Łączna liczba wyświetleń

piątek, 7 marca 2014

5 ♥

24.11.13

Nie należę do rannych ptaszków, ale też nie jestem śpiochem, śpię chyba tyle ile muszę. Osiem godzin w 100% wystarczy, żeby się wyspać, oczywiście zdarza mi się spać dłużej, ale to tylko w nagłych wypadkach, jak naprawdę jestem bardzo zmęczony albo spać krócej, jak każdy człowiek. Wczoraj wieczorem jak tylko z Thomasem wróciliśmy od chłopaków, wziąłem jeden z najszybszych pryszniców w życiu, ponieważ chciałem wykąpać się jak najprędzej i marzyłem o tym by znaleźć się pod cieplutką pierzyną. Rano obudziła mnie piosenka Justina Timberlake'a, którą mam ustawioną na budziku dokładnie o 7:00. Thomas się na mnie wkurza, bo uważa, że jak śniadanie jest kwadrans przed 8, to jak wstanie 30 minut po 7, w zupełności mu wystarczy by się przygotować. Moim zdaniem 15 minut to trochę za mało nawet dla faceta, a zresztą ja już nie mógłbym spać dłużej. Podszedłem do mojej torby, wyciągnąłem jakieś pierwsze, lepsze ubrania i udałem się do łazienki z zamiarem przebrania się i obmycia wodą twarz. Kiedy ja już zdążyłem wyjść z łazienki, pościelić swoje łóżko oraz trochę ogarnąć pokój, bo wczoraj jak kładliśmy się spać nie miałem zamiaru sprzątać, Morgi dopiero zwlekał się z łóżka. Poczekałem na niego aż doprowadzi się do ładu i oboje zeszliśmy na dół na śniadanie do restauracji , usiedliśmy przy tym samym stoliku co siadamy od trzech dni. Byliśmy pierwsi, Morgi się trochę wściekał, ponieważ ja go pośpieszałem, że ma szybko, szybko wszystko zrobić, bo nikt nie będzie na nas czekać, a teraz to my musimy czekać na wszystkich. Po krótkiej chwili zszedł Wolfgang z Adreasem oraz Stefan z Manuelem
-Trenerze, a o której to się przychodzi na śniadanie?- zapytał Stefan i pokazał na zegarek- jest 8:02- pokręcił z niezadowoleniem głową- nie ładnie tak.- trener się zaśmiał i usiadł obok niego
-A kto się spóźnił wczoraj?- zapytał trener- i przedwczoraj?- spojrzał na Krafta- nie ładnie tak.- pokręcił z niezdemolowaniem głową
-Bo to jego wina- bronił się Stefan i wskazał palcem na Manuela, który siedział obok niego i Loitzla
-Że niby to moja wina, że nie wiedziałeś gdzie masz buty?- zapytał Fettner- Dwa razy?- zaśmialiśmy się.
-A dla kogo to miejsce obok Gregora?- zapytał Kofler, ponieważ pomiędzy mną i Panem Poitnerem nikt nie siedział, a trenera tak jakby olśniło
-O Matko! Laura!- prawie krzyknął- Na miłość Boską zapomniałem o niej- popatrzył na nas, a po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział- jak któryś piśnie jej słówko, gorzko tego pożałuje- mieliśmy ochotę się zaśmiać, ale pierwszy raz udało nam się zachować powagę- rozumiemy się?- wszyscy przytaknęliśmy, a trener zwrócił się do mnie- Gregor, Ty ją wczoraj zaprowadziłeś do pokoju czy mógłbyś po nią teraz pójść?
-Tak jest, trenerze- odłożyłem widelec, wstałem od stołu i udałem się w stronę wyjścia


~~~~~~
Biegłam albo można powiedzieć, że uciekałam, ale nie wiem przed czym lub przed kim? Bardzo się bałam, byłam cała przemoczona, a ubrania miałam całe ubłocone, z każdym moim krokiem zostawiałam ślad. Nie wiem gdzie jestem, widzę tylko drzewa. Wszędzie drzewa, to za pewne las, ale nie poznaje go. Słyszę śpiew ptaków, przyśpieszone bicie mojego serca oraz ten przerażający śmiech. Chciałam by ten horror się już skończył, ponieważ jeszcze nigdy nie ogarnął mną taki strach. Biegnąc tak nie wiadomo gdzie, nie zauważyłam, wystających korzeni drzewa, potknęłam się o to i z hukiem runęłam na ziemię. Cudownie, już po mnie. Usłyszałam wystrzelony pocisk, myślałam, że to już koniec... hałas powtórzył się i jeszcze raz. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to tylko zły sen, a ktoś upierdliwe stara się dostać do mojego pokoju. Lekko nieogarnięta i roztrzepana podeszłam do drzwi, przekręciłam kluczyk i otworzyłam je, po drugiej stronie oparty o ścianę stał Gregor jak zwykle uśmiechnięty, czy ten człowiek kiedykolwiek ma zły humor?
-Znowu Ty?- spojrzałam na niego, a on zabrał łokieć i stanął naprzeciwko mnie
-Też się cieszę, że Cię widzę.- mruknęłam tylko, a on wyszczerzył rząd swoich idealnie, śnieżnobiałych ząbków- Trener poprosił mnie bym Cię obudził.- dodał i już trochę spoważniał, a po chwili dotarły do mnie jego słowa. Trener. Jak Alexander jest dla niego trenerem, to Gregor musi być jakimś skoczkiem, szybko kapująca ja, zawsze spoko.- Na śniadanie.- na te dwa słowa momentalnie zaburczało mi w brzuchu i jestem przekonana, że nie tylko ja to słyszałam, ponieważ widziałam jak chłopak się uśmiecha, a mi zrobił się trochę głupio.
-Muszę się przebrać- spojrzałam na swoją piżamę z podobizną Garfielda na bluzce, chłopak podążył za moim wzrokiem
-Poczekać na Ciebie?- zaproponował
-Nie, to znaczy nie musisz.- skinął głową i się oddalał
-Do zobaczenia Lauro.- jestem przekona, że specjalnie zaakcentował moje imię
-Czekaj, czekaj- odwrócił się w moją stronę- Skąd wiesz jak mam na imię? Nie przypominam sobie bym się przedstawiała
-Czekałem aż o to zapytasz.- a co to niby miało znaczyć? Nie rozumiem tego człowieka. Zaśmiał się po raz kolejny i zmierzał w moją stronę
-No więc, powiesz mi?- niecierpliwiłam się, a on nachylił się nade mną i powiedział mi do ucha
-Przebierz się- spojrzał po raz drugi na moją piżamę- zejdź na śniadanie, a ja Ci później powiem- odsunął się ode mnie, zgodziłam się, bo byłam już spóźniona, a mój brzuch zdradzał, że również głodna. Uśmiechnęłam się do niego, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Wzięłam ubrania, które przygotowałam sobie wczoraj wieczorem i udałam się do łazienki, by zrobić sobie tak zwaną poranną toaletę. Ubrałam czarne spodnie, beżowy sweter oraz brązowe baletki, takie buty, w których będę mogła chodzić po hotelu. Na szyje założyłam długi naszyjnik w kształcie kota oraz zrobiłam sobie lekki makijaż. Jak umyłam twarz, nałożyłam krem i delikatnie przeciągnęłam tuszem rzęsy, rozczesałam swoje włosy i upięłam je w koka. Gotowa wyszłam z łazienki, super, tylko gdzie teraz jest ta restauracja, mogłam poprosić go o pomoc, teraz już za późno. Z pokoju chwyciłam klucze oraz telefon i energicznie otworzyłam drzwi
-O Boże- wystraszyłam się i lekko podskoczyłam, ponieważ za drzwiami jednak czekał roześmiany chłopak
-Wystarczy Gregor- puścił mi oczko, zamknęłam drzwi
-Zabawne- powiedziałam, gdy klucze chowałam do kieszeni w spodniach- Co Ty tu robisz?
-Czekałem na Ciebie- odparł jakby to była najzwyklejsza rzecz w życiu, udaliśmy się w stronę schodów
-Nie musiałeś.
-Wiem, ale chciałem.- co mają znaczyć jego słowa? jak ja mam je odebrać? Cieszę się, że jednak został, bo nie wiem jakbym tu poszła, w sumie mogłam kogoś zapytać, ale Gregor mnie wyręczył i sam mnie zaprowadził. Znowu. Weszliśmy do restauracji, przy stoliku siedział Alex z piątką innych chłopaków
-Dzień dobry Lauro- zwrócił się do mnie i gestem dłoni pokazał mi, ze mogę usiąść obok niego- Jak się spało?- zapytał uprzejmie, a Gregor usiadł na miejscu obok mnie
-Dziękuję, bardzo dobrze.- uśmiechnęłam się i czułam wzrok każdego z nich na sobie. Niefajne uczucie. Siedzę przy stoliku sama z siódemką mężczyzn, każda dziewczyna na moim miejscu pewnie byłaby wniebowzięta, ale ja się lekko krępowałam. Każdy z nich przedstawił się mi, ale niekoniecznie zapamiętałam wszystkich imiona, na pewno ten co siedział obok Alexa nazywa się Stefan. Jego imię zapamiętałam, ponieważ on ciągle mówi coś zabawnego i po części głupiego, a reszta by mu przerwać mówi "No błagam Cię, Stefan". Obok Gregora siedział ten chłopak, którego wczoraj wieczorem widzieliśmy jak Gregor odprowadzał mnie do pokoju, jeżeli dobrze zapamiętałam chłopaki mówią na niego Morgi. Wydawało mi się, że to zabawne przezwisko, zmieniłam zdanie, gdy usłyszałam Gregora- Schlieri, myślałam, że zaraz spadnę z krzesła. Nigdy nie miałam żadnego przezwiska, ale jego mnie bawi. Przy stole głównie mówili oni, ja się nie odzywałam, nie wiedziałam zbytnio o czym mam rozmawiać ze skoczkami. Po skończonym posiłku, poszliśmy na górę, każdy do swojego pokoju się przebrać, później był trening, a o 13:30 konkurs. Pierwszy raz w życiu zobaczę skoki na żywo, byłam podekscytowana.


~~~~~

Jesteśmy na terenie Vogtland Aren, konkurs już trwa, na samym początku warunki były w miarę dobre, później się znacznie pogorszyły. Po półgodzinnym trwaniu zaczął padać śnieg. Przerwy pomiędzy skoczkami stawały się coraz dłuższe, obserwowałem poczynania moich rywali, którzy starali się skoczyć jak najlepiej mimo tych złych warunków. Gdy wychodziłem z windy i udałem się do poczekalni, w tym czasie Kofi oddawał skok, miał wypadek, z dużym problemem jechał na jednej narcie, niestety skończyło się to upadkiem i na dodatek uderzył w bandę. Jak wynosili go na noszach, pokazał kciuk do góry, odetchnęłam z ulgą. Konkurs coraz bardziej się przedłużał, byłem zaniepokojony, zdenerwowany, ale starałem się uśmiechać. Siedzieliśmy na ławce razem z Kamilem Stochem i Andersem Bardalem, gdy zacząłem się coraz bardziej denerwować, postanowiłem pochodzić po pomieszczeniu, lekko podskakując by się odprężyć. Jednak to nie pomagało, zdjąłem buty, które zaczynały już mnie uwierać, stanąłem na krzesełku i próbowałem rozluźnić stopy, kręcąc kółka tak jak się ćwiczyło na wf w szkole. Zastanawiałem się czy I seria dojdzie do skutku? Razem z Norwegiem wzięliśmy swoje narty, wyszliśmy już z poczekalni, bo za chwile miała być nasza kolej, miałem skakać jako ostatni w koszulce lidera. Widziałem z góry skok Kamila nie należał do jego najlepszych, tylko 117 m. Bardal usiadł na belce startowej, z której po chwili musiał zejść, stałem obok i wszystko obserwowałem. Robiło się coraz bardziej zimno, założyłem kurtkę, kręciłem z niezadowoleniem głową i przystępując z nogi na nogę usiłowałem się trochę ocieplić. Po zrobieniu kolejnej rozgrzewki, postanowiłem usiąść, lekko trzęsłem się z zimna, ale starałem się uporządkować myśli. Czekanie było nie do zniesienia, a świadomość, że wielu innych dobrych skoczków, którzy skakali przed chwilą nie poradzili sobie z warunkami, nie pomagała. Razem z Andersem zabraliśmy swoje narty i poszliśmy na górę, przez telefon, który tam był rozmawiałem z trenerem. Po konsultacji z nim, podszedłem do Norwega, podaliśmy sobie dłonie, ubraliśmy kaski, zabraliśmy narty i wsiedliśmy do windy. Zadecydowaliśmy, ze oboje rezygnujemy z dzisiejszej rywalizacji, bojąc się o własne zdrowie. Miał być to protest przeciwko rozgrywaniu zawodów w złych warunkach. Było zbyt niebezpieczne, żeby skakać. Wiatr wiał prawie osiem metrów na sekundę pod narty. To była nasza wspólna decyzja. Jest sezon olimpijski, a my nie chcieliśmy ryzykować. Będzie jeszcze wiele innych zawodów, w których pokaże na co mnie stać. Dzisiejszy konkurs skończył się wygraną Polaka Krzysztofa Bieguna, na drugiej pozycji był Niemiec Andreas Wellinger, a ostatnie miejsce na podium zajął Jurij Tepes. Najlepszy z naszej drużyny był Manuel- 11, Stefan znalazł się na 14 pozycji, a zaraz za nim Thomas- 15, Wolfgang zajął 18 miejsce. Najgorzej poszło Kofiemu, ponieważ był dopiero 45, a to wszystko wina tych złych warunków, które spowodowały jego upadek. Pogratulowałem chłopakom i wróciliśmy do hotelu, w tym całym zamieszaniu nigdzie nie widziałem Laury. Wiem, że gdzieś była i śledziła wszystko co działo się na skoczni, ale nie miałem tej możliwości zobaczenia jej. Spotkałem ją dopiero po kolacji, ponieważ na posiłku z nami nie siedziała, trener wspomniał, że źle sie czuła już pod skocznią, dlatego wróciła szybciej do pokoju. Siedziała na kanapie w holu, czytała książkę. Zdziwiłem się, przecież ma swój pokój, ale nie wnikałem. Po cichu jak wyszedłem z restauracji, stanąłem za sofą, pochyliłem się nad jej ramieniem i szepnąłem jej na ucho
-Co czytasz?- reakcja dziewczyny była taka, jakiej się spodziewałem, wystraszyła się. Na dźwięk mojego głosu lekko zadrżała i odwróciła twarz w moją stronę
-Zgłupiałeś?!- wrzasnęła na mnie, a ja obszedłem kanapę i zająłem miejsce obok niej. Uśmiechnąłem się, odkąd spotkałem tę dziewczynę ciągle się uśmiecham, dobry humor w ogóle nie opuszcza mojej twarzy- Czy Ty kiedykolwiek masz zły humor?- zastanawiałem się nad odpowiedzią, bo jasne, że miewam gorsze dni, ale przy niej te wszystkie złe emocje mnie opuszczają. Nic nie powiedziałem, a ona wróciła do lektury, nie chciałem kończyć rozmowy, dlatego zadałem pytanie
-Jak się czujesz?- włożyła do książki zakładkę, zamknęła ją i spojrzała mi prosto w oczy. Właśnie ona mam takie ładne, niebieskie jak morska fala oczy, które idealnie pasują do jej blond włosów.
-Czego ode mnie oczekujesz?- w jej głosie dało się usłyszeć wyrzut
-Nie rozumiem- zdziwiła mnie jej nagła zmiana nastroju, przewróciła oczami i chciała już odejść- Zamierzasz znowu uciec?- zrezygnowana wzruszyła ramionami i usiadła
-Nie, porozmawiajmy.- Laura coraz bardziej mnie zaskakuje
-Musimy pogadać na temat TEJ nocy- zacząłem niepewnie- masz jakiś pomysł?
-Mam- zamyśliła się- zapomnijmy- dokończyła z zawahaniem. Nie wydaje mi sie, że to dobry pomysł
-Wiesz, że będziemy teraz spotykać się coraz częściej?
-Zdaje sobie z tego sprawę- położyła dłonie na kolana i nerwowo stukała paznokciami po materiale spodni- albo zachowujmy się tak jakby nic się nie stało- nie takiej odpowiedzi się spodziewałem, ale nie dał bym rady zapomnieć
-Masz zamiar mnie teraz unikać?- zdziwiona zerknęła w moją stronę
-Nie- odpowiedziała odruchowo- nie dałabym rady, chociaż może tak byłoby łatwiej- powiedziała trochę ciszej
-Dajmy sobie szansę- starałem się chociaż trochę poprawić sytuację- Może spróbujemy się zaprzyjaźnić?- zapytałem z nutą nadziei
-Może- wzruszyła ramionami. Milczeliśmy i patrzyliśmy się w dal, po chwili odezwała się ożywiona- Nadal mi nie powiedziałeś skąd wiesz jak mam na imię?- przypomniałem sobie tę sytuację z pod jej pokoju i zaśmiałem się
-Mało interesująca historia.- popatrzyła na mnie takim wzrokiem, że zachciało mi się jeszcze bardziej śmiać- Już wyjaśniam, tylko nie gryź- drażniłem się z nią- Jak byliśmy na terenie skoczni i wziąłem Twoje bagaże, jedna z walizkę była podpisana: Laura Werner, przeczytałem to i pomyślałem sobie, że fajnie będzie się do Ciebie zwracać po imieniu, Lauro.- oboje zaśmialiśmy się
-Aaaa, mogłam się domyślić- spojrzała na zegarek, podążyłem za jej wzrokiem, było już po 21- Jestem zmęczona i wydaje mi się, żę Ty pewnie też- uśmiechnęła- A jak poszły Ci zawody? Przepraszam, ale było tam tak zimno, że nie byłam wstanie zostać do końca
-Rozumiem- uśmiechnąłem się- Może odprowadzić Cię do pokoju?- skinęła głową, wstaliśmy z kanapy i udaliśmy się w stronę schodów na górę- Dziś nie skakałem
-Dlaczego? Coś się stało?- przez chwileczkę miałem wrażenie, że się przejęła
-Nie, złe warunki, zrezygnowaliśmy.- oznajmiłem
-My?- zaciekawiła się
-Jeszcze Bardal nie skakał
-I tak nie wiem kto to- zaśmiała się, byliśmy już pod jej pokojem- Dziękuje- uśmiechnęła się- Mam nadzieję, że uda nam się zaprzyjaźnić
-Ja też- bo na nic więcej nie liczę, ona nie pała do mnie z jakimś wielkim entuzjazmem, a ja niedawno co skończyłem wcześniejszy związek- Dobranoc- pożegnałem się i
-Dobranoc Gregor- szedłem do swojego pokoju. Idąc przypomniałem sobie, że Laura na dole czytała książkę, a jak wchodziła do pokoju, to nie przypominam sobie by trzymała ją w ręce. Zszedłem na dół, leżała na sofie, podniosłem ją i wziąłem. Miałem oddać ją teraz, ale zadecydowałem, że jest trochę późno, a ona pewnie poszła się kąpać więc zrobię to rano.



***

Hej, hej! :D
Za wszelkie błędy tam powyżej, przepraszam ;)
Dziś już piąteczek! Bardzo szybko minął mi ten tydzień, jak nigdy XD
Skoki o 16:45 ;) Oglądamy kochane i kibicujemy! ♥
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
do następnego! ;*

5 komentarzy:

  1. No wiesz? Żeby poobijać Kofiego? I to po tym jak dzisiaj był drugi? Ale dobrze, że nic mu się nie stało.
    Jak zwykle ciężkie relacje między Laurą, a Gregorem, ale już przywykłam. Jest całkiem śmiesznie. A to z jej imieniem było genialne.
    A Stefan? To było mistrzostwo. Ale Laura ma rację, bo on przecież zawsze się uśmiecha.
    Spóźnienie trenera, a potem kłótnia o buty Stefana z Manuelem była świetna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba rozdział. Relacje między Gregorem a Laurą chyba z każdym kolejnym dniem się poprawiają. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości, że w końcu tak się poprawią i, że to będzie prawdziwa przyjaźń lub miłość ;)
    Z niecierpliwością czekam na następny ;) Pozdrawiam i życzę weny ;)
    Jeśli masz ochotę, byłoby mi niezmierni miło, gdybyś wpadła na mojego bloga i zostawiła jakiś ślad - swoją ocenę pozytywną bądź negatywną ;)
    http://i-love-ski-jumping.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gregorek i Laura zaczynają się coraz bardziej dogadywać! <3 I może się zaprzyjaźnią, a później będzie z tego coś więcej? Hah.. wiem, za szybko wylatuję w przyszłość XD + zdjęcie pod notką, mmm ♥ *-*

    Czekam na nowe rozdziały!^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku wiesz, że to jest cudowne? <3
    Zakochałam się ♥
    Rozdział swietny, piękny... Inaczej go nie idzie nazwać <3
    Gregor... mmm ^^
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Ściskam mocniutko ;*

    + Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudoo samo w sobie ! <3 Przepraszam , że dopiero teraz , ale szkoła :/
    Mmm relacje między naszym Gregorkiem a Laura z dnia , na dzień zwiększają się co ? :D
    Oj będzie się działo oj będzie !
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ^^
    Jeśli tylko masz ochotę , zapraszam - http://przepraszam-ale-to-nic-nie-zmieni.blogspot.com/ ♥
    Buziaaczki :***

    Ps. Przepraszam , że taki krótki komentarz , ale nie ma tego daru pisać zaje..fajne :D komentarze i takie dłuuugie jak Ty ! <3

    OdpowiedzUsuń