod skocznią, dlatego wróciła szybciej do pokoju. Siedziała na kanapie w holu, czytała książkę. Zdziwiłem się, przecież ma swój pokój, ale nie wnikałem. Po cichu jak wyszedłem z restauracji, stanąłem za sofą, pochyliłem się nad jej ramieniem i szepnąłem jej na ucho
-Co czytasz?- reakcja dziewczyny była taka, jakiej się spodziewałem, wystraszyła się. Na dźwięk mojego głosu lekko zadrżała i odwróciła twarz w moją stronę
-Zgłupiałeś?!- wrzasnęła na mnie, a ja obszedłem kanapę i zająłem miejsce obok niej. Uśmiechnąłem się, odkąd spotkałem tę dziewczynę ciągle się uśmiecham, dobry humor w ogóle nie opuszcza mojej twarzy- Czy Ty kiedykolwiek masz zły humor?- zastanawiałem się nad odpowiedzią, bo jasne, że miewam gorsze dni, ale przy niej te wszystkie złe emocje mnie opuszczają. Nic nie powiedziałem, a ona wróciła do lektury, nie chciałem kończyć rozmowy, dlatego zadałem pytanie
-Jak się czujesz?- włożyła do książki zakładkę, zamknęła ją i spojrzała mi prosto w oczy. Właśnie ona mam takie ładne, niebieskie jak morska fala oczy, które idealnie pasują do jej blond włosów.
-Czego ode mnie oczekujesz?- w jej głosie dało się usłyszeć wyrzut
-Nie rozumiem- zdziwiła mnie jej nagła zmiana nastroju, przewróciła oczami i chciała już odejść- Zamierzasz znowu uciec?- zrezygnowana wzruszyła ramionami i usiadła
-Nie, porozmawiajmy.- Laura coraz bardziej mnie zaskakuje
-Musimy pogadać na temat TEJ nocy- zacząłem niepewnie- masz jakiś pomysł?
-Mam- zamyśliła się- zapomnijmy- dokończyła z zawahaniem. Nie wydaje mi sie, że to dobry pomysł
-Wiesz, że będziemy teraz spotykać się coraz częściej?
-Zdaje sobie z tego sprawę- położyła dłonie na kolana i nerwowo stukała paznokciami po materiale spodni- albo zachowujmy się tak jakby nic się nie stało- nie takiej odpowiedzi się spodziewałem, ale nie dał bym rady zapomnieć
-Masz zamiar mnie teraz unikać?- zdziwiona zerknęła w moją stronę
-Nie- odpowiedziała odruchowo- nie dałabym rady, chociaż może tak byłoby łatwiej- powiedziała trochę ciszej
-Dajmy sobie szansę- starałem się chociaż trochę poprawić sytuację- Może spróbujemy się zaprzyjaźnić?- zapytałem z nutą nadziei
-Może- wzruszyła ramionami. Milczeliśmy i patrzyliśmy się w dal, po chwili odezwała się ożywiona- Nadal mi nie powiedziałeś skąd wiesz jak mam na imię?- przypomniałem sobie tę sytuację z pod jej pokoju i zaśmiałem się
-Mało interesująca historia.- popatrzyła na mnie takim wzrokiem, że zachciało mi się jeszcze bardziej śmiać- Już wyjaśniam, tylko nie gryź- drażniłem się z nią- Jak byliśmy na terenie skoczni i wziąłem Twoje bagaże, jedna z walizkę była podpisana: Laura Werner, przeczytałem to i pomyślałem sobie, że fajnie będzie się do Ciebie zwracać po imieniu, Lauro.- oboje zaśmialiśmy się
-Aaaa, mogłam się domyślić- spojrzała na zegarek, podążyłem za jej wzrokiem, było już po 21- Jestem zmęczona i wydaje mi się, żę Ty pewnie też- uśmiechnęła- A jak poszły Ci zawody? Przepraszam, ale było tam tak zimno, że nie byłam wstanie zostać do końca
-Rozumiem- uśmiechnąłem się- Może odprowadzić Cię do pokoju?- skinęła głową, wstaliśmy z kanapy i udaliśmy się w stronę schodów na górę- Dziś nie skakałem
-Dlaczego? Coś się stało?- przez chwileczkę miałem wrażenie, że się przejęła
-Nie, złe warunki, zrezygnowaliśmy.- oznajmiłem
-My?- zaciekawiła się
-Jeszcze Bardal nie skakał
-I tak nie wiem kto to- zaśmiała się, byliśmy już pod jej pokojem- Dziękuje- uśmiechnęła się- Mam nadzieję, że uda nam się zaprzyjaźnić
-Ja też- bo na nic więcej nie liczę, ona nie pała do mnie z jakimś wielkim entuzjazmem, a ja niedawno co skończyłem wcześniejszy związek- Dobranoc- pożegnałem się i
-Dobranoc Gregor- szedłem do swojego pokoju. Idąc przypomniałem sobie, że Laura na dole czytała książkę, a jak wchodziła do pokoju, to nie przypominam sobie by trzymała ją w ręce. Zszedłem na dół, leżała na sofie, podniosłem ją i wziąłem. Miałem oddać ją teraz, ale zadecydowałem, że jest trochę późno, a ona pewnie poszła się kąpać więc zrobię to rano.
***
Hej, hej! :D
Za wszelkie błędy tam powyżej, przepraszam ;)
Dziś już piąteczek! Bardzo szybko minął mi ten tydzień, jak nigdy XD
Skoki o 16:45 ;) Oglądamy kochane i kibicujemy! ♥
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
do następnego! ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)