Łączna liczba wyświetleń

środa, 14 maja 2014

8 ♥

29.11.13

Siedzę na belce, poprawiłem buty, rękawiczki i naciągnąłem rękawy kombinezonu. Sprawdziłem jeszcze czy mam dobrze okulary i kask. Czekałem na znak trenera, chorągiewka powiewała na wietrze, ale ja nie mogłem jeszcze skoczyć. Trochę się denerwowałem jak za każdym razem, gdy musiałem zejść z belki. Warunki nie pozwalały mi teraz skoczyć, Poitner dal mi znak, że muszę chwile poczekać. To miał być dzisiaj mój drugi skok. Po pierwszej serii byłem 15, musiałem poprawić mój rezultat. 128,5 m to nie był zły wynik, ale wiem, że stać mnie na coś lepszego. Skok był równy, dobry, ale nie rewelacyjny. W kwalifikacjach, które odbyły się parę godzin przed dzisiejszym konkursem miałem 6 miejsce. Dobrze by było jakbym teraz mial podobny wynik. Naprawdę był bym zadowolony. Czekałem na start już dłuższą chwilę, warunki pomału robiły sie lepsze. Po raz kolejny dzisiaj poprawiłem narty, buty i wiązania. Znowu zasiadłem na belce startowej, zrobiłem to samo co przed pierwszym skokiem, to znaczy: sprawdziłem czy wszytko mam dobrze zapięte, włożone. Zapaliło się światełko, a Pointner dał mi znak, że mogę skoczyć. Złapałem za belkę, odepchnąłem się od niej i leciałem. Nie wiem o czym myślałem, pewnie miałem pustkę w głowie. Byłem tylko i wyłącznie skupiony na skoku, ktory był znakomity. Daleko skoczyłem, bo 143m. Ucieszyłem się, bo tego mi było trzeba, pomachałem do publiczności i czekałem na noty, które również były bardzo dobre, miałem 57 punktów za styl. Starałem się zrobić jak najlepszy telemark i mogę powiedzieć, że wyszedł świetnie. Byłem z siebie zadowolony, zrobiłem co do mnie należało i zrobiłem to najlepiej jak potrafiłem. Poszedłem do miejsca dla liderów, pogratulowaliśmy sobie z Karlem Geigerem, który był przed chwilą pierwszy. Przebrałem się, bo było mi troche zimno w samym kombinezonie. Założyłem kurtkę i moją szarą czapkę z logo Redbulla. Niektórzy mówią, że za bardzo sie z tym afiszuję, ale przecież to oni są moimi sponsorami. Nie przejmuję sie opinią innych ludzi i robię to co uważam za słuszne. Podszedł do mnie Florian z krótkofalówką, który jest naszym łącznikiem z kadrą austriacką, z którą wlaśnie rozmawiałem. Przekazywałem ważne informacje o warunkach na skoczni, jak należałoby skakać oraz wszytko co byłoby istotne dla Morgiego. Po skończonej rozmowie z trenerem, spakowałem swojej rzeczy do torby. W Kuusamo jest teraz zimno, jak zwykle o tej porze roku, 10 stopni mrozu. Patrzyłem z dołu, gdzie stoją liderzy na skoki innych zawodników. Obserwowałem co jeszcze będzie się działo na skoczni przez kolejne kilkanaście minut. Konkurs przedłużał się, miał skakać Kamil Stoch, który po raz drugi musiał zjeść z belki startowej. Współczułem mu, ja raz musiałem dzisiaj zejść i to był dla mnie stres, a on musiał dwa razy. Mogłem sobie tylko wyobrazić co on wtedy czuł. Chociaż może te czekanie mi pomogło, ponieważ odwaliłem dobrą robotę, zawiesiłem wysoko porzeczkę, co bardzo mnie satysfakcjonowało. Pomyślałem o Laurze, nie mam pojecia dlaczego akurat teraz i dlaczego o niej, ale przez chwile zastanawiałem sie gdzie ona jest. Przyszła z nami na skocznie, mówiła, że będzie dzisiaj oglądać całe, ale jest tak zimno, że nie zdziwiłbym sie jakby wróciła do hotelu. Kamery po raz kolejny pokazały na mnie, unormowałem myśli i starłem sie skupić na skokach. Uśmiechnąłem sie do kamer i napiłem sie napoju. Tak, tego napoju. Trochę sie niecierpliwiłem, ale to raczej jak każdy dzisiaj. Nikt nie lubi jak konkurs się przedłożą, a warunki są na tyle złe, ze nie da sie skoczyć. Z nudów zrobiłem głupią minę do kamer i sie uśmiechnąłem. Czekałem na najlepszą 10. Kamilowi nie udało sie mnie pokonać, skok miał bardzo dobry, ale nie aż tak by zmienić mnie na pozycji lidera. Zaraz po Polaku skakał mój współlokator, obserwowałem jego skok i trochę się denerwowałem jakbym to ja tam znowu był na górze. Skoczył bardzo ładnie, równo, kiwnąłem głową z uznaniem, zajął drugie miejsce. Oglądałem skoki reszty zawodników, nikomu nie udało się skoczyć lepiej ode mnie. Nie jestem zarozumiały, ani nie cieszę się z nieszczęścia innych, ale byłem z siebie dumny, bo coraz bardziej przesuwałem sie w górę. Sprawiało mi to przyjemność. Z wielkim uznaniem oglądałem skok Japończyka Kasai-ego, jestem pod wrażeniem, biłem mu brawo. Ten człowiek jest już po 40, a nadal skacze i to jak skacze. Jest niesamowity. Jak będę w jego wieku nie będę chciał już skakać, ale to co on robi, potrafi zaskoczyć wszystkich. Nie zmienił mnie na pozycji lidera, ale zajął 3 miejsce zaraz po Thomasie. Podszedł do mnie przebrany już Morgi, położył narty obok moich i chwilę rozmawialiśmy. Wymieniliśmy się spostrzeżeniami na temat dzisiejszych skoków. Staliśmy już później razem i obserwowaliśmy naszych kolegów.
Rune Velta zajął 3 miejsce, za Thomasem, przed Noriakim oznaczało to, że z 15 miejsca miałem juz zapewnione miejsce na podium. Skakał Severin Freund, wiatr osłabł i było mu ciężko zdobyć dobrą odległość 126,5m. Świadczyło to, że na podium będę z Thomasem, cieszyliśmy się. To będzie nasze podium. Przytuliłem przyjaciela i czekaliśmy na skok Marinusa Krausa- lidera po I serii. Skoczył 133m, biłem mu brawo. Wyglądało na to, że niemiec wygrał, ale i tak się cieszyłem wygrał drugie miejsce z piętnastego to bardzo dobre. Długo czekaliśmy na wynik, jak ja nie lubię jak oni to przedłużają. Chyba chcą byśmy krócej żyli. Był 2. Nie wierzyłem w to. Wszystko wskazywało na to, że wygrałem. Ja wygrałem. Nie zdawałem sobie sprawę z tego czego dokonałem. Podchodzili do mnie ludzie i mi gratulowali. Thomas przytulił mnie, a ja nadal nie mogłem w to uwierzyć. Przyjaciel szeptał mi na ucho "Gregor wygrałeś", a ja patrzyłem na ludzi, słuchałem ich gratulacji, dziękowałem i uśmiechałem sie jak mysz do sera. Ciągle łapałem sie za głowę, nie dochodziło do mnie to, że wygrałem. A najlepsze jest to, że na podium byłem z Thomasem, to był nasz dzień. To było moje 51 zwycięstwo, wspaniałe uczucie.

~~~~~

Oglądałam cały konkurs z zapartym tchem. Nie miałam pojęcia, że Gregor i Thomas są tacy dobrzy. Na dodatek po pierwszej serii nic nie wskazywało na to, że oboje będą na podium. Podczas pierwszej serii towarzyszyli mi Kofler i Kraft, którzy niestety nie przeszli wcześniej kwalifikacji. Jak oni przeżywali skoki kolegów. Trzymali tak mocno kciuki. Widać, że oni nie są tylko kolegami z drużyny, ale prawdziwymi przyjaciółmi. Jak jedna pasja może połączyć tylu ludzi. Do drugiej serii nie dostal się Wolfgang, podczas niej siedział z nami i również oglądał. Przeżywaliśmy wszystko, ale też śmialiśmy sie w niektórych momentach. Czasami jak któryś coś powiedział, zastanawiałam sie czy sie śmiać czy płakać. Jak skoczył Gregor w 2 serii, Loiztl powiedział
-Zobaczycie on jeszcze to wygra.- szczerze? Nie chciało mi sie w to wierzyć, bo niby jak? Nie znałam i nie znam sie na skokach, ale wydawało mi się że to nierealne. A jednak. Taki talent z tego Gregora.
-Z nim wszystko jest możliwe.- powiedział Andreas, już rozróżniam ich i wiem, ktory jak ma na imię. Jestem wspaniała. Staliśmy z chłopakami i czekaliśmy na zdobywców podium. Jak chłopaki tylko zobaczyli Schlieriego i Morgiego, zerwali się i pędem do nich podbiegli, z rozbawieniem obserwowalnym tą sytuację. Nie chciałam tak szybko do nich podchodzić, widziałam uśmiechniętą twarz Gregora i te zaskoczenie wypisane na jego buzi, nadal nie wierzył, że wygrał. Taki skromny. Chłopaki krzyczeli i cieszyli się razem z nim. Stałam trochę z tyłu, bo stwierdziłam, że mogę pogratulować im trochę później, za dużo ludzi. Nie lubię takich tłumów. Bałam się, że ktoś mnie staranuje. Po raz kolejny spojrzałam na Gregora, wtedy zobaczyłam, że on również na mnie spogląda, jestem przekonana, że się zarumieniłam, ale mogę to tłumaczyć mrozem. Dlatego dostałam wypieków na twarzy, to wcale nie sprawka skoczka. Uśmiechnął sie do mnie i miałam wrażenie, że starał sie jakoś dotrzeć w moją stronę. Cała się trzęsłam, nie tylko z zimna. Patrzyłam na niego jak przeprasza kolegów i przez tłum ludzi przedziera się. Był juz blisko, miałam wrażenie, że zaraz podejdzie, dlatego w głowie układałam sobie co mu powiedzieć, gdy zaraz przed nim wyłoniła się jakaś młoda dziewczyna, przytuliła go i zaczeli rozmawiać. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi sie przykro. Stałam sama i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
-Laurka- obok mnie stanął Thomas
-Cześć Morgi- przytuliłam go- wygrałeś kwalifikacje, miejsce na podium, szalejesz- skomentowałam, a on się roześmiał
-Gregor wygrał- powiedział bardzo entuzjastycznie i widziałam, że również spogląda w stronę chłopaka. Trochę sie speszyłam, bo jestem przekonana, że Thomas widział, że patrzę na jego kolegę
-Widziałam- uśmiechnęłam się- nie wiedziałam, że jesteście tacy dobrzy
-Nie jesteśmy, dzisiaj to był fart- Thomas roześmiał się, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, fart? serio? chłopak widząc moją minę zaczął śmiać się jeszcze bardziej- żartowałem, jesteśmy całkiem nieźli
-Jesteś niemożliwy- przewróciłam oczami
-To Gregor z 15 miejsca awansował na 1.
-Jesteście dobrymi przyjaciółmi?- zapytałam i naciągnęłam rękawy kurtki, zimno mi było.
-Najlepszymi- powiedział dumnie- jest dla mnie jak młodszy brat
-O kim mówisz?- obok nas pojawił się Gregor
-O Tobie, mój kochany braciszku- Morgi puścił mu oczko
-Ojejku Morgi, też jesteś dla mnie jak brat- nie wierzyłam w to, że oni tak rozmawiali. Jeszcze przez chwilę przysłuchiwałam sie ich dziwnej wymianie zdań "misiaczku","słoneczko","chmureczko","koteczku","mistrzunio","skarbeńku" i wiele innych. I oni są dorosłymi facetami? Nie wierzę! Miałam wrażenie, że całkowicie zapomnieli o mojej obecności, a Gregor to już w szczególności, a przed chwila myślałam, że chce ze mną pogadać
-O Laura- odezwał się zaskoczony i przeniósł swój wzrok na mnie
-Dzięki- powiedziałam oburzona- stoję tu i marznę od paru minut by Ci pogratulować, a Ty nawet nie zauważyłeś mojej obecności- dodałam z wyrzutem
-Przepraszam- stanął naprzeciwko mnie, mimo iż nie chciałam to przytulił mnie, trochę zaskoczyła mnie jego reakcja- już możesz mi pogratulować- objął mnie jeszcze mocniej
-Zabawne- wyswobodziłam się z jego objęć- Zmieniłam zdanie- spojrzał na mnie zaskoczony- Nie zasłużyłeś- wystawiłam mu język, on zrobił taką zdziwioną minę, a Morgi zaczął się śmiać, przypominając teraz o jego obecności
-Ej- Gregor chciał mnie znowu przytulić, ale udalo mi się schować za Morgesternem, a do zdobywcy pierwszego miejsca podeszli dziennikarze
-Gregor, to Twoje 51 zwycięstwo w Pucharze Świata, jak się z tym czujesz?- jak na dobrego skoczka i elokwentną osobę przystało, Gregor zaczął odpowiadać na pytania reporterów, a my z Thomasem postanowiliśmy pójść do reszty drużyny. Tak naprawdę nie byłam zła na niego, nie wiem dlaczego tak się zachowałam. To nie w moim stylu. Postanowiłam się tym teraz nie przejmować. Weszliśmy do ciepłego pomieszczenia, gdzie była reszta skoczków i Alex
-Gdzie Schlierenzauer?- zapytał trener chłopaków, a mój ojciec
-Udziela wywiad- odpowiedział Morgi i usiedliśmy na ławce. Trochę żałuje, że przyszli Ci dziennikarze, może udałoby się nam dłużej pogadać?


~~~~~

Leżałem sobie na łóżku,  czytałem jakąś książkę i rozmyślałem nad dzisiejszym dniem. Naprawdę byłem szczęśliwy. Wygrałem dzisiaj i byłem na podium razem z Morgim. Coś wyjątkowego i wspaniałego. Właśnie mój przyjaciel był w łazience i brał kąpiel, dlatego miałęm chwilę czasu dla siebie by pomyśleć. Odprężyć się. Przygotować się mentalnie przed jutrzejszymi zawodami. Naładować akumulatory. Ktoś cichutko zapukal do drzwi, powiedziałem "proszę" i po przeczytaniu ostatniego zdania w książce, podniosłem wzrok na przybysza.
-Nie przeszkadzam?- Laura wyjrzała przez lekko uchylone drzwi i sie uśmiechnęła
-Nie, wejdź- odłożyłem książkę na półkę, a ona weszła do środka- Usiądź, proszę.- zrobiłem jej miejsce na łóżku, Laura podeszła bliżej i usiadła obok mnie
-Thomas w łazience?- zapytała i wskazała na drzwi na przeciwko łóżek, pokiwałem głową na tak, miałem wrażenie, że powiedziała po cichu "to dobrze"- Co czytałeś?
-Książkę- wyszczerzyłem się, a ona pacnęła mnie w ramię
-No co Ty?- powiedziała ironicznie- Czytałeś książkę? Serio?
-Przyszłaś do mnie by dowiedzieć sie co czytam?- podniosłem do góry brwi
-Nie- zaśmiała się. Jak ja lubie jej śmiech. Na początku naszej znajomości dziewczyna w ogóle się nie uśmiechała, nie mówiąc już o śmianiu sie z czegokolwiek. Wyglądała mi na sztywną. Ale teraz jest już całkiem inna, a wcale nie znamy sie nie wiadomo ile- Przyszłam po to by Ci pogratulować dzisiejszej wygranej- rozsiadła się wygodniej na łóżku, a ja się wyprostowałem. Czekaj, czekaj ona naprawdę to powiedziała?
-Ooo czyli jednak sobie zasłużyłem?- nigdy nie zrozumiem kobiet. Jak można w tak krótkim czasie, tak szybko zmieniać zdanie? To sie nazywa: kobiety.
-Można tak powiedzieć
-Okej, nie wnikam co zmieniło Twoje zdanie, ale dziękuje- puściłem jej oczko
-Jeszcze Ci nie pogratulowałam- roześmiała się. Cooo? Naprawdę jej nie rozumiem. Niech ktoś kupi mi na urodziny instrukcje obsługi kobiet, na serio mi sie przyda. Byłem zszokowany, a moja mina musiała być śmieszna, ponieważ Laura zaczęła się śmiać jeszcze głośniej. Tez zachciało mi się śmiać, ale byłem poważny i czekałem aż się uspokoi- Przepraszam- powiedziała, gdy przestała już rechotać- I gratuluje Ci Gregorze Schlierenzauerze zajęcia pierwszego miejsca na skoczni Rukatunturi w Kuusamo- szturchnęła mnie w ramię
-Dziękuje- uśmiechnąłem się
-Tylko tyle?- powiedziała lekko wkurzona, a ja po raz kolejny dzisiaj zdziwiłem się, a o co jej teraz chodzi?- To ja powiedziałam Twoje imię i nazwisko, które wcale nie jest proste- zaśmiałem się- Ha, ja je odmieniłam jeszcze oraz- podniosła palec do góry- nauczyłam się nazwy tej skoczni, a Ty- pokazała na mnie paluchem- mówisz tylko dziękuje?
-Droga Lauro Werner, bardzo, ale to bardzo Ci dziękuje, Twoje gratulacje tak wiele dla mnie znaczą, jesteś wspaniała, dziękuje Ci tak bardzo- zaśmialiśmy sie oboje. Laura podciągnęła nogi pod brodę- A jak Ci się podobały skoki?
-Było zimno- jakże wyczerpująca odpowiedź- ale podobały mi się- uśmiechnęła się- kiedyś jak oglądałam skoki z dziadkiem myślałam sobie, że wynudzę sie na śmierć przy oglądaniu ich. Nigdy nie przywiązywałam do nich większej uwagi, oglądałam, bo Małysz- zaśmialiśmy się
-Nie znasz innego skoczka?
-Znam- powiedziała dumnie- Ciebie, Thomasa i resztę Twojej drużyny
-No tak, chociaż całej jeszcze nie znasz
-Nadrobię to- tym razem to ona puściła mi oczko- Ha, sam powiedziałeś jeszcze
-Jak będziesz z nami jeździła to wszystkich uda Ci się poznać- uśmiechnąłem się
-A i wczoraj poznałam polskich skoczków
-Ooo, zabawni, nie?- na samą myśl o chłopakach na mojej twarzy pojawił sie uśmiech
-Lubicie się?- dziewczyna wyglądała na zdziwioną
-No raczej, a czemu by nie?
-No wiesz, można powiedzieć, że jesteście rywalami
-Rywalizujemy tylko na skoczni, poza nią sie przyjaźnimy- wyjaśniłem- Jesteśmy w dorych stosunkach. Oczywiście najbardziej trzymamy sie ze swoimi, ale bardzo lubię drużynę Polski i Niemiec, to genialne chłopaki. Czasami pójdziemy na jakieś piwo, albo razem pooglądamy meczyk czy coś
-A co się tu wyprawia?- z łazienki wręcz wyskoczył Thomas, widząc, że tylko siedzimy i rozmawiamy zrobił smutną minę- Myślałem, że może Was na czymś przyłapie- powiedział zawiedziony. Popatrzyliśmy na siebie z Laurą zdziwieni, a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem
-Nie dziś Thomas- powiedziałem i spojrzałem znacząco na Laurę
-Przykro mi Morgi- dziewczyna zaśmiała sie- Nie dziś- oboje z Laurą znowu zaczęliśmy sie śmiać, a Thomas nadal nie wiedział o co chodzi- Muszę iść- spojrzała na zegarek- Naprawdę muszę już iść- wstała z łóżka i podeszłą do Morgiego- Cześć i jeszcze raz gratuluje- przytuliła go, a ja stanąłem na podłodze. Dziewczyna podeszła do mnie- Paaa- przytuliła mnie- Do jutra- i wyszła. Wziąłem potrzebne rzeczy do kąpiel i uśmiechnięty szedłem do łazienki, Morgi spojrzał na mnie pytająco. Machnąłem tylko ręką i zniknąłem za drzwiami. Uśmiechnąłem się pod nosem, ściągnąłem ubrania i wszedłem pod prysznic. Dzisiejszy dzień był bardzo dobry, oby więcej takich.




****

Tak dawno mnie tu nie było ;x
Przepraszam! Tak bardzo przepraszam.
Miałam ku temu pewne powody- szkoła, dom, złamane serce itp... XD
ale za niedługo wakacje i postaram się dodawać już częściej ;)

Za błędy przepraszam, bo rozdział napisałam baaaardzo dawno, jednak uważałam, że
coś mi w nim nie pasuje, ale co tam XD
Dodaję dzis, ponieważ- dokładnie 9 stycznia wysłałam list do Stocha i Gregora,
od Kamila autograf dostałam 28 styczni,
a od Gregora własnie dziś :D :*
Jestem taaaaaaaaaak baaaaaaaaaaardzo szczęśliwa!
Po prostu nie wierzę!


























Jakoś zdjęć jest słaba, ale na żywo wygląda to o niebo lepiej XD
A Gregorek był taki hojny i wysłał dwie kartki <333 

sobota, 19 kwietnia 2014

7 ♥

28.11.13

Obudziłam się i jak nigdy czułam się bardzo wypoczęta. Spojrzałam na zegarek, który leżał na szafce obok łóżka. 10:03. Cudownie Laura, spałaś 12 godzin. Jestem przekonana, że chłopcy są już pewnie na treningu na skoczni. Przez moje spanie, będę musiała sama zjeść śniadanie i czuć się jakbym nie miała przyjaciół. Nie przeszkadza mi samotne chodzenie, przyzwyczaiłam sie do tego, ale nie lubię tego. Chyba jak każdy człowiek wolę by ktoś był przy mnie, wolę towarzystwo ludzi. Chociaż czasami samotność, jest wspaniałym uczuciem, wtedy jak jesteś sama jest dużo czasy by pomyśleć. Ostatnio częściej bywałam samotna niż w towarzystwie ludzi. Wyszłam z cieplutkiego łóżka, wzięłam jakieś ubrania z torby i poszłam do łazienki. Doprowadziłam sie do ładu i składu. Włosy związałam w kucyk, zamknęłam pokój i zeszłam na dół w celu zjedzenia posiłku. W restauracji nie było nie wiadomo ile osób, ale niektóre stoliki były zajęte. Minęłam właśnie jeden z nich i usłyszałam znajomy język, spojrzałam na ludzi siedzących tam, było to 4 chłopaków. Uśmiechnęłam się jak jeden z nich powiedział coś w moim ojczystym języku. Usiadłam stolik za nimi, zamówiłam jedzenie i czekałam na zamówienie. Dostałam kawę, posłodziłam, ale na gofry musiałam jeszcze trochę poczekać. Gdy tak sobie myślałam co dziś będę robić, usłyszałam jak jeden z chłopaków, którzy siedzieli za mną coś do mnie mówi. Głupio się poczułam, bo nie usłyszałam co powiedział. Chłopak zauważył to i odezwał się jeszcze raz
-Moglibyśmy pożyczyć cukier?- powiedział oczywiście po angielsku i spojrzał na cukierniczkę. Wzięłam ją do ręki, miałam mu już odpowiedzieć w tym samym języku co zapytał, ale w ostatniej chwili stwierdziłam, ze jak wiem, że to Polacy, to tez po polsku odpowiedziałam
-Tak, proszę.- uśmiechnęłam sie i podałam mu cukier, chłopaki zdziwili się
-Jesteś Polką?- zapytał chłopak z cudownymi, brązowymi oczami, a ja przytaknęłam
-A nie dosłyszałeś Maciuś?- powiedział inny, a ten "Maciuś" spojrzał na tamtego jakby chciał go zaraz zabić, ja razem z dwójką pozostałych roześmialiśmy się
-Jestem Kamil- przedstawił się ten co zapytał o cukier
-Stefan- powiedział chłopak, który siedział koło Kamila
-Ja Piotrek- tym razem odezwał się ten co przed chwilą droczył się z Maćkiem
-Maciek- uśmiechnął się ten z brązowymi oczami
-A ja jestem Laura- również się do nich uśmiechnęłam
-Nie chciałabyś może usiąść z nami?- zaproponował Kamil i wskazał na wolne miejsce pomiędzy nim, a Maćkiem
-Jeżeli bym mogła- oni przytaknęli, wzięłam swój kubek i zajęłam wolne miejsce
-Co tu robisz?- zaciekawił sie Piotrek. Cholercia, co ja mam im odpowiedzieć?
-Jutro zawody w skokach narciarskich- odparłam. Wydawało mi sie, że taka odpowiedzieć będzie jak najbardziej odpowiednia
-Ooo, jesteś fanką skoków?- tym razem odezwał się Stefan
-Można tak powiedzieć.- uśmiechnęłam się- A Wy?- chłopaki patrzyli na siebie, jeden na drugiego, ich wyraz twarzy zmieniał się ze zdziwionego na zaraz wybuchnę śmiechem. Co ja takiego powiedziałam?
-Nie znasz sie na skokach?- zapytał Kamil
-Niekoniecznie- odparłam lekko zmieszana. To aż tak to widać? Skąd on to wiedział?
-Bo my jesteśmy skoczkami- powiedział Piotrek. A ja poczułam się jak totalna kretynka, jaka jestem głupia? Przecież ja nie jestem fanką skoków, dlaczego tak powiedziałam? Uśmiechnęłam się lekko do nich. Siedzę przy stoliku ze skoczkami z Polski, cudownie.- Sama przyjechałaś?
-Nie, z tatą- odparłam. Przyszłą kelnerka i przyniosła moje zamówienie
-Twój tato lubi skoki, a Ty przyjechałaś z nim?- zagadnął Kamil
-Tak, właśnie tak- Przecież to prawda, bo przyjechałam z Alexem, a on lubi skoki, nawet jest trenerem, ale o tym nie chciałam mówić. Nikomu nie mówiłam, że Alex to mój tato, oczywiście oprócz Klary i dziadków. Nie wstydziłam się czy coś w tym stylu, ale nie chciałam się tłumaczyć, kim dla niego jestem i odpowiadać na wszystkie pytania tego typu. Dlatego wolałam to przemilczeć. Zjedliśmy śniadanie, rozmawiając o jakiś głupotach. Milo bylo ich poznać, wspaniali i zabawni ludzie. Oprócz kadry austriackiej nie znałam nikogo, a i tak rozmawiałam głównie z Gregorem i Thomasem. Teraz poznałam czwórkę moich rodaków, którzy wydają się naprawdę w porządku. Opowiadali mi o ich historiach, ktore przeżywają na takich wyjazdach. W niektóre opowieści aż ciężko mi uwierzyć, oni są naprawdę zdrowo, pokręceni.

~~~~~

Trening trochę nam sie przedłużył, trochę to znaczy bardzo. Od 9 do 15. Jestem padnięty, trener dziś dał nam niezły wycisk. Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej czułem się bardziej zmęczony. Najpierw siłownia, rozgrzewka, ćwiczenia i skakaliśmy parę razy. Nawet dobrze mi szło, ale muszę sie wykąpać. W drodze do hotelu wracałem z Morgim, właśnie minęliśmy jakiś dom
-To tu, to tu- mój przyjaciel wskazał na rów, miałem zdziwiony wyraz twarzy, co tu?- To tutaj Manuel wpadł
-Aaa- szkoda mi było kolegi, bo chciał zrobić wrażenie na dziewczynach, a zaliczył taką wtopę. W sumie cieszę sie, że nie poszedłem z nimi, spędziłem miło czas z Laurą i nie widziałem tego kompromitującego wydarzenia. Znając życie zachowywałbym się tak samo jak teraz Morgi, to znaczy śmiałbym sie ciągle z tego, a tak jestem miły, bo współczuje koledze. Rozumiem, że musiał poczuć się głupio, każdy by się tak czuł na jego miejscu.- Ej, nie śmiej sie już tak
-Ty- wskazał na mnie palcem- tego- pokazał na row- nie widziałeś- wybuchnął znowu śmiechem. Jak z dzieckiem. Całą drogę do hotelu Morgi opowiadał jakieś glupie historyjki i w taki sposób poprawił mi nastrój. Uwielbiam mieć takich przyjaciół. Jak tylko weszliśmy do pokoju, od razu poleciałem pod ciepły prysznic. Wcześnie włączyłem piosenki mojego ulubionego zespołu. Jak przestałem lać wodę, miałem wrażenie, że słyszę jak w pokoju Thomas śpiewa "It's time to begin, isn't it? I get a little bit". Zaśmiałem się na dźwięk jego głosu, ubrałem się w czyste ciuchy i wyszedłem z łazienki. Morgi klęczał przed swoją torbą i śpiewał piosenkę
-Niezła solówka przyjacielu- puściłem mu oczko, a on sie zarumienił. Położyłem telefon na szafce obok łóżka, już miałem wyłączyć muzykę, gdy
-This road never looked so lonely- spojrzałem zdziwiony na kolegę, patrzyliśmy przez chwilę na siebie i wybuchnęliśmy wielkim śmiechem.
-Na obiad, nie idziecie?- do pokoju wszedł Stefan, oczywiście bez pukania
-Idziemy, idziemy- powiedział Morgi. Wstałem z łóżka, założyłem buty i w trójkę udaliśmy się na posiłek, po drodze wstąpiliśmy do pokoju Wolfganga i Adreasa, ale nie zastaliśmy ich tam. Chłopaki siedzieli już przy stoliku z Manuelem, trenerem i Laurą. Widziałem jak dziewczyna śmieje się  po tym jak Fettner coś powiedział. Przywitaliśmy się z nimi, usiedliśmy i czekaliśmy na jedzenie. Trener powiedział, że wszystkim zamówił to samo. W sumie to lepiej, bo nie wiem na co mam ochotę. Po skończonym posiłku, gdy chłopaki poszli juz na gorę, zapytałem Laurę czy nie miałaby ochotę pójść na spacer, nie mam pojęcia, dlaczego jej to zaproponowałem, ale zrobiłem to. Byłem przekonany, że odmówi i już miałem powiedzieć coś w stylu "albo wiesz jest zimno, jestem zmęczony, może innym razem", gdy po dłuższej chwili się odezwała
-Tak, cały dzień w pomieszczeniu, nie wpływa na mnie dobrze- przepuściłem ją w drzwiach, a ona skinęła głową i jakby po cichu powiedziała "dziękuje".- Pójdę tylko założyć coś cieplejszego
-Dobrze, ja też- spojrzałem na swoje odzienie, bluzka z krótkim rękawkiem i dżinsy, na pewno było by mi gorąco. Poszliśmy schodami na górę- To za 10 minut w holu?- zaproponowałem
-Tak, zaraz będę- weszła do swojego pokoju, a ja poszedłem do mojego i Thomasa. Zastałem go na łóżku z laptopem. Gdy otworzyłem szafę, on spojrzał na mnie
-Gdzieś sie wybierasz?- zapytal
-Na spacer- wyciągnąłem z szafy kurtkę i ciepły sweter
-Sam?- dopytywał się
-Nie- odwróciłem sie w jego stronę- z Laurą
-Z Laurą?- wyprostował się i odłożył laptop
-Tak- zaśmiałem się, miałem już wychodzić, gdy on jeszcze się odezwał
-Nie rób nic, czego będziesz później żałować- powiedział to o wiele poważniej
-Nie martw się- wychyliłem się zza drzwi- nie zrobię
-Nie chcę by było jak z Sandrą- oznajmił. Na dźwięk jej imienia, poczułem nieprzyjemne ukłucie w okolicach serca. Dlaczego dalej tak reaguje na jej imię?
-Wiem, ja też nie chcę i nie będzie- wyszedłem z pokoju. Po rozstaniu z Sandrą miałem wielkiego doła, gdyby nie Morgi, nie wiem jakbym sobie poradził. Kiedy ludzie świetnie bawili się na wakacjach, ja przeżywałem największy zawód. Nie chciałem o tym myśleć, otrząsnąłem się i usiadłem na kanapie w holu. Długo nie musiałem czekać na Laurę, przyszłą parę minut po mnie. Otworzyłem jej drzwi i poszliśmy. Od razu uderzył mnie zimny powiew wiatru. Dzisiejszy dzień nie należał do najcieplejszych, ale to idealna pogoda by pomyśleć, odświeżyć umysł przed jutrzejszymi zawodami.
-Jak trening?- zapytała Laura, gdy przeszliśmy już jakiś kawałek.
-Dobrze- odpowiedziałem, ale widząc jej wyraz twarzy, taka odpowiedź ją nie satysfakcjonowała- męcząco- dodałem- ale dobrze- uśmiechnąłem się- jak Ci się tu podoba?- zapytałem, gdy byliśmy już za miastem, stanęliśmy na górce i podziwialiśmy widoki
-Jak tu pięknie- zachwyciła się Laura spoglądając z góry na rozświetlone miasto
-Wiedziałem, że Ci się spodoba- spojrzałem na nią, a gdy napotkałem jej wzrok uśmiechnąłem się. Te miejsce naprawdę było magiczne. Nawet nie zastanawiałem się gdzie pójść z Laurą na ten spacer, nogi same mnie to poniosły
-Byłeś już tu kiedyś?
-W 2008, miały się tu odbyć zawody przez dwa dni, w pierwszym przez fatalne warunki zostały odwołane. Byłem młody i nudziło mi sie w pokoju, postanowiłem wyjść na spacer i trafiłem tutaj- ob kręciłem się wokół własnej osi
-Cudownie tu, ale zimno.- lekko zaśmiała się
-Wracamy?- spojrzałem na nią i poprawiłem czapkę, która osunęła mi się na oczy. Dziewczyna pokiwała głową. Całą drogę powrotną do hotelu rozmawialiśmy. Głównie to ja mówiłem, zadawałem pytania dziewczynie, ale ona odpowiadała krótkimi zdaniami, lub tylko wzruszała ramionami. Opowiedziałem jej o Glorii i Lucasie, gdy spytałem ją o rodzeństwo, powiedziała, że jest jedynaczką. Temat rodziny nie należał do jej ulubionych. Zauważyłem to i postanowiłem zmienić temat, gdy będzie chciała kiedyś mi powiedzieć to powie. Za to dużo opowiadała o swoje przyjaciółce, Klarze. Ja odpowiadałem o Morgim. Rozmawialiśmy o swoich pasjach
-Skoki to całe moje życie- odezwałem sie po krótkiej ciszy
-Jeszcze nigdy nie widziałam Cię w akcji- zaśmialiśmy sie- Jutro to nadrobię- puściła mi oczko- zobaczymy jaki słaby jesteś
-Nie wiem czy będziesz chciała to oglądać- naciągnąłem rękaw kurtki, naprawdę było zimno
-Nie Tobie to oceniać- spojrzałem na dziewczynę, lekko dygotała- Jak daleko jeszcze?
-Jesteśmy już prawie na miejscu- powiedziałem, gdy weszliśmy już na teren hotelu. Odprowadziłem ją pod pokój, chwileczkę rozmawialiśmy i ja wróciłem do swojego pokoju. Pierwszy raz od naszego poznania, rozmawialiśmy ze sobą tak poważnie. Widzę promyk nadziei na to, że ja i Laura, możemy się zaprzyjaźnić. Odniosłem wrażenie, że dziewczynie też podobało się dzisiejsze wyjście na spacer. Widać, że zmarzła, ale mimo to sie uśmiechała. Staram się ją poznać, chociaż ciężko ją rozgryźć. Niby się cieszy, ale mam wrażenie, że dziewczyna cierpi. Nie wiem z jakiego powodu, oczywiście chciałbym wiedzieć, ale nie będę naciskał. Jak będzie chciała sama mi powie, zresztą znamy się dopiero parę dni. Mimo to ja już czuję do niej jakąś wyjątkową więź. Nigdy w życiu w tak krótkim czasie nie polubiłem nikogo jak jej. Może to dzięki naszemu dziwnemu poznaniu? Nie wiem, ale cieszę się. Przyjaciele są nam w życiu potrzebni. Wierzę, że ja i Laura możemy stać się takimi przyjaciółmi.



~~~~~

Zimno. Mroźno. Paskudnie. Czy ja już mówiłam, że nie lubię zimy? Nie lubię zimy. Chociaż tak kalendarzowo to nawet jeszcze jej nie ma, ale pogoda jest okropna. Dzisiejszy dzień spędziłam naprawdę przyjemnie, poznałam polskich skoczków oraz spacer z Gregorem. Było miło. Nasza znajomość rozwija sie trochę zbyt szybko, ledwo zadecydowaliśmy, że może spróbujemy się zaprzyjaźnić, a już na spacerki chodzimy. Chociaż przyjaciele chodzą na spacery, to nic wielkiego. Podczas tego wyjścia zapytał mnie o rodzinę. Powiedziałam mu o dziadkach i o Klarze, ale o tym, że mama nie żyje nie wspomniałam. Znamy się zbyt krótko, a mówienie o tym nadal sprawia mi ból. Gdy tylko pomyślę o niej zbiera mi się na płacz. Tak bardzo za nią tęsknie. Tak bardzo mi jej brakuje. Chciałabym zadzwonić do niej, powiedzieć co dzis robiłam, opowiedzieć wszystko i usłyszeć jej głos. Wiem, że już nigdy go nie usłyszę. Nigdy nie zobaczę jej uśmiechu. Życie jest takie niesprawiedliwe. Zdziwiona byłam, że jeszcze nikt nie pytał kim jestem dla Alexa, w sumie to lepiej, nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Najlepiej prawdę, która jest trochę pogmatwana. Jak powiem kim jest dla mnie Alex, musiałabym powiedzieć o mamie, a na to nie jestem jeszcze gotowa. Miałam iść sie kapać, odłożyłam laptopa, którego przeglądałam przez ostatnie półgodziny, ale ktoś zapukał do pokoju. Na ramiona założyłam czarny sweterek, który leżał koło łóżka, podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Cześć Laura- odezwał się Alex
-Hej- przepuściłam go w drzwiach, a on wszedł do środka
-Jak Ci minął dzień?- zapytał, a ja usiadłam na  łóżku
-Przyjemnie- wskazałam, że może usiąść koło mnie. Chwilę rozmawialiśmy. Przeprosił mnie, że nie jedliśmy razem śniadania. Zapytał jak dogaduje się ze skoczkami -Na razie ich nie znam, ale wydają się sympatyczni
-To mili, ale czasami nadpobudliwi chłopcy.- zaśmiał sie-Widzę, że zakolegowałaś się z Gregorem- skomentował, a ja się lekko zarumieniłam. Nie wiem dlaczego, ale jego imię tak na mnie zadziałało. To straszne! Bo my jeszcze się nie zakolegowaliśmy po prostu rozmawialiśmy i wyszliśmy na spacer - To dobry chłopak. Bardzo ambitny i rozsądny. Ma duży potencjał i wielkie ambicje. Skoki to naprawdę jego pasja, wiele dla nich poświęcił i uparcie dąży do celu, a porzeczkę stawia sobie bardzo wysoko.-  dowiedziałam się o Gregorze wielu rzeczy, wielu ciekawych rzeczy. Alex musi go lubić jak wypowiadał się o nim w samych superlatywach. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy o innych skoczkach oraz o dzisiejszym dniu, a później Alex wyszedł. Lubię naszą relacje, rozmawiamy sobie i poznajemy się. Wiem, że nie da sie w pare dni nadrobić 19 lat, ale i tak sie cieszę. Jest naprawdę w porządku. Ciągle myślałam czy te wyjście z Gregorem coś znaczyło, ale nie. Co to niby mogło znaczyć? Poszliśmy tylko, bo mi i jemu się nudziło. Na taki spacer mogłabym pójść z każdym skoczkiem, co ja się zamartwiam. Jak zwykle, stwarzam problemy, których nie ma. Uwielbiam utrudniać sobie życie, jestem w tym mistrzyniom. Nadal krępuje mnie jego towarzystwo, bo przypominam sobie tą noc. Tak, wiem. Miałam nie myśleć, ale jak? Takiego czegoś w tak krótkim czasie nie da się zapomnieć. Całe szczęście, że myślę o tym jak jestem sama w pokoju, a nie jak on jest gdzieś w pobliżu. Wtedy pewnie chodziłabym ciągle z burakiem na twarzy. Znowu chwyciłam laptopa i stwierdziłam, że w końcu muszę dać znać Jowicie czy będę na tym spotkaniu. Chociaż bardzo za niektórymi tęsknie, to musiałam odmówić. 14 grudnia na pewno nie będzie mnie w Polsce, ten termin mi  nie odpada. Napisałam jej maila i położyłam się spać.



***

Rozdział napisałam już dawno, jednak długo zwlekałam z dodaniem go. Nie wydaje mi się, żeby był na tyle dobry. Jednak nie miałam czasu, by go zmienić, dlatego ostatecznie zostawiłam go takim jakim był na początku XD

Przepraszam, za długą nieobecność. ;) Wybaczycie? xd
Nie obiecuje, że następny pojawi się szybciej, chociaż mam taką nadzieję :D

Wesołych Świąt Najdrożsi! 
Zajączka pięknego, dyngusa mokrego,
miłości wiecznej, drogi tylko mlecznej,
świąt w szczęście owocnych
życzy kurczaczek Wielkanocny! ♥ ♥ ♥
Pozdrawiam!!! :* :* :*

czwartek, 20 marca 2014

6 ♥

27.11.13

Pierwszy raz w życiu jestem w Skandynawii, a dokładnie w Finlandii. Jest tu naprawdę zimno i mroźno, a moja garderoba składa się głównie z ciepłych swetrów i grubych skarpet. Ostatnie dwa dni spędziłam z Alexem w Innsbrucku na długich rozmowach. Gdy wstawałam nie było go w domu, bo miał trening z chłopakami, robiłam śniadanie, rozmawiałam przez telefon z Klarą. Oczywiście powiedziałyśmy sobie jak bardzo za sobą tęsknimy. Ona opowiadała mi o Uniwersytecie, na którym się uczy oraz o chłopakach, poznała jakiegoś Filipa, z którym chodzi na Historię Sztuki. Z jej opowieści to wysoki brunet, bardzo przystojny, z słodkim uśmiechem i ogólnie jakieś ciacho. Zapytała mnie jak skoczkowie. Powiedziałam jej o Gregorze, ale nie wspomniałam, że to TEN koleś z imprezy. Tylko tyle, że poznałam skoczków austriackich i są całkiem, całkiem przystojni. Wspomniałam, że Gregor trochę mnie irytuje, ale ogólnie to przyjemny chłopak, z którym jak na razie najczęściej rozmawiałam. Zaczęła dopowiadać swoje "uuu" "pewnie słodziak" i inne komentarze tego typu, jak to Klara. Alex wracał po południu, jedliśmy razem obiad, jechaliśmy do jego rodziców i sobie rozmawialiśmy. Pani Pointner- to znaczy babcia zapytała mnie czy szare ściany w salonie nie są czasem za ciemne? Bo ona bardzo chcę pomalować pokój na jakiś inny jaśniejszy kolor, ale nie ma pojęcia, który by najlepiej pasowało do wnętrza. Doradziłam jej beżowy, który idealnie będzie współgrał z brązowymi meblami. Dowiedziałam się o Alexie, że jego ulubiony kolor to właśnie ten, który wybrałam. Pan Pointner zgodził się pojechać do sklepu i kupić farbę by jego żona więcej nie marudziła. Ci ludzie tak bardzo się kochają, mimo wszystko. To takie urocze, że mimo tylu wspólnie spędzonych lat, nadal czują do siebie co na początku ich znajomości, a było to bardzo dawno. Alexander ma już ponad 40 lat. Alex zaczął chwalić chłopaków, powiedział, że coraz lepiej im idzie na treningach, a w szczególności Thomasowi i Gregorowi, oboje bardzo się starają i dają z siebie wszystko. Właśnie, Gregor. Jak w poniedziałek się żegnaliśmy, dał mi książkę, którą tak jakby zgubiłam. Bardzo mu podziękowałam, ponieważ to jedna z moich ulubionych powieści. Wspomniał też, że mieszka niedaleko Innsbrucka w jakieś miejscowości chyba na T albo na F. Nie wiem. Nie widzieliśmy się od tamtego czasu, ja nie chodziłam na treningi ponieważ były za wcześnie. A innej możliwości spotkania go nie miałam. Zresztą co ja się przejmuje, przecież nie zależy mi na zobaczeniu go. Owszem widok jego uśmiechniętej twarzy jest przyjemny oraz irytujący, ale to tylko chłopak. My się nawet nie znamy, postanowiliśmy się zaprzyjaźnić by nie myśleć o TAMTEJ nocy. Mam nadzieję, że uda nam się polepszyć relacje, ale jak się nie uda, to przecież nie będzie
koniec świata. Gorzej by było jakbym się zakochała, ale to się nie zdarzy, mnie takie coś nie kręci. Związki nie są dla mnie, miałam kiedyś chłopaka. Norbert. Byliśmy ze sobą około 5 miesięcy, mogłoby się wydawać, że długo. Jednak nie kochałam go, wiedziałam, że mu się podobam, ale ja nic nie czułam. Nie wiem dlaczego zgodziłam się na bycie jego dziewczyną. Chociaż wiem. Klara. Stwierdziła, że pasujemy do siebie i musimy być razem. W sumie to nie było tak źle, chodziliśmy na randki, on kupował mi prezenty, bywało przyjemnie. Nawet poszliśmy razem na studniówkę. Ale męczyłam się w tym związku, czułam się jak w klatce i nie chciałam dłużej go okłamywać. Zerwaliśmy. Nasze relacje są dobre, dlatego cieszę się, że mimo iż nie jesteśmy razem, to pozostaliśmy dobrymi znajomymi. Co więcej przez jakiś czas razem uczyliśmy się do matury, jak już nie byliśmy w związku. Siedzę sobie na łóżku w hotelowym pokoju w Kuusamo. Czekam na przylot chłopaków, ponieważ ja z Alexem przylecieliśmy wczoraj wieczorem, a skoczkowie dopiero dziś. Chciałam zobaczyć okolicę, nie przepadam za zimą, ale ten kraj ma w sobie coś, co mi się podoba. Renifery. Tak, tu jest więcej przyjaciół św.Mikołaja niż ludzi. Cudowne stworzenia. Niedaleko Wrocławia jest stadnina koni, bardzo dobrego kolegi dziadka. Co wakacje przyjeżdżałam tam i jeździłam na nich. Dlatego lubię renifery, bo tak bardzo przypominają mi rumaki. Oczywiście nie próbowałam jeździć na reniferze, tylko na nie patrzę. Kocham zwierzęta to przesłodkie istoty. Oprócz kota-
Filemona, który teraz mieszka z dziadkami, mam jeszcze rybki, którymi babcia się zajmuje jak mnie nie ma. Wiem, ja sobie podróżuje, a babcia zajmuje się moimi zwierzakami, niedobra wnuczka. Chociaż to ona chciała bym pojechała i poznała Alexa, a zresztą nie narzeka. Jest ona krawcową, więc pracuje w domu i ma dużo czasu, by zająć się jeszcze zwierzętami. Przynajmniej nie nudzi się jej samej, jak dziadek jest w pracy.


~~~~~~

Wreszcie dolecieliśmy do Kuusamo, z przyjazdem tu były małe problemy. No dobra nie takie małe, austriacka federacja narciarska zrobiła pomyłkę w rezerwacji samolotów rejsowych. Mogliśmy się tu w ogóle nie dostać. Jesteśmy tu dzięki mojemu i Thomasa sponsorowi, a mianowicie dzięki Redbullowi. Jak dowiedzieli się o naszych problemach, zaproponowali pomoc i wraz z resztą drużyny, w tym samym  składzie co ostatnio, przylecieliśmy prywatnym samolotem. Zabrałem swoje rzeczy z samolotu i razem z Thomasem idziemy do hotelu, marzę o śnie. Ostatnie dwa dni spędziliśmy na intensywnych treningach i jestem lekko padnięty, nawet nie miałem kiedy odpocząć. W domu zgrywałem twardziela, nie chciałem pokazywać rodzinie, że nie mam na nic siły. Chciałem spędzić z nimi te krótkie, dwa dni. Oczywiście nie obeszło się bez kłótni z Glorią, ale to już normalne. Powinienem się przyzwyczaić. O co nam poszło tym razem? Gdy z Klingenthal wróciłem zmęczony, położyłem swoje walizki w przedpokoju i poszedłem przywitać się z rodzicami, którzy byli w kuchni. Jak na złość po schodach schodziła moja siostra i nie zauważyła jednej z toreb, potknęła się i udała. Fajtłapa. Jej wrzask było słychać w całej okolicy, dziwne, że sąsiedzi nie przyszli sprawdzić co się stało.
-Gregor! Ja Cię jeszcze nauczę porządku- jak usłyszeliśmy huk od razu wybiegliśmy z kuchni, podszedłem do siostry i podałem jej dłoń by mogła wstać, zmierzyła ją tylko wzrokiem i wstała bez mojej pomocy- Co to ma być?- pokazała na torby, już miałem jej odpowiedzieć, coś w stylu czy nie widzi, że to walizki, ale odezwała się po raz kolejny- Nie odpowiadaj- miałem ochotę się zaśmiać- Bawi Cię to- ona nawet nie wiedziała jak bardzo, ale postanowiłem, że nie powiem Ci głupiego, by nie pogarszać sytuacji
-Przepraszam- powiedziałem by się więcej nie czepiała. Zresztą to nie  moja wina, że jak Gloria schodzi ze schodów to zwołuje przy tym całą rodzinę. Wydaje mi się, że Lucas również usłyszał wrzask naszej siostry, bo wyszedł ze swojego pokoju i przyszedł do nas na dół. Przywitałem się z dawno nie widzianym bratem. Wziąłem swoje walizki, minąłem siostrę na korytarzu i poszedłem do swojego pokoju. Przy kolacji odzywała się do mnie tylko "tak" i "nie", uwielbiam jej humorki. Przestała się na mnie obrażać, gdy miałem już wsiadać do taksówki i znowu polecieć na kolejne zawody. Przytuliła mnie, powiedziała, że będzie za mną tęsknić oraz, że mnie kocha. Z racji tego, że jestem wyższy od niej, pocałowałem ją w czoło, odwzajemniłem uścisk i wsiadłem do pojazdu. Moja rodzina już przyzwyczaiła się do tego, ze ciągle mnie nie ma. Wcale nie czuję się z tym świetnie, ale skoki to całe moje życie. Zameldowaliśmy się z Thomasem i raczej nikogo to nie dziwi, ze znowu mamy razem pokoju. Na każdym wyjeździe mamy razem. Nie przeszkadza mi to, Morgi to świetny współlokator. Nie bałagani, ale też tak samo jak ja rozwiesza ubrania na krzesłach. O nic się nie czepia, jest idealnie, nie to co w domu z Glorią. Morgi kiedyś mi powiedział, że podkochiwał się w mojej siostrze. Moja reakcja: fuj. Gloria nie jest brzydką dziewczyną, ale jest moją siostrą. Nie wiem czy umiałbym sobie ich razem wyobrazić. Może lepiej nawet nie będę próbował sobie wyobrazić. Tak dla mojego bezpieczeństwa. Chłopaki w samolocie wymyślili, że jak tylko dotrzemy na miejsce to, że niby mamy pójść na miasto. Porąbało. Oni chcą pochodzić, bo chcą zobaczyć okolicę. Taa, jasne, okolicę. Idą porozglądać się za dziewczynami. Jestem za bardzo zmęczony, by gdziekolwiek pójść. Przeprosiłem ich i powiedziałem, że pójdę wcześniej na kolację i spać.
-Ej, Gregor- marudził Manuel- bez Ciebie to nie to samo.- zaśmiałem się
-Schlebiasz mi, ale nie.- odparłem, gdy oni już gotowi czekali przy drzwiach i mieli nadzieję, że jednak zmienię zdanie
-Nawet on idzie- Stefan wskazał na Loitzla, który chyba najbardziej chciał iść. Chociaż nie, każdy z nich chce bardzo iść.
-Ej- jęknął Wolfgang- ostatnio nie poszedłem, bo źle się czułem- tłumaczył się.
-Nic nie sprawi, że zmienisz zdanie?- tym razem to Morgi starał się mnie namówić, pokręciłem przecząco głową- Ok- zrobił smutną minkę
-Hahhaha- rozbawił mnie tym- Idźcie już- otworzyłem im drzwi- na pewno nie zmienię zdanie.- gdy wyszli ja udałem się w stronę hotelowej restauracji, jestem trochę głodny. Podeszła do mnie miła kelnerka, zamówiłem swoje ulubione danie oraz sok. Ona zanim poszła to, powiedziała, że będę musiał trochę poczekać. Uśmiechnęła się, a ja usiadłem przy jednym ze stolików. Nie miałem problemu ze znalezieniem wolnego miejsca, ponieważ na sali byłem tylko ja i jakiś straszy pan, który siedział dwa stoliki dalej. Jutro
trening, a w piątek kwalifikacje i zawody. Mam nadzieję, że warunki pozwolą nam przeprowadzić konkurs,
a ja zdobędę jakieś punkty. Trener mówił, że moja forma jest w porządku, ale ja coś czuję, że nie jest jakoś najlepiej.


~~~~~

Mój ciągle burczący brzuch nie pozwolił mi dłużej siedzieć w spokoju, musiałam wyjść z pokoju. Po schodach zeszłam na dół, w holu skręciłam w lewo i weszłam do kawiarni. Przy jednym ze stolików siedział jakiś staruszek, a dwa stoliki przed nim jakiś chłopak. Podeszłam bliżej, to był Gregor. Całe szczęście, że siedzi tyłem do drzwi. Chłopak był sam, nie widziałam jego twarzy, ale zapewne o czymś intensywnie myślał. Postanowiłam, że podejdę jeszcze bliżej i go wystraszę. Jak on kiedyś mnie tak wystraszył, to ja też mogę.
Skradałam się po cichu, gdy byłam wystarczająco blisko, położyłam swoje dłonie na jego ramionach i odezwałam się
-Nie udawaj, że myślisz- lekko się wzdrygnął, ale gdy zauważył, że to ja od razu się rozpromienił
 -Laura- wstał- Hej- przytulił mnie? Nie wiem skąd u niego taki gest, ale odwzajemniłam go- Kiedy przyjechałaś?- usiadłam na krześle na przeciwko niego
-Wczoraj wieczorem- oznajmiłam- a Wy co tak długo?- głośno westchnął
-Nawet mi nie mów- z jego twarzy nie udało się nic odczytać- Problemy z rezerwacją- krótko skomentował. Widać po nim, że nie ma ochoty mówić na ten temat, dlatego dalej nie pytałam- Głodna?- uśmiechnął się
-Jak wilk- zaśmialiśmy się, a do nas podeszła kelnerka
-Co dla Pani będzie?- zapytała mnie bardzo życzliwie. Spojrzałam w kartę dań
-Naleśniki z bananami- odparłam, a ona wszystko notowała- w polewie czekoladowej
-Do picia sok pomarańczowy?- pokiwałam głową na tak- Pańskie zamówienia za chwilkę przyniosę- zwróciła się do Gregora. Gdy kelnerka odeszła, Gregor się zaśmiał.
-Dobry wybór.
-Wiem, kocham naleśniki- uśmiechnęłam się
-Nie wątpię- powiedział i przyszła ta kelnerka z naszymi zamówieniami, przede mną położyła talerz z naleśnikami, a przed Gregorem to samo
-Nie wierzę- spojrzałam na swój talerz i na jego- Nie miałam pojęcia, ze to zamówiłeś.- Uśmiechnął się i zaczęliśmy się zajadać pysznościami. Opowiadaliśmy sobie jak nam minęły te dwa dni. Gregor powiedział mi, że on głównie zamiast odpoczywać to jeszcze więcej trenował, siłownia i te sprawy. Jak ja bym chciała zobaczyć go bez koszulki. Na pewno ma super ciało, kaloryfer i te mięśnie. Nie wierzę, że o tym pomyślałam. Jestem głupia!
-Gregor! Gregor!- do restauracji weszło dwóch roześmianych skoczków, jeden z nich to Stefan, a drugi to chyba Thomas- Jak dobrze, że tu jesteś!- powiedział ten z jaśniejszymi włosami. Stanęli koło nas i śmiali się jeszcze bardziej- Cześć Laura- przywitali się ze mną, a ja się uśmiechnęłam
-Co się stało?- zapytał Gregor
-No bo- zaczął Stefan, ale próba powiedzenia czegoś w jego wykonaniu była niemożliwa, ponieważ momentalnie wybuchnął śmiechem. Przez nich mi i Gregorowi też zachciało się śmiać
-Manuel- powiedział Thomas i też się śmiał- bo on- kolejna fala śmiechu
-Chodź do naszego pokoju- powiedział ciemnowłosy- wszystko zrozumiesz
-Przepraszamy Laura- zwrócił się do mnie Thomas- Musimy go porwać- wskazał na Gregora i wyglądał przez chwile śmiertelnie poważnie, ale po chwili znowu stal się sobą. To znaczy wybuchnął śmiechem
-Za chwile przyjdę- powiedział do chłopaków, a oni wyszli

~~~~~~

-Przepraszam Cię za nich, nie wiem o co chodzi- uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny
-Nie szkodzi, zresztą i tak miałam Ci powiedzieć, że jestem zmęczona- odwzajemniła uśmiech- Zawsze żegnamy sie pod moim pokojem- stwierdziłam
-Tak, też to zauważyłem- Dobranoc Laura
-Dobranoc Gregor- otworzyła drzwi, a ja udałem się do pokoju Krafta i Fettnera. Nie mam pojęcia co te głupki znowu wymyśliły, ale wolę sprawdzić. Wszedłem do pokoju, a tam siedzieli chłopaki i byli  w takich samych nastrojach co przed paru minut. Usiadłem koło Morgiego, spojrzałem na niego pytającym wzrokiem i czekałem aż ktoś mi wyjaśni co się właściwie stało. Jednak on nic nie mówił tylko się śmiał tak samo jak Stefan, spojrzałem na Loitzla, ten zrozumiał o co mi chodzi i odezwał się
-Wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się w centrum miasta. Byliśmy w jakieś restauracji by zjeść coś.
-Poznaliśmy fajne dziewczyny, żałuj, że nie byłeś- wtrącił się Stefan, a Wolfgang spojrzał na niego wzrokiem zabójcy, on nie lubi jak ktoś mu przerywa
-Gregor nie będzie żałował, nie widzicie jak opiekuje się tą Laurą?- skomentował Morgi i poruszał dwuznacznie brwiami, za co dostał ode mnie kuksańca w bok. Opiekuje się tą Laurą, chyba go coś powaliło! To, że rozmawialiśmy ze sobą pare razy nie znaczy, że mi na niej zależy. Owszem lubię z nią rozmawiać, jak nie jest wredna, ale lubię rozmawiać z wieloma ludźmi
-Nooo- przyznał Stefan. Nie wierzę, że mu przytaknął. Debile
-Wydaje mi się, ze mieliście mi coś powiedzieć w związku z Manuelem, nieprawda?- starałem sie zmienić temat, wkurzali mnie już tymi głupimi tekstami, jak u dzieci w przedszkolu. Nie da się z nimi nawet przez chwilę porozmawiać normalnie
-Noooo- zaśmiał się Morgi- wiem, ze Ci sie podoba- szepnął mi na ucho- a ja przewróciłem teatralnie oczami, jak to ma w zwyczaju Laura. Podoba mi się? No chyba nie. Jest ładna, ale nic więcej. Niech sobie nie wyobraża nie wiadomo co
-Głupi jesteś- powiedziałem tylko, bo nie miałem siły na dalszą rozmowę na ten temat
-I te laski- powiedział Stefan- usiadły z nami przy stoliku, gadaliśmy i te sprawy
-A jak mieliśmy wracać- wtrącił się Loitzl
-Postanowiliśmy je odprowadzić- odezwał się po raz pierwszy Andreas
-I Manuel- cała czwórka wybuchnęła śmiechem, a Morgi starał się mówić- chciał popisać się- z łazienki wyszedł własnie wspomniany przed chwilą Fettner. Wyglądał jakby własnie wyszedł z pod prysznica i tak raczej było
-Co popisać?- powiedział z wyrzutem- chciałem im zaimponować
-To wcale nie znaczy to samo?- powiedział z ironią Stefan
-Nie, matole- odpowiedział jego współlokator
-Dobra, skończcie- uciszył ich Wolfi
-Jak Manuel chciał im zaimponować- Morgi specjalnie zaakcentował ostatnie słowo- to wpadł w ogromną zaspę- chłopaki zaczęli się śmiać, zresztą ja trochę też. Już to sobie wyobrażam, Manuel popisujący się przed dziewczynami, wpada w śnieg.- i one też się śmiały
-I powiedziały, że żałują, że nikt  tego nie nagrał- dodał Kraft
-To nie było fajne- odezwał się Fettner. Chłopaki opowiedzieli mi resztę historii oraz inne ciekawe rzeczy z ich wypadu. Słuchałem ich i co jakiś czas śmialiśmy się... Czy ja już mówiłem, że kocham tych chłopaków? Kocham- chodzi mi tak po przyjacielsku, oczywiście.


***


Czeeeeść! ;*
Rozdział zaplanowałam sobie, że dodam wczoraj, ale jak na złość akurat przez cały dzień nie miałam dostępu do internetu ;c Dlatego przepraszam Was bardzo, ale zapraszam do czytania i komentowania ;d

Już jutro zaczyna sie weekend w Planicy, przygotowane na emocje? xd
To będę już ostatnie zawody, tak bardzo mi przykro ;< Tyle będzie trzeba czekać... ;x

I jutro pierwszy dzień wiosny, DZIEŃ WAGAROWICZA! Macie jakieś plany? :D

Pozdrawiam! ♥

piątek, 7 marca 2014

5 ♥

24.11.13

Nie należę do rannych ptaszków, ale też nie jestem śpiochem, śpię chyba tyle ile muszę. Osiem godzin w 100% wystarczy, żeby się wyspać, oczywiście zdarza mi się spać dłużej, ale to tylko w nagłych wypadkach, jak naprawdę jestem bardzo zmęczony albo spać krócej, jak każdy człowiek. Wczoraj wieczorem jak tylko z Thomasem wróciliśmy od chłopaków, wziąłem jeden z najszybszych pryszniców w życiu, ponieważ chciałem wykąpać się jak najprędzej i marzyłem o tym by znaleźć się pod cieplutką pierzyną. Rano obudziła mnie piosenka Justina Timberlake'a, którą mam ustawioną na budziku dokładnie o 7:00. Thomas się na mnie wkurza, bo uważa, że jak śniadanie jest kwadrans przed 8, to jak wstanie 30 minut po 7, w zupełności mu wystarczy by się przygotować. Moim zdaniem 15 minut to trochę za mało nawet dla faceta, a zresztą ja już nie mógłbym spać dłużej. Podszedłem do mojej torby, wyciągnąłem jakieś pierwsze, lepsze ubrania i udałem się do łazienki z zamiarem przebrania się i obmycia wodą twarz. Kiedy ja już zdążyłem wyjść z łazienki, pościelić swoje łóżko oraz trochę ogarnąć pokój, bo wczoraj jak kładliśmy się spać nie miałem zamiaru sprzątać, Morgi dopiero zwlekał się z łóżka. Poczekałem na niego aż doprowadzi się do ładu i oboje zeszliśmy na dół na śniadanie do restauracji , usiedliśmy przy tym samym stoliku co siadamy od trzech dni. Byliśmy pierwsi, Morgi się trochę wściekał, ponieważ ja go pośpieszałem, że ma szybko, szybko wszystko zrobić, bo nikt nie będzie na nas czekać, a teraz to my musimy czekać na wszystkich. Po krótkiej chwili zszedł Wolfgang z Adreasem oraz Stefan z Manuelem
-Trenerze, a o której to się przychodzi na śniadanie?- zapytał Stefan i pokazał na zegarek- jest 8:02- pokręcił z niezadowoleniem głową- nie ładnie tak.- trener się zaśmiał i usiadł obok niego
-A kto się spóźnił wczoraj?- zapytał trener- i przedwczoraj?- spojrzał na Krafta- nie ładnie tak.- pokręcił z niezdemolowaniem głową
-Bo to jego wina- bronił się Stefan i wskazał palcem na Manuela, który siedział obok niego i Loitzla
-Że niby to moja wina, że nie wiedziałeś gdzie masz buty?- zapytał Fettner- Dwa razy?- zaśmialiśmy się.
-A dla kogo to miejsce obok Gregora?- zapytał Kofler, ponieważ pomiędzy mną i Panem Poitnerem nikt nie siedział, a trenera tak jakby olśniło
-O Matko! Laura!- prawie krzyknął- Na miłość Boską zapomniałem o niej- popatrzył na nas, a po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział- jak któryś piśnie jej słówko, gorzko tego pożałuje- mieliśmy ochotę się zaśmiać, ale pierwszy raz udało nam się zachować powagę- rozumiemy się?- wszyscy przytaknęliśmy, a trener zwrócił się do mnie- Gregor, Ty ją wczoraj zaprowadziłeś do pokoju czy mógłbyś po nią teraz pójść?
-Tak jest, trenerze- odłożyłem widelec, wstałem od stołu i udałem się w stronę wyjścia


~~~~~~
Biegłam albo można powiedzieć, że uciekałam, ale nie wiem przed czym lub przed kim? Bardzo się bałam, byłam cała przemoczona, a ubrania miałam całe ubłocone, z każdym moim krokiem zostawiałam ślad. Nie wiem gdzie jestem, widzę tylko drzewa. Wszędzie drzewa, to za pewne las, ale nie poznaje go. Słyszę śpiew ptaków, przyśpieszone bicie mojego serca oraz ten przerażający śmiech. Chciałam by ten horror się już skończył, ponieważ jeszcze nigdy nie ogarnął mną taki strach. Biegnąc tak nie wiadomo gdzie, nie zauważyłam, wystających korzeni drzewa, potknęłam się o to i z hukiem runęłam na ziemię. Cudownie, już po mnie. Usłyszałam wystrzelony pocisk, myślałam, że to już koniec... hałas powtórzył się i jeszcze raz. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to tylko zły sen, a ktoś upierdliwe stara się dostać do mojego pokoju. Lekko nieogarnięta i roztrzepana podeszłam do drzwi, przekręciłam kluczyk i otworzyłam je, po drugiej stronie oparty o ścianę stał Gregor jak zwykle uśmiechnięty, czy ten człowiek kiedykolwiek ma zły humor?
-Znowu Ty?- spojrzałam na niego, a on zabrał łokieć i stanął naprzeciwko mnie
-Też się cieszę, że Cię widzę.- mruknęłam tylko, a on wyszczerzył rząd swoich idealnie, śnieżnobiałych ząbków- Trener poprosił mnie bym Cię obudził.- dodał i już trochę spoważniał, a po chwili dotarły do mnie jego słowa. Trener. Jak Alexander jest dla niego trenerem, to Gregor musi być jakimś skoczkiem, szybko kapująca ja, zawsze spoko.- Na śniadanie.- na te dwa słowa momentalnie zaburczało mi w brzuchu i jestem przekonana, że nie tylko ja to słyszałam, ponieważ widziałam jak chłopak się uśmiecha, a mi zrobił się trochę głupio.
-Muszę się przebrać- spojrzałam na swoją piżamę z podobizną Garfielda na bluzce, chłopak podążył za moim wzrokiem
-Poczekać na Ciebie?- zaproponował
-Nie, to znaczy nie musisz.- skinął głową i się oddalał
-Do zobaczenia Lauro.- jestem przekona, że specjalnie zaakcentował moje imię
-Czekaj, czekaj- odwrócił się w moją stronę- Skąd wiesz jak mam na imię? Nie przypominam sobie bym się przedstawiała
-Czekałem aż o to zapytasz.- a co to niby miało znaczyć? Nie rozumiem tego człowieka. Zaśmiał się po raz kolejny i zmierzał w moją stronę
-No więc, powiesz mi?- niecierpliwiłam się, a on nachylił się nade mną i powiedział mi do ucha
-Przebierz się- spojrzał po raz drugi na moją piżamę- zejdź na śniadanie, a ja Ci później powiem- odsunął się ode mnie, zgodziłam się, bo byłam już spóźniona, a mój brzuch zdradzał, że również głodna. Uśmiechnęłam się do niego, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Wzięłam ubrania, które przygotowałam sobie wczoraj wieczorem i udałam się do łazienki, by zrobić sobie tak zwaną poranną toaletę. Ubrałam czarne spodnie, beżowy sweter oraz brązowe baletki, takie buty, w których będę mogła chodzić po hotelu. Na szyje założyłam długi naszyjnik w kształcie kota oraz zrobiłam sobie lekki makijaż. Jak umyłam twarz, nałożyłam krem i delikatnie przeciągnęłam tuszem rzęsy, rozczesałam swoje włosy i upięłam je w koka. Gotowa wyszłam z łazienki, super, tylko gdzie teraz jest ta restauracja, mogłam poprosić go o pomoc, teraz już za późno. Z pokoju chwyciłam klucze oraz telefon i energicznie otworzyłam drzwi
-O Boże- wystraszyłam się i lekko podskoczyłam, ponieważ za drzwiami jednak czekał roześmiany chłopak
-Wystarczy Gregor- puścił mi oczko, zamknęłam drzwi
-Zabawne- powiedziałam, gdy klucze chowałam do kieszeni w spodniach- Co Ty tu robisz?
-Czekałem na Ciebie- odparł jakby to była najzwyklejsza rzecz w życiu, udaliśmy się w stronę schodów
-Nie musiałeś.
-Wiem, ale chciałem.- co mają znaczyć jego słowa? jak ja mam je odebrać? Cieszę się, że jednak został, bo nie wiem jakbym tu poszła, w sumie mogłam kogoś zapytać, ale Gregor mnie wyręczył i sam mnie zaprowadził. Znowu. Weszliśmy do restauracji, przy stoliku siedział Alex z piątką innych chłopaków
-Dzień dobry Lauro- zwrócił się do mnie i gestem dłoni pokazał mi, ze mogę usiąść obok niego- Jak się spało?- zapytał uprzejmie, a Gregor usiadł na miejscu obok mnie
-Dziękuję, bardzo dobrze.- uśmiechnęłam się i czułam wzrok każdego z nich na sobie. Niefajne uczucie. Siedzę przy stoliku sama z siódemką mężczyzn, każda dziewczyna na moim miejscu pewnie byłaby wniebowzięta, ale ja się lekko krępowałam. Każdy z nich przedstawił się mi, ale niekoniecznie zapamiętałam wszystkich imiona, na pewno ten co siedział obok Alexa nazywa się Stefan. Jego imię zapamiętałam, ponieważ on ciągle mówi coś zabawnego i po części głupiego, a reszta by mu przerwać mówi "No błagam Cię, Stefan". Obok Gregora siedział ten chłopak, którego wczoraj wieczorem widzieliśmy jak Gregor odprowadzał mnie do pokoju, jeżeli dobrze zapamiętałam chłopaki mówią na niego Morgi. Wydawało mi się, że to zabawne przezwisko, zmieniłam zdanie, gdy usłyszałam Gregora- Schlieri, myślałam, że zaraz spadnę z krzesła. Nigdy nie miałam żadnego przezwiska, ale jego mnie bawi. Przy stole głównie mówili oni, ja się nie odzywałam, nie wiedziałam zbytnio o czym mam rozmawiać ze skoczkami. Po skończonym posiłku, poszliśmy na górę, każdy do swojego pokoju się przebrać, później był trening, a o 13:30 konkurs. Pierwszy raz w życiu zobaczę skoki na żywo, byłam podekscytowana.


~~~~~

Jesteśmy na terenie Vogtland Aren, konkurs już trwa, na samym początku warunki były w miarę dobre, później się znacznie pogorszyły. Po półgodzinnym trwaniu zaczął padać śnieg. Przerwy pomiędzy skoczkami stawały się coraz dłuższe, obserwowałem poczynania moich rywali, którzy starali się skoczyć jak najlepiej mimo tych złych warunków. Gdy wychodziłem z windy i udałem się do poczekalni, w tym czasie Kofi oddawał skok, miał wypadek, z dużym problemem jechał na jednej narcie, niestety skończyło się to upadkiem i na dodatek uderzył w bandę. Jak wynosili go na noszach, pokazał kciuk do góry, odetchnęłam z ulgą. Konkurs coraz bardziej się przedłużał, byłem zaniepokojony, zdenerwowany, ale starałem się uśmiechać. Siedzieliśmy na ławce razem z Kamilem Stochem i Andersem Bardalem, gdy zacząłem się coraz bardziej denerwować, postanowiłem pochodzić po pomieszczeniu, lekko podskakując by się odprężyć. Jednak to nie pomagało, zdjąłem buty, które zaczynały już mnie uwierać, stanąłem na krzesełku i próbowałem rozluźnić stopy, kręcąc kółka tak jak się ćwiczyło na wf w szkole. Zastanawiałem się czy I seria dojdzie do skutku? Razem z Norwegiem wzięliśmy swoje narty, wyszliśmy już z poczekalni, bo za chwile miała być nasza kolej, miałem skakać jako ostatni w koszulce lidera. Widziałem z góry skok Kamila nie należał do jego najlepszych, tylko 117 m. Bardal usiadł na belce startowej, z której po chwili musiał zejść, stałem obok i wszystko obserwowałem. Robiło się coraz bardziej zimno, założyłem kurtkę, kręciłem z niezadowoleniem głową i przystępując z nogi na nogę usiłowałem się trochę ocieplić. Po zrobieniu kolejnej rozgrzewki, postanowiłem usiąść, lekko trzęsłem się z zimna, ale starałem się uporządkować myśli. Czekanie było nie do zniesienia, a świadomość, że wielu innych dobrych skoczków, którzy skakali przed chwilą nie poradzili sobie z warunkami, nie pomagała. Razem z Andersem zabraliśmy swoje narty i poszliśmy na górę, przez telefon, który tam był rozmawiałem z trenerem. Po konsultacji z nim, podszedłem do Norwega, podaliśmy sobie dłonie, ubraliśmy kaski, zabraliśmy narty i wsiedliśmy do windy. Zadecydowaliśmy, ze oboje rezygnujemy z dzisiejszej rywalizacji, bojąc się o własne zdrowie. Miał być to protest przeciwko rozgrywaniu zawodów w złych warunkach. Było zbyt niebezpieczne, żeby skakać. Wiatr wiał prawie osiem metrów na sekundę pod narty. To była nasza wspólna decyzja. Jest sezon olimpijski, a my nie chcieliśmy ryzykować. Będzie jeszcze wiele innych zawodów, w których pokaże na co mnie stać. Dzisiejszy konkurs skończył się wygraną Polaka Krzysztofa Bieguna, na drugiej pozycji był Niemiec Andreas Wellinger, a ostatnie miejsce na podium zajął Jurij Tepes. Najlepszy z naszej drużyny był Manuel- 11, Stefan znalazł się na 14 pozycji, a zaraz za nim Thomas- 15, Wolfgang zajął 18 miejsce. Najgorzej poszło Kofiemu, ponieważ był dopiero 45, a to wszystko wina tych złych warunków, które spowodowały jego upadek. Pogratulowałem chłopakom i wróciliśmy do hotelu, w tym całym zamieszaniu nigdzie nie widziałem Laury. Wiem, że gdzieś była i śledziła wszystko co działo się na skoczni, ale nie miałem tej możliwości zobaczenia jej. Spotkałem ją dopiero po kolacji, ponieważ na posiłku z nami nie siedziała, trener wspomniał, że źle sie czuła już pod skocznią, dlatego wróciła szybciej do pokoju. Siedziała na kanapie w holu, czytała książkę. Zdziwiłem się, przecież ma swój pokój, ale nie wnikałem. Po cichu jak wyszedłem z restauracji, stanąłem za sofą, pochyliłem się nad jej ramieniem i szepnąłem jej na ucho
-Co czytasz?- reakcja dziewczyny była taka, jakiej się spodziewałem, wystraszyła się. Na dźwięk mojego głosu lekko zadrżała i odwróciła twarz w moją stronę
-Zgłupiałeś?!- wrzasnęła na mnie, a ja obszedłem kanapę i zająłem miejsce obok niej. Uśmiechnąłem się, odkąd spotkałem tę dziewczynę ciągle się uśmiecham, dobry humor w ogóle nie opuszcza mojej twarzy- Czy Ty kiedykolwiek masz zły humor?- zastanawiałem się nad odpowiedzią, bo jasne, że miewam gorsze dni, ale przy niej te wszystkie złe emocje mnie opuszczają. Nic nie powiedziałem, a ona wróciła do lektury, nie chciałem kończyć rozmowy, dlatego zadałem pytanie
-Jak się czujesz?- włożyła do książki zakładkę, zamknęła ją i spojrzała mi prosto w oczy. Właśnie ona mam takie ładne, niebieskie jak morska fala oczy, które idealnie pasują do jej blond włosów.
-Czego ode mnie oczekujesz?- w jej głosie dało się usłyszeć wyrzut
-Nie rozumiem- zdziwiła mnie jej nagła zmiana nastroju, przewróciła oczami i chciała już odejść- Zamierzasz znowu uciec?- zrezygnowana wzruszyła ramionami i usiadła
-Nie, porozmawiajmy.- Laura coraz bardziej mnie zaskakuje
-Musimy pogadać na temat TEJ nocy- zacząłem niepewnie- masz jakiś pomysł?
-Mam- zamyśliła się- zapomnijmy- dokończyła z zawahaniem. Nie wydaje mi sie, że to dobry pomysł
-Wiesz, że będziemy teraz spotykać się coraz częściej?
-Zdaje sobie z tego sprawę- położyła dłonie na kolana i nerwowo stukała paznokciami po materiale spodni- albo zachowujmy się tak jakby nic się nie stało- nie takiej odpowiedzi się spodziewałem, ale nie dał bym rady zapomnieć
-Masz zamiar mnie teraz unikać?- zdziwiona zerknęła w moją stronę
-Nie- odpowiedziała odruchowo- nie dałabym rady, chociaż może tak byłoby łatwiej- powiedziała trochę ciszej
-Dajmy sobie szansę- starałem się chociaż trochę poprawić sytuację- Może spróbujemy się zaprzyjaźnić?- zapytałem z nutą nadziei
-Może- wzruszyła ramionami. Milczeliśmy i patrzyliśmy się w dal, po chwili odezwała się ożywiona- Nadal mi nie powiedziałeś skąd wiesz jak mam na imię?- przypomniałem sobie tę sytuację z pod jej pokoju i zaśmiałem się
-Mało interesująca historia.- popatrzyła na mnie takim wzrokiem, że zachciało mi się jeszcze bardziej śmiać- Już wyjaśniam, tylko nie gryź- drażniłem się z nią- Jak byliśmy na terenie skoczni i wziąłem Twoje bagaże, jedna z walizkę była podpisana: Laura Werner, przeczytałem to i pomyślałem sobie, że fajnie będzie się do Ciebie zwracać po imieniu, Lauro.- oboje zaśmialiśmy się
-Aaaa, mogłam się domyślić- spojrzała na zegarek, podążyłem za jej wzrokiem, było już po 21- Jestem zmęczona i wydaje mi się, żę Ty pewnie też- uśmiechnęła- A jak poszły Ci zawody? Przepraszam, ale było tam tak zimno, że nie byłam wstanie zostać do końca
-Rozumiem- uśmiechnąłem się- Może odprowadzić Cię do pokoju?- skinęła głową, wstaliśmy z kanapy i udaliśmy się w stronę schodów na górę- Dziś nie skakałem
-Dlaczego? Coś się stało?- przez chwileczkę miałem wrażenie, że się przejęła
-Nie, złe warunki, zrezygnowaliśmy.- oznajmiłem
-My?- zaciekawiła się
-Jeszcze Bardal nie skakał
-I tak nie wiem kto to- zaśmiała się, byliśmy już pod jej pokojem- Dziękuje- uśmiechnęła się- Mam nadzieję, że uda nam się zaprzyjaźnić
-Ja też- bo na nic więcej nie liczę, ona nie pała do mnie z jakimś wielkim entuzjazmem, a ja niedawno co skończyłem wcześniejszy związek- Dobranoc- pożegnałem się i
-Dobranoc Gregor- szedłem do swojego pokoju. Idąc przypomniałem sobie, że Laura na dole czytała książkę, a jak wchodziła do pokoju, to nie przypominam sobie by trzymała ją w ręce. Zszedłem na dół, leżała na sofie, podniosłem ją i wziąłem. Miałem oddać ją teraz, ale zadecydowałem, że jest trochę późno, a ona pewnie poszła się kąpać więc zrobię to rano.



***

Hej, hej! :D
Za wszelkie błędy tam powyżej, przepraszam ;)
Dziś już piąteczek! Bardzo szybko minął mi ten tydzień, jak nigdy XD
Skoki o 16:45 ;) Oglądamy kochane i kibicujemy! ♥
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
do następnego! ;*

niedziela, 23 lutego 2014

4 ♥

23.11.13

Siedzimy sobie w szatni z trenerem i rozmawiamy o dzisiejszym konkursie drużynowym, zajęliśmy 5 miejsce, nie było tak źle. Wiem, że zawsze mogłem skoczyć lepiej, ale mogło też być gorzej, jestem z nas dumny. Bez porównania najlepszy z nas dziś był Morgi, skoczył najdalej i dostał najlepsze noty. Mój przyjaciel jest świetny. Wczoraj odbyły się kwalifikacje do konkursu indywidualnego, który odbędzie się jutro, wszystko takie pomieszane, ale dajemy radę. Z racji tego, że jestem Triumfatorem PŚ 2012/2013 nie musiałem się kwalifikować, bo i tak bym jutro wziął udział, ale skakałem i poszło mi bardzo dobrze, 139,5m to dobry wynik. Trener pochwalił nas, powiedział, że miejsce w pierwszej piątce to już jakiś sukces oraz każdemu z osoba powiedział co robił źle, dzięki temu będziemy już wiedzieć co jutro musimy zrobić by było jeszcze lepiej.
-Ja teraz pójdę do swojego gabinetu- trener wskazał na drzwi obok- a Wy- głównie spojrzał na Stefana, ktory udawał, że nie wie o co chodzi- macie zachowywać się w miarę odpowiednio- zaśmialiśmy się- jak wrócę będziemy mogli wrócić do hotelu.- dokończył i zniknął za drzwiami. My zachowywaliśmy się tak jak zawsze, to znaczy wygłupialiśmy się, wpadłem na świetny pomysł, wyciągnąłem z torby kamerę i zacząłem kręcić chłopaków, razem z Wolfim udawaliśmy, że przeprowadzamy wywiad z Thomasem, który był zachwycony i mówił, że to takie wyróżnienie odpowiadać na pytania takich genialnych dziennikarzy. Powiedział, że bardzo się wzruszył aż łezka mu się w oku zakręciła i nie wie co powiedzieć, bo jest mu tak miło. Stefan i Andi nam przeszkadzali, robili głupie miny i rozśmieszali Thomasa, z którym już nie dało się normalnie rozmawiać, bo każda jego wypowiedź zaczynała się wybuchem śmiechu, a kończyła sie jeszcze większym. W sumie mnie też to bawiło i po chwili wszyscy się śmiali. U nas tak zawsze, nawet jak staramy się zachowywać poważnie, to sie tak nie da. Manuel w tym czasie rozmawiał przez telefon na zewnątrz, dlatego nie brał udziału w naszej zabawie.
-A co się tu wyprawia?!- wszyscy umilkliśmy i trochę się wystraszyliśmy jak do szatni wszedł Fettner, jak zobaczył nasze przerażone miny, wybuchnął wielkim śmiechem- Żałujcie, że nie widzicie teraz swoich min.
-Ale z Ciebie idiota!- skomentował Kraft, a my mu zawtórowaliśmy- już myślałem, że to trener.
-Hahahaha- zaczął się śmiać- Bo tak mieliście pomyśleć, chciałem Was nastraszyć
-Uważaj, żebyśmy czasem Ciebie nie wystraszyli- powiedział tajemniczo Kofler, a wszyscy znowu zaczęliśmy się śmiać. Jak spędzam czas z tymi chłopakami, nie ma dnia bym się nie śmiał, nawet jak czuje totalną bezsilność, a moje emocje są tak ogromne jakbym miał zaraz eksplodować, oni zawsze potrafią poprawić mi nastrój i zapominam o wszystkich złych rzeczach. Zachciało mi sie do łazienki, powiedziałem chłopakom, że za chwile wrócę, bo muszę wyjść. Zapomniałem wcześniej powiedzieć nadal jesteśmy na terenie skoczni Vogtland Arena w swojej austriackiej szatni, a najbliższa toaleta jest niedaleko wejścia na ten obiekt, dlatego musiałem wyjść.

~~~~~

Żegnałam się dziś z dziadkami tak długo, że prawie spóźniłam się na swój samolot do Klingenthal, cudem zdążyłam. Jednak lot był trochę opóźniony, mimo to bardzo przyjemny i nie trwał długo, bo ile się będzie lecieć do Niemiec? W tym czasie zdążyłam przeczytać prawie całą książkę Nicholasa Sparksa "Wybór", wspaniale mi się czyta jego powieści, są takie lekkie i napisane prostym językiem, często sięgam po jego dzieła, takie romanse są całkowicie w moim stylu. Sama nigdy nie miałam szczęścia w miłości, ale lubię przeczytać taką historię, w której zazwyczaj jest opisana taka love story, kiedyś też chciałabym taką przeżyć. Alex wspominał mi coś, że dziś był konkurs drużynowy, miałam go obejrzeć, ale kupiłam bilety na późniejszy lot, a później nie mogłam już zmienić. Gdy wysiadłam z samolotu i przeszłam odprawę oraz zabrałam swoje bagaże, teraz już się spakowałam odpowiednio, wzięłam wystarczająca ilość ubrań, było już po 18. Szybko zamówiłam taksówkę i pojechałam w stronę skoczni, miałam tam pojechać, ponieważ Alex powiedział mi, że razem z chłopakami tam będą na mnie czekać. Byłam spóźniona wchodząc na teren skoczni, a bagaże były za ciężkie by chodzić z nimi po całym obiekcie, a ja nawet nie wiedziałam, gdy Alex będzie, a nie mogłam zadzwonić, ponieważ nie mam wystarczającej ilości funduszy na koncie. Przy wejściu w budce stał jakiś mężczyzna, wyglądał na sympatycznego, podeszłam do niego, powiedziałam mu kim jestem i zapytałam czy nie mogłabym czasem zostawić u niego swoje rzeczy, a jak będę wracała to je odbiorę. Mężczyzna zgodził się, a ja odetchnęłam z ulgą, może ten dzień nie będzie jednak należał do najgorszych? Jak kierowałam się w głąb obiektu zadzwonił mój telefon, dzwoniła Jowita, moja koleżanka z liceum, nie wiem co ją wzięło by do mnie zadzwonić, ale przecież jej nie spławię? Pytała co u mnie, jak mi mija czas? Ponieważ wymyśliły z Paulą, że chciałby zrobić spotkanie klasowe gdzieś na początku grudnia, już miałam jej odpowiedzieć, że muszę się jeszcze zastanowić, ale wpadłam na kogoś. Gdyby ten ktoś mnie nie złapał, moja twarz przywitała by się z ziemią, a to nie było by miłe spotkanie. Podniosłam wzrok na mojego wybawiciela, można powiedzieć, że spodziewałabym się każdej osoby, dosłownie każdej, ale nie jego. Patrzyłam w jego brązowe tęczówki chyba za długo, bo usłyszałam po drugiej stronie słuchawki
-Jesteś tam jeszcze?- oprzytomniałam, nadal nie odpowiedziałam Jowicie czy pójdę na te spotkanie,  w sumie nie wiedziałam, ale byłam w stanie tylko to powiedzieć
-Oddzwonię.- rozłączyłam się, a on się do mnie uśmiechnął. Nadal byłam zszokowana jak? co? dlaczego? nie sądziłam, że się jeszcze zobaczymy, a już na pewno nie tak szybko, od tamtej sytuacji minął tydzień, dopiero tydzień, nie byłam gotowa na taką konfrontację. Oboje milczeliśmy i sie w siebie wpatrywaliśmy, w końcu on przerwał tą niezręczna ciszę
-Nic Ci się nie stało?- zapytał mnie troskliwie
-Ccc co?- za jąkałam się, bo nie do końca wiedziałam o co on zapytał
-Pytałem czy wszystko w porządku?- zaśmiał się, a mnie oblał lekko rumieniec. Zdałam sobie sprawę, że chodzi mu o to czy nic mi nie jest jak na siebie wpadliśmy, po raz drugi. Jak mogę być tak głupia? Spojrzałam znów na niego
-yyy tak.  To znaczy wszystko ze mną w porządku, nic mi się nie stało.- otrzepałam się i schowałam telefon do torebki
-Miałem nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.- jego wzrok przeszywał mnie na wskroś, patrzył na mnie wyczekująco i czekał aż coś powiem
-Miałam nadzieję, że już nigdy Cie nie spotkam- jestem przekonana, że nie takiej odpowiedzi oczekiwał, ale cóż, to właśnie czułam
-Auć- udał, że go to zabolało i dotknął się w klatkę piersiową- Bolało- zaśmiał się, nie miałam pojęcia co mu powiedzieć, a wszystko stawało się jeszcze bardziej niezręczne
-Wiesz- zaczęłam, a on po raz kolejny spojrzał mi w oczy- trochę się śpieszę- ten jego wzrok, niech on przestanie! Jego oczy! O Matko! Jak tak na mnie patrzy to mam ochotę go pocałować. O Boże co ja wygaduje?! to znaczy o czym ja myślę?! muszę jak najszybciej zakończyć tę niezręczną, przynajmniej dla mnie sytuację- muszę iść, rozumiesz?
-Tak, tak, jasne- odpowiedział niezwykle spokojnie, a przy tym tak .. O nie Laura, nawet nie waż się dokończyć, odwróciłam się i miałam już iść, ale znowu usłyszałam jego głos- A gdzie się tak śpieszysz?- znowu spojrzałam w jego stronę i zawahałam się, bo co miałam powiedzieć, że do taty? albo do Alexa?
-Szukam Pana Alexandra Pointnera- odpowiedziałam trochę poważniej
-A wiesz gdzie masz iść?- zapytał i po raz kolejny się uśmiechnął, a ja zdałam sobie sprawę, że nie wiem. Bo naprawdę nie wiem gdzie znajdę Alexa, nie znam tej skoczni, zresztą nie znam żadnej skoczni. Pokręciłam przecząco głową.- Mogę Cię zaprowadzić- zaproponował, a ja przymrużyłam oczy- Jeżeli chcesz oczywiście- dodał. Mogłam odmówić i mieć go z głowy, ale nie miałam pojęcia gdzie iść, a jestem już bardzo spóźniona, uśmiechnęłam się.
-Jeżeli byś mógł- zgodziłam się, a on gestem dłoni pokazał mi, że mam skręcić w lewo
-Jak poszłabyś tędy co chciałaś, doszłabyś prosto na skocznie- przyśpieszył krok i zrównał się z moim. Chłopak jest wyższy ode mnie, spojrzał na mnie z góry i znowu zrobił ten swój wzrok, od którego zapewne dziewczyną miękną kolana. Przewróciłam oczami, to prawda jest on przystojny, ma piękny uśmiech, cudowne oczy, ale jest taki denerwujący! Wydaje mu się, ze wyrwie mnie na ten swój idealny błysk, ale nie, nie. Nie ze mną takie gierki'
-Musisz to ciągle robić?- wkurzyłam się
-Ale co?- spojrzał na mnie zdziwiony. Jestem pewna, że on wie dokładnie o co mi chodzi, ale zgrywa takiego. Miałam już mu powiedzieć co o nim sądzę i jaki jest irytujący, ale chyba. Na pewno doszliśmy na miejsce, bo z jakiegoś namiotu wyszedł Alex.
-O widzę, że już poznałaś Gregora?- powiedział Alex i spojrzał na tego chłopaka, ktory stał obok mnie. Pokiwałam głową, jasne, że sie znamy. Nawet już spaliśmy ze sobą. Alex powiedział, że cieszy się, że już jestem, dał mi klucze do mojego pokoju, poprosił Gregora by mnie zaprowadził, bo on musi co jeszcze załatwić. Oczywiście zgodziłam się, nie chciałam protestować, bo znowu nie wiedziałam jak gdzieś dojść.- Jak coś chłopaki już poszli.- powiedział do Gregora i poszedł. A my udaliśmy się w stronę wyjścia, podeszliśmy do tego mężczyzny, u ktorego zostawiłam bagaże, podziękowałam mu pięknie, a chłopak jak dżentelmenem zabrał ode mnie walizki i znowu zrobił tą minę. Jednak nie miałam zamiaru znowu mówić coś na ten temat, dlatego po prostu zignorowałam to. Hotel, w którym będę teraz mieszkać był niedaleko, jak wyszliśmy z terenu skoczni, skręciliśmy w prawo, przeszliśmy trzy ulice i już byliśmy na miejscu. Zameldowałam się się w recepcji i powiedziałam, że klucz już dostałam, a ten miły recepcjonista życzył mi miłego pobytu oraz zapytał czy nie chcielibyśmy czasem boya hotelowego, ktory by wziął od nas bagaże, Gregor zaprzeczył i powiedział, ze sam da sobie świetnie radę. Nie chciałam nic mówić, dlatego schodami na gore udaliśmy się na piętro, gdy szliśmy korytarzem podbiegł do nas jakiś chłopak. Najprawdopodobniej jakiś znajomy Gregora, powiedział mu, że za chwile ma pójść do pokoju jakiegoś Stefana, bo to bardzo pilna sprawa. Gregor powiedział, że zaraz przyjdzie tylko odprowadzi mnie do mojego pokoju, a tamten poruszał tylko zabawnie brwiami i schodami pobiegł na jeszcze wyższe piętro. Właśnie Gregor, ten chłopak ma na imię Gregor, a ja nadal się nie przedstawiłam, powinnam zrobić to już dawno, ale nie było okazji, a zresztą mógł sam zapytać. Stanęliśmy pod moim pokojem, on położył obok drzwi moje walizki, a ja mu podziękowałam. Chłopak odwrócił się i szedł w stronę schodów, zamiast otworzyć drzwi patrzyłam na jego tył, nie powiem, ale z tylu też dobrze wygląda, on nieoczekiwanie zatrzymał się i odwrócił w moją stronę
-Do zobaczenia później Lauro- puścił mi oczko i poszedł w tą samą stronę co przed chwilą jego kolega. Patrzyłam w miejsce gdzie on stał i nie do końca wiedziałam co się stało. Otrząsnęłam się, otworzyłam drzwi, wniosłam bagaże do środka i stanęłam na środku pokoju
-Skąd on do cholery wie jak mam na imię?

~~~~~

Poszedłem do pokoju Krafta i Fettnera, a w środku była już cała, nasza drużyna, usiadłem obok Morgiego, na łóżku najprawdopodobniej Manuela, bo panował na nim porządek, a u tego drugiego niekoniecznie. Nie miałem pojęcia o co chodzi w tym spotkaniu, a widząc miny Loitzla i Koflera oni też nie. Byłem bardzo zaciekawiony i  z niecierpliwością czekałem aż ktoś się odezwie, po chwili głos zabrał Stefan
-Słyszeliście, ze razem z nami będzie jeździła jakaś dziewczyna?- chłopaki pokiwali na znak, że nie wiedzą, a ja stwierdziłem, że nic nie będę mówił, ponieważ ciekawiło mnie co chce nam powiedzieć- Trener mi powiedział, ale dodał, ze mamy być grzeczni- zaśmialiśmy się
-Ty na pewno- powiedział Manuel i podniósł wzrok z telefonu na Stefana, a my wybuchliśmy śmiechem
-Zabawne- skomentował Stefan- A Ty odłożyłbyś w końcu ten telefon- Manuel spojrzał na telefon i na Stefana, na telefon i na Stefana, i schował telefon
-Okej, Ty jesteś ważniejszy- przesłał mu w powietrzu buziaka, a najmłodszy udał, że go łapie i się rumieni.
-No więc, powracają do mojej wcześniejszej wypowiedzi- zaczął bardzo elokwentnie- nie wiem jeszcze kim jest ta dziewczyna, ale na pewno jest blondynką i prawdopodobnie niezła z niej sztuka- mówił coś jeszcze o niej, ale ja sie wyłączyłem. Z pewnością wiedziałem więcej o Laurze niż cała ich piątka razem wzięta. Sam zacząłem się zastanawiać kim ta dziewczyna jest dla trenera i dlaczego będzie razem z nami jeździć? To znaczy nie przeszkadza mi to, ponieważ może uda mi się ją lepiej poznać, chociaż widząc jej nastawienie do mnie to będzie ciężko. Rozumiem, że po tej naszej wspólnej nocy jest ona lekko zakłopotana, ale to nie jest tylko moja wina, a przez nią teraz czuję się winny, jakbym nie wiadomo co jej zrobił, a przecież ona też chciała. Zrozumieć kobiety...
Gdy chłopaki skończyli gadać o tej dziewczynie zrobiło się już trochę późno, a jutro będzie trzeba rano wstać, to też pożegnaliśmy się z nimi i razem z Thomasem udaliśmy sie do naszego pokoju, który był piętro niżej. Będąc na schodach Morgi odezwał się
-Ty ją znasz?- spojrzałem na niego zdziwiony, ale domyśliłem się, że pyta o Laurę
-Niekoniecznie, trener poprosił mnie bym ją zaprowadził do jej pokoju- odparłem, nie chciałem mówić Morgiemu, że ta dziewczyna z klubu to ta sama. Ufam swojemu przyjacielowi, ale wydaje mi się, że Laura wolałaby to była jednak tajemnica.
-Jakaś ładna?- zapytał jak otwierał drzwi do  pokoju
-Ładna- uśmiechnąłem się na samą jej myśl i weszliśmy do pomieszczenia.

~~~~~

Siedziałam sama w pokoju, rozpakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, ponieważ za niedługo stąd wyjedziemy, ale przedmioty typu szczoteczka, pasta, szczotka musiałam wyciągnąć gdzieś na wierzch. Dzwoniłam do Klary, ale nie odebrała, chciałam jej powiedzieć co mnie dziś spotkało, ale niestety nie miałam się komu zwierzyć. Całe szczęście, że udało mi się dodzwonić do dziadków, pytali jak mi lot minął, jak się czuje i takie tam pytania czy wszystko okej? Wiem, że się martwią, ale nie mają powodu, przecież krzywdy sobie nie zrobię, to, że cierpię nie znaczy, że chciałabym w taki sposób sobie ulżyć. Muszę nauczyć się z tym żyć, jest bardzo ciężko, ale jestem Laura Werner kto da radę jak nie ja? Gdy tak sobie myślałam usłyszałam pukanie do drzwi, otworzyłam je, a po drugiej stronie był Alex, zaprosiłam go do środka. Przeprosił mnie, że dopiero teraz przychodzi, ale naprawdę musiał załatwić coś bardzo ważnego w związku z jutrzejszymi zawodami. Oczywiście zrozumiałam. Zapytał jak mi minął dzień, czy udało mi się poznać resztę drużyny, wtedy powiedziałam, że tylko Gregora oraz zapytałam czy wspominał im coś o mnie. Alex przez chwilę się zastanawiał i powiedział, że jak wyszłam z Gregorem ze skoczni, on wpadł na Stefana i tylko jemu. Poinformował mnie co będziemy jutro robić.
-Ja już pójdę, dobranoc.- uśmiechnął się i wyszedł. Ja zaczęłam się zastanawiać jak powiedział jakiemuś Stefanowi o mnie, to nie możliwe by on zadzwonił do Gregora i mu powiedział, zaczynało mnie to lekko przerażać, bo skąd on wie jak się nazywam, raczej na czole nie mam napisane "Laura"? Postanowiłam, że nie będę się tym zamartwiać, poszłam się wykąpać, przebrałam się w piżamę i zmęczona położyłam się spać.


***


O to i czwóreczka! ;d
Nie jest taka jaką bym chciała, ale no niech będzie XD

Mam ferie, które spędzam niezwykle nudno xd ale tego było mi trzeba, miałam już dość wszystkiego!
Odpoczywam sobie w łóżeczku... i nie robię nic co można by nazwać pożytecznym. ;3

Schlierenzauer: zobaczę co się stanie
Czytałyście? Serce mnie boli jak to czytam ;c On nie może tego zrobić, nie pozwalam!

Dużo osób pytało się mnie dlaczego lubię Gregora, dlatego postanowiłam  napisać odpowiedź na to pytanie jakoś bardziej wyczerpująco Dlaczego lubisz Gregora Schlierenzauera?

Pozdrawiam! Wysyłam buziaki i miłej niedzieli! :* :* :*





wtorek, 11 lutego 2014

3 ♥

17.11.13

Wybiegłam z jego mieszkania tak szybko jak tylko się dało, nigdy w życiu nie czułam się tak zażenowana. Nie wiem co mnie wczoraj napadło, ale nie powinnam pić alkoholu. Jedyne co pamiętam to, że jak wczoraj Alex zaproponował mi pójść na dyskotekę, pojechaliśmy do domu, przebrałam się w jakieś bardziej odpowiednie ubrania na imprezę i zawiózł mnie. Na początku wypiłam parę kieliszków na rozluźnienie, ale nie wiedziałam, że mam tak słabą głowę. Jak chciałam pójść chyba do łazienki, wpadłam na tego chłopaka. Bardziej to on wpadł na mnie, ale można to pominąć. Przepraszał mnie tak słodko. Laura! Co Ty wygadujesz? Zaklęłam w myślach. No i jak przepraszał mnie stwierdziłam, że nic nie szkodzi. Bo w sumie co on mi takiego zrobił? Nic. Pomijając fakt, że spaliśmy ze sobą. Teraz marzę tylko o tym by go nigdy nie spotkać i zapomnieć o zaistniałej sytuacji. Czuje się... dziwnie. Ale było przyjemnie, odkąd mama umarła pierwszy raz poszłam się zabawić i nie chciałam o tym myśleć, ale przez chwile byłam szczęśliwa. Jak przez mgłę pamiętam wczorajszy wieczór, ale jego pocałunki nadal czuje na wargach, a jego dotyk był taki delikatny. Przez chwile zastanawiałam się czy nie wrócić do niego na górę i pogadać, ale nie. To idiotyczny pomysł. Oboje byliśmy pod wpływem i lepiej będzie nam o tym zapomnieć, zresztą jak już wcześniej myślałam, nigdy się już nie zobaczymy. Ha, ja nawet nie wiem jak on ma na imię. Chyba się sobie nie przedstawiliśmy. Nie mieliśmy czasu. Aktualnie biegnę i  nie wiem gdzie się znajduje, chcę być jak najdalej jego domu. Wolę uciec, ale nie wiem dokąd. Postanowiłam się zatrzymać i przysiadłam na ławce w pobliskim parku, byłam lekko zmęczona. Głowa bolała mnie po wczorajszym i jeszcze teraz wysiłek fizyczny, kocham biegać, ale nie dziś. W każdy dzień, tylko nie dziś. Muszę racjonalnie pomyśleć, tylko jak mam tak myśleć, jak się zgubiłam? Nie wpadać w panikę! Tak zawsze mówiła pani na PO. W trudnych sytuacjach, panika w niczym nie pomorze. Wyciągnęłam z torebki telefon i zadzwoniłam do Klary. Odebrała po drugim sygnale.
-Laura, hej.- powiedziała jak zwykle radosnym głosem, szkoda, że mi nie było do śmiechu
-Cześć, mam problem.- tylko tyle zdołałam powiedzieć
-Co się stało?- przyjaciółka wystraszyła się, a ja zastanawiałam się jak jej o tym powiedzieć, jak zacząć?
-Chyba się zgubiłam.- poinformowałam ją
-Jak mogłaś się zgubić o 8 rano? Idąc po bułki się zgubiłaś?- zaśmiała się
-Klara!- wrzasnęłam- to wcale nie jest zabawne
-To wyjaśnij mi o co chodzi!- rozkazała. Wiem, ze nie powinnam być zła na Klarę, ale ona nie powinna się śmiać. Ta sytuacja jest dziwna, a ja jestem w obcym kraju i na dodatek nie wiem gdzie się znajduje. Opowiedziałam jej, że posłuchałam wczoraj jej rady i poszłam na imprezę. Spotkałam jakiegoś chłopaka i... po prostu powiedziałam jej wszystko. Ze szczegółami, których do końca nie pamiętam.-Mówiłam Ci byś zaszalała, ale nie chodziło mi, żeby aż tak- skomentowała
-Wiem Klara, ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Czuję się fatalnie, jaki wstyd.
-Nie przejmuj się, może to wcale nie było takie złe?- jestem pewna, że ona właśnie się uśmiechnęła
-Ty widzisz w tym jakieś plusy?- zdziwiłam się
-Od dawna potrzebowałaś się z kimś przespać- nie wierzę, ze to powiedziała. Miałam ochotę jej przerwać, ale interesowało mnie co jeszcze sądzi na ten temat- Od śmierci Twojej mamy, zachowałaś się lekko jak zombie. Wiem, że starałaś się nie okazywać jak Ci ciężko, ale wiem, że jest Ci trudno, a ten mężczyzna, jak ona się nazywa?- poczułam się jeszcze bardziej zawstydzona, nic nie mówiłam, Klara chyba się domyśliła, ze nie wiem, bo długo się nie odzywałam- Nie wiesz?- zaśmiała się- No to musiałaś być nieźle wstawiona. Jak ze mną chodziłaś na imprezy, nigdy tak nie piłaś.- udała obrażoną
-Bo ktoś musiał Cie do domu odprowadzić- zaśmiałyśmy się
-W sumie racja.
-Jak myślisz zadzwonienie do Alexa to dobry pomysł?- zapytałam
-Jeszcze tego nie zrobiłaś?
-Najpierw pomyślałam o Tobie.-wstałam z ławki i postanowiłam, że muszę jednak wyprostować nogi.
-To miłe, ale ja nie znam Austrii, lepiej będzie jak do niego zadzwonisz.- poleciła
-Tak zaraz zrobię. Dziękuje- uśmiechnęłam się do słuchawki. Całe szczęście, że o tej godzinie mało osób było w parku. Aktualnie mój wygląd nie należał do najlepszych.
-Nie ma za co kochana
-Paa. Pozdrów i ucałuj moich dziadków.
-Paa.- rozłączyłam się i postanowiłam zatelefonować do Alexa. Tylko co ja mu teraz powiem?


~~~~~


Po dzisiejszej porannej sytuacji miałem świetny humor. Nigdy w życiu nie spotkała mnie taka sytuacja, nie wiem dlaczego wczoraj tak się zachowałem. Pierwszy raz w życiu tak się upiłem i przespałem się z przypadkową dziewczyną. Trochę żałuje, że rano tak wybiegła, ale nie mogłem powstrzymać śmiechu jak widziałem jak stara się jak najszybciej opuścić moje mieszkanie. Ale kretyn ze mnie, nawet nie wiem jak owa blondynka ma na imię. Wydawało mi się, że nie jest tutejsza. To znaczy mówiła po niemiecku, ale mam wrażenie, że ani Niemką ani Austriaczką nie jest. Mamy dziś tak jakby trening, to znaczy siedzimy w szatni i czekamy na trenera. Nigdy tak się nie spóźniał. Czyżby on też wczoraj w nocy zabalował? Żartowaliśmy z resztą drużyny. Kofi śmiał się, że bul pewnie z miłością swojego życia. Bardzo lubimy trenera, ale zabawnie tak się czasami z niego pośmiać. Ten człowiek jest wiecznie spokojny, rzadko kiedy okazuje emocje. Chyba, że podczas zawodów jak, któryś z nas odda bardzo dobry skok. Pan Pointner to świetny człowiek, wiele mu zawdzięczam i cieszę się, ze to własnie on jest naszym trenerem. Gdy przyszedł po półgodzinnym spóźnieniu, oczywiście przeprosił nas i dodał, ze to sprawa rodzinna, zaczął się trening. Jak zawsze dal nam niezły wycisk. Szło mi nieźle, ale zmęczenie dawało się we znaki. Mimo to humor miałem niesamowicie dobry. Po skończonym treningu poszliśmy pod prysznice, jak wyszedłem ze swojego i ubrałem spodnie. Podszedł do mnie Morgi.
-Zabalowałeś wczoraj?- zaśmiałem się
-Ja?- on również zaczął się śmiać- to Ty wyszedłeś z jakąś blondynką.
-Widziałeś to?- zdziwiłem się- wydawało mi się, że byłeś tak  zachwycony tamtą ciemnowłosą, że nie zauważyłeś.- miałem taką nadzieję
-Nie, nie- Thomas zaczął się śmiać- ja wiem rzeczy, o których Ci się nie śniło- lekko mnie przeraził, ale wiem, że żartował
-Morgi, Ty jak coś powiesz- podszedł do nas Stefan
-Mam Ci przypomnieć co Ty wczoraj robiłeś?- odgryzł się Thomi, a my się zaśmialiśmy. Wczorajsza noc była i będzie niezapomniana nawet jakbym chciał zapomnieć, to byłoby ciężko. W sumie wcale niczego nie żałuje, taka odskocznia od życia była mi potrzebna, szkoda, że tego Sandra nie widziała. Tak znowu moje myśli wracają do niej. Muszę raz na zawsze zamknąć te rozdział w swoim życiu, ale jak? W końcu to ona była moją pierwszą, prawdziwą miłością. Ona już pozbierała się z naszego rozstania, teraz czas i na mnie.


~~~~~

Jak tylko zadzwoniłam do Alexa, wytłumaczyłam mu gdzie się znajduje, to znaczy mówiłam mu co widzę, a on szybko zgadł gdzie jestem. Rozkazał mi zostać w parku, a za parę minut był już obok mnie. Bardzo długo go przepraszałam, powiedziałam, że zgubiłam się nie, wiedziałam co robić i jest mi strasznie głupio, odparł tylko, ze nie jest zły, ale był bardzo wystraszony i się o mnie martwił. W nocy starał się mnie szukać, pojechał nawet do tego klubu, ale nikt nic nie wiedział. Laura, Ty idiotko! pomyślałam, jak mogłaś się tak zachować? Obrażałam siebie w myślach. Jak odwiózł mnie do mieszkania, powiedział, że musi jechać do chłopaków na trening, zegarek wskazywał 10, jestem przekonana, ze przeze mnie jest spóźniony i niewyspany. Nie wierzę, że zachowałam się tak nieodpowiedzialnie. Przeprosiłam go jeszcze raz, podziękowałam i weszłam do domu, a on ruszył. W czwartek Alex ze swoją drużyną wylatują do Niemiec do Klingenthal, ponieważ mają mieć trening oraz kwalifikacje, miałam jechać z nimi, ale muszę wrócić do Polski. Po pierwsze mam za mało ubrań, po drugie już trochę się stęskniłam, a po trzecie jeszcze spędzę dużo czasu z moim ojcem i kadrą skoczków austriackich. Spakowana zadzwoniłam do Alexa, powiedziałam mu, że mam za chwile samolot do Polski i by się nie martwił, teraz dam sobie radę. Pożegnałam się z nim i dodałam, że dołączę do nich w sobotę. Ucieszył się, że zgodziłam się spędzić z nimi te zawody. Zresztą ja tez jestem z tego zadowolona wreszcie moje życie stanie się ciekawsze. Polska już zaczynała mnie nudzić. Taka mała wycieczka po świecie, może dobrze mi zrobi i na dodatek poznam chociaż trochę pracę i pasję Alexa.


~~~~~

21.11.13

Jesteśmy już w samolocie do Niemiec, nie rozumiem tego Klingenthal jest tylko 5 godzin jazdy samochodem, a my zawsze lecimy samolotem. Rozumiem, że jak lecimy do Norwegii, Szwecji czy Finlandii i wybieramy samolot, ale do naszych sąsiadów? Nie chciałem się kłócić z naszym sztabem, bo w sumie samoloty są wygodniejsze. Na pierwsze zawody trener wybrał naszą 6 to znaczy: Morgiego, Krafta, Fettnera, Loitzla, Koflera no i mnie. Siedziałem z Thomasem, ale on własnie wyszedł do toalety, a ja miałem chwile czasu by pomyśleć w spokoju. Założyłem słuchawki, włączyłem jakąś pierwszą, lepszą piosenkę, a moje myśli zaczęły zmierzać ku tajemniczej blondynce, nie potrafię o niej zapomnieć. Pachniała mieszanką kwiatu pomarańczy, róży oraz imbiru, była taka zmysłowa i kobieca. Pamiętam dokładnie jak wyglądała, gdy tylko zamknę oczy to widzę jej twarz. Jak byliśmy w klubie była taka roześmiana, jestem pewny, że to zasługa wypitego alkoholu, ale i tak była wspaniała. I jeszcze ten pamiętny poranek, jej zmieszana mina, gdy się odezwałem. Nigdy tego nie zapomnę. Chciałbym ją jeszcze zobaczyć, ale wiem, że to się raczej nie zdarzy. Ta noc była tylko przygodą na jedną noc. Mam wrażenie, ze dziewczyna też to tak odebrała i w sumie bardzo dobrze. Nie potrzebuje teraz żadnego poważnego związku, nadal leczę się z wcześniejszego. Sandra za bardzo mnie zraniła, nie potrzebuje teraz żadnego, kolejnego zawodu, muszę skupić się na skokach. Teraz tylko to się dla mnie liczy, tylko to jest dla mnie ważne. Wrócił Morgi, wyłączyłem muzykę, ściągnęłam słuchawki i zaczęliśmy rozmawiać. Stefan i Manuel, którzy siedzieli za nami, prowadzili bardzo dziwną konwersację, razem z moim towarzyszem dołączyliśmy do nich, a Kofi wraz Wolfim się z nas śmiali. Rozumiem ich całkowicie każdy by się śmiał, gdyby słyszał jak zawzięcie dyskutujemy na temat tego dlaczego trener od paru dni, a może już tygodni jest taki szczęśliwy. Snuliśmy śmieszne i ciekawe teorie na ten temat. Najlepszą miał najmłodszy z nas. Po jakimś czasie się wyłączyłem z rozmowy, z powrotem usiadłem na fotelu jak należy i zacząłem rozmyślać, aż zasnąłem.


~~~~~

Za 2 dni znowu wylatuje z Polski. Te parę dni spędziłam z najbliższymi, teraz tak często latam samolotami jak nigdy wcześniej. Lubię ten środek transportu jest wygodniejsze od samochodów, autobusów czy statków. Jak 17 wieczorem wróciłam do domu, Klara od razu do nas przyleciała i kazała opowiadać mi o tej sytuacji z Austriakiem. Oczywiście chciała znać wszystko ze szczegółami, ale ja niestety ich nie pamiętałam. Nie wierzyła mi i stwierdziła, że specjalnie jej nie mówię. Kocham ją bardzo, ale czasami przesadza. Dziadkowie cieszyli się na mój powrót, nigdy nie widziałam ich tak szczęśliwych. Nie widzieli mnie tylko tydzień, a ja nie wiedziałam, że można się aż tak stęsknić za kimś kogo nie widziało zaledwie siedem dni. Co oni zrobią jak w sobotę pojadę i wrócę dopiero w grudniu? Postanowiłam, że między zawodami, w tych dniach wolnych nie będę wracała do domu. Wydaje mi się, że na tych zawodach nie będę miała zbytnio czasu by pobyć z Alexem, więc ta przerwa pomiędzy nimi nam to wynagrodzi. Dziś dzwonił i wspomniał, że powiedział chłopakom, że ktoś do nich dołączy, ale nie dodał kim jestem, oni nawet nie wiedzą, że jestem dziewczyną, ponieważ Alex uważa, że gdyby o tym napomknął oni o niczym innym by nie myśleli. No tak, faceci.Boję się ich poznać, ale z drugiej strony to trochę ekscytujące, poznać takie sławy. Chociaż nie wiem czy mogę ich tak nazwać, bo kompletnie ich nie znam, niekoniecznie interesuje się skokami. Nie wiem który to który.  Nie wiem jak się nazywają, jak ja nawet nie wiem jak Polscy skoczkowie moją na imię, nigdy mnie to nie kręciło. Pożegnałam się z nim, bo mówił, że własnie mają wsiadać do samolotu. Często łapię się na tym, że myślę o tym tajemniczym chłopaku. Wiem, wiem, miałam zapomnieć, ale jak zapomnieć coś takiego? Był tak nieziemsko przystojny, miał duże, brązowe oczy, a jego usta smakowały tak dobrze. Laura! Przestań o nim myśleć i tak go już nigdy nie zobaczysz.


***


I jest kolejny! ♥ Jak się podoba?
Nadal jestem pełna euforii po niedzieli XD jestem taka dumna z naszego Kamila♥ tyle szczęścia i radości nam dał ;) kochany ;* jak oglądałam skoki to aż się popłakałam ;3 hahhaahah ;d
Tylko żałuje, że mój Gregor nie był wyżej ;c jednak wierzę, że w sobotę będzie lepiej ;)
nie mogę się doczekać XD
Pozdrawiam kochane :* :* :*