Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 stycznia 2014

2 ♥

16.11.13

Ludzie pytają mnie jak się czuje? Czy wszystko w porządku? Zawsze odpowiadam tak. Na każdym wywiadzie, uśmiecham się, mówię głównie to co chcą usłyszeć, uśmiecham się i wracam do domu. Miałem parę dni wolnego od tego całego szumu wokół mojej osoby, nie lubię tego, ale kiedy wybierałem skoki, wiedziałem, że tak będzie. Wraz z rozwijaniem pasji i podczas zdobywania osiągnięć, zdobyłem również sławę, kiedyś szedłem do sklepu po bułki i znała mnie tylko pani sprzedawczyni, teraz jak wychodzę z domu znają mnie prawie wszyscy. Tu jakiś dziennikarz, tu jakiś fan, albo po prostu zwykły znajomy, sąsiad. Jednak kocham latać i nigdy z tego nie zrezygnuje. Zostało mi tylko kilka dni wolnego, tak szybko to wszystko zleciało, ale nie mogę się doczekać. Chcę móc już zasiąść na belce startowej, zobaczyć jak Pan Pointner macha do mnie chorągiewką, że mogę już skoczyć, odbić się od belki i lecieć. Już niedługo. Ale teraz chciałbym nacieszyć się jeszcze rodziną, która akurat dzisiaj wyjeżdża do Berlina do ciotki. W sumie nie mam im tego za złe, bo oni zawsze są na moich konkursach i mnie wspierają. Ja nie mogę jechać, Morgi miał urodziny pod koniec października, a był wtedy gdzieś na wakacjach, dlatego robi kolejną imprezę dla kumpli. W sumie genialny pomysł, napijemy się, odprężymy, potańczymy po-prostu będziemy się dobrze bawić jak to w klubach. Siedzę w pokoju i przeglądam strony internetowe, gdy do mojego pokoju wparowała Gloria:
-Gregor, co robisz?- zapytała moja siostra, bardzo ją kocham, ale mogłaby być mniej wścibska i nauczyć się pukać
-Od pukania rączki bolą?- Gloria tylko przewróciła oczami i usiadła obok mnie na łóżku, patrzyła mi się w ekran i czytała wszystko co pisze, tego było już za wiele. Zamknąłem go i spojrzałem na siostrę- mniej denerwująca to Ty nie możesz być?
-Sam jesteś denerwujący.- szturchnęła mnie w ramię
-Ja?- zapytałem z niedowierzaniem- Ja dopiero mogę być- powiedziałem z chytrym uśmieszkiem i zacząłem łaskotać siostrę, ta się śmiała i prosiła bym przestał, Wiedziałem, że Gloria ma wielkie łaskotki, każdy o tym wie, dlatego zawsze fajnie to wykorzystać przeciwko niej/- Po co przyszłaś?- zapytałem, gdy znudziło mnie łaskotanie jej, a jej śmiech zaczął mnie irytować
-Przypomnieć Ci, że jest 17, a Ty o 19 masz być u Thomasa, a jesteś- zlustrowała mnie wzrokiem- nieubrany, nieuczesany- powąchała mnie- i mógłbyś wziąć kąpiel
-Hahah- zaśmiałem się z irytacją- przecież nie śmierdzę- powąchałem swoją koszulkę, a ona wstała z łóżka i podeszła do mojej szafy
-W czym idziesz?- odwróciła się w moją stronę, a ja tylko wzruszyłem ramionami na znak, że nie wiem- Może to?- wyciągnęła z mojej szafy koszulę w kratę
-Może- powiedziałem mało zainteresowany i wziąłem do ręki laptopa, i pisałem dalej to co przed chwilą mi Gloria przerwała
-Odłóż ten komputer!- krzyknęła, a ja wręcz podskoczyłem na łóżku- Idź się myć! Ubierz się! Zrób coś z włosami i do Morgiego!
-Niech Ci będzie- wyłączyłem go ZNOWU, wstałem z łóżka, podszedłem do mojej siostry, wziąłem od niej ubranie, wyciągnęłam jeszcze czarne spodnie oraz biały podkoszulek- Zadowolona?- pokazałem siostrze ubrania
-Bardzo- momentalnie jej nastrój się poprawił- To ja już pójdę
-A Wy o której jedziecie?- zapytałem
-Około 20- miała już wychodzić
-A kiedy wracacie?- gdy zadałem kolejne pytanie
-Na pewno nie dziś, prawdopodobnie w poniedziałek
-Okej, zaraz do Was zejdę- wszedłem do łazienki, a ona wyszła z mojego pokoju


~~~~~

Od 6 dni jestem w Austrii i mogę powiedzieć, że kocham ten kraj. Na początku moja relacja z Alexem była dziwna, oboje nie wiedzieliśmy co mówić, a jak widziałam, jak siedział spięty, to chciało mi się śmiać. Ale kontrolowałam się, wiem, ze dla niego to też nowa sytuacja i nie wiemy jak się zachować. Nie wiemy co powiedzieć. Myślałam, że będzie gorzej, ale jest ok. Mamy parę wspólnych tematów, opowiadamy sobie co nie co i pomału się poznajemy. Alex pokazał mi jego ulubione miejsca w mieście, byliśmy w kawiarni, nawet do kina mnie zabrał oraz chyba to była najlepsza atrakcja, poznałam moich dziadków. Mam  jednych, ale to było mile uczucie poznać innych ludzi, którzy są Twoją rodziną, ale tego nie wiedziałaś. Cieszę się, że nadrabiamy zaległości. Nie mam mamie tego za złe, że nie powiedziała mi wcześniej, miała powód, a ja to rozumiem. Chociaż było mi przykro, bo wszystkiego koleżanki miały mamę i tatę, a ja nie miałam ojca i nawet nie wiedziałam dlaczego. Nie mówię do Alexa "tato", bo to trochę za szybko, ale przeszliśmy na Ty. Ja jestem Laura, a on to Alex. Dziś jemy obiad u jego rodziców, bardzo polubiłam tych starszych ludzi i mam wrażenie, ze oni tez darzą mnie jakąś sympatią. Lekko krępuje się w ich towarzystwie, bo jest to dla mnie nowa sytuacja, w Polsce nigdy nie miałam takich oporów,ale w Polsce wszystkich znałam. Siedzimy przy stole, ja, Alex i dziadkowie. Pani Pointner ciągle pyta się mnie czy nie mam jeszcze ochoty na dokładkę lub ciasto. Przemiła kobieta. Tato Alexa zaczął opowiadać jaki to Alexander był w dzieciństwie, dobrze się uczył, miał kolegów i najlepszego przyjaciela, zbytnio nie wyróżniał się z tłumu i był spokojny na pozór, ale w środku to istny szatan. Jak to opowiadał pomyślałam sobie, że jesteśmy do siebie bardzo podobni. W końcu to mój tato...
-To ja już posprzątam- powiedziała pani babcia, wstała od stołu i zaczęła zbierać talerze
-To ja może pomogę?- uśmiechnęłam się do niej, a ona tylko skinęła głową, wzięłam talerz swój i Pana Pointner. Za panią Pointner poszłam do kuchni, położyłam naczynia koło zlewu, a ona zaczęła je myć
-Tak się cieszę, że Cię poznaliśmy- powiedziała, gdy skończyła myć ostatni talerz i wycierała ręce w ścierkę
-Ja też, chociaż bardzo bałam się tego spotkania- przyznałam się, a ona się zaśmiała
-Tacy straszni jesteśmy?
-Nie, nie, chodziło mi bardziej o to, że nie wiedziałam jak na mnie zareagujecie.- wyjaśniłam
-Jesteś wspaniałą młodą kobietą, która dużo przeszła- uśmiechnęła się i już w ciszy wróciłyśmy do jadalni. Bardzo miło mi się z nimi siedziało i rozmawiało oczywiście. Gdy Alex coś opowiadał zadzwonił mój telefon. Powiedzieli mi bym odebrała i wyszła na balkon, bo tam jest lepszy zasięg. Wstałam od stołu i udając się do na świeże powietrze odebrałam telefon
-Hallo?
-Heeeej- usłyszałam radosny głos przyjaciółki- Co tam? Jak tam? Jak tatuś? No i dziadkowie? Jak okolica? Przyjemnie?- zadała kilka pytań na raz
-Więcej pytań nie masz?- zaśmiałyśmy się
-Nie marudź, opowiadaj.- no i zaczęłam jej mówić co robiłam, gdzie byłam. Jaki jest Alex, jak wspaniałych ma rodziców oraz jak milo mnie przyjęli. Już zaczęli mnie traktować jak wnuczkę. Klara co jakiś czas się wtrącała i zadawała nowe pytania. Wybuchnęłam wielkim śmiechem, gdy zapytała jak chłopcy
-Ja tu ojca przyjechałam poznać, a nie rozglądać się za chłopakami.
-Wiem, wiem, ale mogłabyś czasem zaszaleć. Świat się nie zawali, a Ty poczujesz się lepiej. Idź na jakąś imprezę czy coś.
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł- zawahałam się
-Ale ja wiem, wspaniały- już widziałam jak Klara uśmiecha się od ucha do ucha
-Wspaniale by było jakbyś poszła ze mną.
-Wiem, ale razem pójdziemy gdzieś jak wrócisz.- odpowiedziała- A dziś idź gdzieś sama i dobrze się baw wśród nieznajomych dupeczek z Austrii
-A wszyscy mówią, że Klara Ziółkowska to taka porządna dziewczyna- zaczęłam się zastanawiać
-Ha ha. Zabawne.- udała obrażoną- Jest sobota, zaszalej!
-Zastanowię się- stwierdziłam, że nie będę mówić, że nie pójdę, bo nie odpuści, a po drugie to może wcale nie jest zły pomysł?- Muszę już lecieć, Alex mówi, że będziemy się już zbierać
-Dobrze marudo, tęsknie za Tobą
-Ja za Tobą też, ale za niedługo się zobaczymy- nawet nie wiesz jak szybko, pomyślałam
-Pa, nie przeszkadzam. Kocham Cię Laura.- powiedziała moja przyjaciółka
-A ja Ciebie, paa.- rozłączyłam się


~~~~~

Nie rozumiem dlaczego moja siostra tak się denerwowała, gdy dwie godziny przed czasem nie byłem jeszcze gotowy. No proszę Was ja nie jestem kobietą i nie potrzebuje nie wiadomo ile czasu by wyglądać, tak jak wyglądam. Czyli świetnie. Byłem u Morgiego o 18:30 by pomoc mu coś jeszcze zrobić. Pojechaliśmy do klubu, a pod nim czekało już parę naszych kumpli, razem weszliśmy do środka. Nie byłem zdziwiony widząc tyle ludzi, zawsze tak jest. W sumie nie zwracam  już na to uwagi, będąc w tylu różnych klubach, przyzwyczaiłem się do tłumów. Jak się wchodziło czuć było zapach alkoholu oraz spocone ciała osób, które bawiły się już na parkiecie. Usiedliśmy przy stolikach w górnej części klubu, gdzie było mniej osób, całe szczęście. Mój przyjaciel wszystko świetnie zorganizował.
-Pójdę na dół, zamówię nam jakieś drinki- powiedziałem do kolegów i po schodach zszedłem niżej, minąłem tańczących ludzi i udałem się w stronę baru. Za nim była urocza blondynka, która na mój widok się rozpromieniła. Wiem, że działam tak na kobiety, ale cóż poradzić? Zrobiłem zamówienie i poprosiłem by ktoś zaniósł nam to na górę, chwilę jeszcze z nią porozmawiałem. To znaczy z Hannah, bo tak nazywa się barmanka, od razu powiedziała mi jak się nazywa, ile ma lat i inne bzdury, które mnie nie interesowały. Posłałem jej uśmiech i miałem już wracać do chłopaków, gdy wśród tłumów ujrzałem Sandrę. Moją byłą dziewczynę, byliśmy ze sobą przez 3 lata, a rozstaliśmy się tego lata. Bardzo mnie zraniła, ponieważ ja ją kochałem. Gdy ją zobaczyłem to w duszy się uśmiechnęłam może pogadamy, wyjaśnimy sobie wszystko, tak zacząłem sobie myśleć i układać w głowie co jej powiem, aż zobaczyłem, że nie jest sama. Poczułem dziwne, nieprzyjemne ukłucie, gdy jakiś obcych koleś całuje Sandrę. Bo przez ostatnie 3 lata tylko ja smakowałem jej ust. Nie chciałem dłużej na to patrzeć i miałem zamiar okrężną drogą udać się na górę, gdy wtedy ona mnie zauważyła i zaczęła się zbliżać się  w moją stronę. Nie chciałem jej widzieć, za bardzo zraniła moje uczucia, ale w sumie do końca życia nie będę jej unikać.
-Gregor- uśmiechnęła się- Cześć.
-Cześć.- próbowałem zmusić się do uniesienia lekko kącików ust, ale było ciężko. Obok niej znowu pojawił się ten denerwujący gość
-Patrick- podał mi dłoń, tak bardzo chciałem tego nie robić. Dlaczego mam dotknąć dłoń faceta, który odbił mi dziewczynę, ale w końcu jestem kulturalnym człowiekiem, a rodzice wychowali mnie bardzo dobrze
-Gre- chciałem powiedzieć swoje imię, ale mi przerwał
-Gregor Schlierenzauer,austriacki skoczek narciarski, reprezentant SV Innsbruck Bergisel. Trzykrotny medalista olimpijski, dwukrotny zdobywca Pucharu Świata w skokach narciarskich, pięciokrotny medalista mistrzostw świata w lotach narciarskich. Zwycięzca 60. i 61. Turnieju Czterech Skoczni.- powiedział jakby recytował Wikipedię- Miło mi Cię poznać-bardzo energicznie poruszał moją dłoń, a ja szybko ją zabrałem
- Mi również.
-To dla mnie zaszczyt, jesteś tak wspaniałym skoczkiem- genialnie, mieć za fana chłopaka swojej byłej dziewczyny, miałem ochotę się roześmiać, ale ten facet zaczął mnie irytować. Zaczął coś jeszcze nawijać na mój temat, a ja nie wiedziałem jak go spławić.
-Co tak długo?- obok mnie pojawi się Morgi i zaskoczony spojrzał na Sandrę oraz tego kretyna obok niej- Cześć Sandra- uśmiechnął się, ona zrobiła to samo, chciał przedstawić się temu debilowi, ale on zrobił to pierwszy
-Patrick- podał mu dłoń, Thom zrobił to samo
-Thomas- powiedział kulturalnie
-Jemu też wyrecytujesz jego biografie?- zaśmiałem się, a Sandra spojrzała na mnie wzorkiem jakby chciała mi zaraz łeb ukręcić, Morgi nie wiedział o czym mówię, ale lekko się roześmiał, a ten idiota tylko głupio się uśmiechał. Jak Sandra może woleć takiego kolesia ode mnie, nie rozumiem jej, dlaczego w ogóle się z nim zadaje. Pewnie ktoś jej zapłacił, bo ja bym z własnej woli nigdzie z nimi nie wyszedł.
-Musimy już iść- odezwał się mój przyjaciel i wybawił mnie od widoku tego kretyńskiego uśmiechu- Cześć- pożegnaliśmy się z nimi i gdy odchodziliśmy spojrzałem jeszcze na Sandrę, która patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem utęsknienia, jakby chciała bym jeszcze coś zrobił lub powiedział do niej. Nigdy nie rozumiałem kobiet, o co jej teraz chodzi, przecież to ona ze mną zerwała. Zignorowałem to i poszliśmy do chłopaków. Zaczęliśmy pić. Pierwszą kolejkę. I kolejne.



~~~~~

Siedziałam w samochodzie z Alexem i rozmawialiśmy o piosence, która własnie leciała w radiu. Wymieniliśmy swoje zdanie na jej temat i zaczęliśmy rozmawiać o muzyce, która nas interesuje oraz o filmach. Bardzo go polubiłam. Cieszę się, że się poznaliśmy, ale nadal trzymamy się lekko na dystans. Alex przypomniał mi, że za 7 dni zaczynają się zawody. A ja wzięłam chyba za mało ubrań, będę musiała jeszcze wrócić do Polski zanim wylecimy do Niemiec. Gdy się zastanawiałam jak to zrobię, Alex odezwał się
-Słyszałem, że dziś w jakimś klubie jest impreza, nie chciałabyś może pójść?- zapytał, a mnie to lekko zaskoczyło, mój tak jakby ojciec chce iść ze mną na dyskotekę? Zauważył mój zdziwiony wyraz twarzy i dodał- ale sama, ja nie.- zaśmialiśmy się.
-Nie wiem czy nadaje się na takiego typu zabawy- wahałam się. Wtedy przypomniałam sobie o rozmowie z Klarą- albo wiesz, chcę pójść.-
Alex uśmiechnął się i powiedział, że może mnie zawieźć.

~~~~~
Czy tylko ja jestem tak beznadziejny? Jest po północy, a ja siedzę sam przy barze i pije kolejnego drinka, a moi koledzy bawią się na parkiecie z jakimś ślicznotkami. Widok Sandry i tego gbura popsuł mój imprezowy nastrój. Co jakiś czas podchodziła do mnie ta kelnerka, chyba Hannah i proponowała kolejnego. Czy ona nie widzi w jakim jestem stanie?! Ale i tak kupowałem. Raz przysiadł obok mnie Thomas i powiedział, że ta brunetka, którą udało mu się wyhaczyć, tak wymiata na parkiecie, że on nie daje rady. Zaśmiałem się. Morgi, nie daje sobie rady na parkiecie? Przecież to wspaniały tancerz. Siedział chwilę koło mnie i powiedział, że wraca do niej. Zawołałem go i powiedziałem, że ja będę się zbierał, zamówię sobie taksówkę i wrócę do domu się przespać. Ten tylko powiedział "Rób co chcesz" i poleciał do tamtej dziewczyny. Dopiłem ostatniego drinka i gdy wstałem wpadłem na kogoś. Zrobiło mi się głupio, bo chyba nie bylem nigdy w tak złym stanie. Spojrzałem na dziewczynę i ją przeprosiłem, ta tylko lekko się uśmiechnęła i powiedziała, że nie szkodzi. Jest ładna, młoda i wydaje mi się, że też coś wypiła. Albo to ja jestem w tak złym stanie, ale nie ona też musiała coś pić. Miała już odejść, a ja miałem wyjść z klubu, gdy  niespodziewanie złapałem ją z rękę i zaprosiłem na parkiet. Nie jestem nieśmiały, ale nie wiedziałem też, że mam tyle śmiałości w sobie. Pewnie to przez wypity alkohol, który szumiał mi w głowie. Nie do końca wiedziałem co robię, bo byliśmy na środku parkietu, ale dziewczyna nie protestowała. Nawet wydawało mi się, że jej też się podoba. Muszę przyznać niezła jest taka śliczna i z ładnym uśmiechem. Postawiłem jej drinka, później chyba drugiego, a reszty nie pamiętam. Na pewno długo tańczyliśmy, a później możliwe, że poszliśmy do mnie.


~~~~

Obudziłam się z wielkim bólem głowy, jak nigdy. Nigdy nie lubiłam alkoholu, ale nie wiem co mnie wczoraj podkusiło by tyle wypić. Nigdy tak się nie zachowywałam. I ten chłopak, z którym tańczyłam? Nawet nie wiem jak się nazywa. Otworzyłam oczy i byłam w wielkim szoku, to nie jest ani mój dom, ani nawet dom Alexa. Przeraziłam się. Gdzie ja do cholery jestem? Usłyszałam cichy pomruk i wtedy zauważyłam, że nie spałam sama. Obok mnie na łóżku spał jakiś chłopak, brązowowłosy i jest nawet przystojny. Odkryłam lekko kołdrę i zauważyłam, że jestem naga. Genialnie, Lauro Werner, jesteś inteligentnie głupia. Przespałaś się z pierwszym lepszym. I jeszcze mało co pamiętasz. Nie wiedziałam co zrobić, ale pomyślałam, żę jak on się obudzi zrobi się bardzo niezręcznie. Dlatego wybrałam opcję: ucieczka. Jak najszybciej, a zarazem jak najciszej starałam się zebrać swoje rzeczy i ubierałam się. Nie było tak łatwo, a fakt, że jeszcze trochę kręciło mi się w głowie, nie pomagał. Pierwszy raz byłam w tak dziwnej sytuacji, w Polsce to było nie do pomyślenia, przespać się z nieznajomym. Ciekawe czy w ogóle się zabezpieczyliśmy? Laura! Skarciłam się w myślach, nie czas na takie rozmyślenia. Muszę jak najszybciej się stąd wydostać. Jak byłam już gotowa i z zamiarem wyjścia, chwyciłam za klamkę, usłyszałam jego głos
-Już wychodzisz?- wystraszyłam się i lekko podskoczyłam, chłopak zaśmiał się. Zamarłam. Bo co niby mam mu powiedzieć?- Tak bez pożegnania?- usłyszałam jak podnosi się z pozycji leżącej na siedzącą. Odwróciłam się w jego stronę, rzuciłam jedno spojrzenia na jego twarz, a on poruszał dwuznacznie brwiami. Przewróciłam teatralnie oczami i odezwałam się
-Żegnaj.- odwróciłam się na pięcie, otworzyłam drzwi i wyszłam. Usłyszałam jeszcze jak chłopak się zaśmiał i bezwładnie upadł na łózko. Byłam w obcym domu. Zeszłam z schodami na dół i wyszłam. Zostawiając chłopaka samego, zresztą i tak go nigdy nie zobaczę, a przygoda na jedną noc chyba każdemu się zdarza. To mi też może.


***


Hej, hej! :* Tak coś mnie natchnęło i dziś postanowiłam dodać 2 rozdział xd Życzę miłego czytania ;)
Co tam u Was? Macie ferie? czy nadal do szkoły? xd ja szkoła... byle do 17 ♥

sobota, 18 stycznia 2014

1 ♥

07.10.13

Mama zmarła w czerwcu, od tego czasu minęło już parę miesięcy, a ja nadal mam  wrażenie, że to tylko zły sen, z którego zaraz się obudzę. Po jej śmierci, przez  miesiąc dzień w dzień przychodziłam na jej grób, nie mogłam pogodzić się z tym, że  odeszła. Strata tak bliskiej osoby jest zbyt bolesna. Teraz wydaje mi się, że  jest  lepiej, pomału przyzwyczajam się do tego, że rano nikt już nie krzyczy na mnie, że mam się pośpieszyć, bo w przeciwnym razie spóźnię się do szkoły.Najgorszy był początek ciągle przesiadywałem w łóżku z opakowaniem lodów waniliowych, oglądałam ckliwe filmy i ryczałam. Z pokoju wychodziłam tylko na siku, albo jak skończyły się lody i musiałam pójść po nowe. Mój mały, koszmarny raj nie trwał długo, dziadkowie codziennie mnie sprawdzali, ale wcześniej zazwyczaj uprzedzali, że zaraz będą wtedy miałam czas by wyjść z łóżka oraz przebrać się i doprowadzić siebie i pokój do ładu. Tylko raz przyszli tak niezapowiedzenie i wyobraźcie sobie co czułam, kiedy weszli do pokoju, a ja w tym samym czasie płakałam, poczułam się bardzo zażenowana. Babcia poprosiła dziadka by wyszedł z pokoju, a ona sama podeszła do mnie, przytuliła mnie do siebie i gładziła ręką moje włosy, które opadały na moje ramiona. Nic nie mówiła, wiedziała, ze jest mi ciężko, zresztą ja też milczałam. Ona wiedziała wszystko, znała mój ból. Ta sytuacja wydarzyła się pod koniec wakacji, ostatni tydzień sierpnia, wtedy babcia zarządziła, że przeprowadzam się do nich. Nawet nie protestowałam, ponieważ wiedziałam, że tak będzie dla mnie lepiej. Dziadkowie mieszkają tylko 3km ode mnie, a zresztą samotność źle na mnie wpływała, a u dziadków zawsze czułam się dobrze, jak byłam mała, mama jak szła do pracy zostawiała mnie pod ich opieką to też czuję się u nich jak w drugim domu. Mam tam swój pokój, który kiedyś był mojej mamy, nadal w nim są różowe tapety z ciemnymi wzorkami, które kiedyś ona wybrała. Pod oknem na przeciwko drzwi jest łóżko z brązowo- różową pościelą, na której leżą dwie duże, puchowe poduchy. Po lewej stronie łóżka jest ogromna szafa, w której są moje ubrania oraz mamy z czasów jej młodości, na przeciwko niej są drzwi do łazienki. Obok tych drzwi stoi toaletka, zawsze jak wychodzę z łazienki po kąpieli, siadam przy niej i rozczesuje swoje długie, jasne i mokre włosy oraz patrzę na swoje odbicie w lustrze. Na środku pokoju jest duży, mięciutki dywan, na którym siadam z Filemonem i się z nim bawię. Dziadkowie mieszkają w domku jednorodzinnym w przyjemnej okolicy na przedmieściach Wrocławia, zaś ja  z mamą mieszkałyśmy w centrum w małym, ale bardzo przytulnym mieszkanku.  Klara- moja najlepsza przyjaciółka mieszka niedaleko moich dziadków i odkąd półtora miesiąca temu przeprowadziłam się do dziadków, nie było chyba dnia, w którym ona by nas nie odwiedziła. Uwielbiam jej towarzystwo, śmiechem i pozytywną energią zaraża każdego. Takiej wariatki jak ona nigdy jeszcze nie widziałam, znamy się od pieluchy, ciągle razem i traktujemy się jak siostry, ponieważ jesteśmy tak blisko. Moi dziadkowie też bardzo ją lubią i można powiedzieć, że mają dwie wnuczki, uwielbiam nasze relacje z Klarą. Chodziłyśmy razem do przedszkola, podstawówki, gimnazjum oraz liceum- jak papużki nierozłączki zawsze razem. Niektórzy myśleli, że jesteśmy siostrami, bo niby jesteśmy podobne z tą różnicą, że ja jestem blondynką, a ona ma ciemniejsze włosy. Chłopcy od zawsze się za nami uganiali, jak chodziłyśmy po korytarzach w szkole, zawsze ktoś coś o nas mówił, byłyśmy popularne, chociaż nie ubiegałyśmy się o to. Obie dobrze się uczyłyśmy, miałyśmy najlepsze średnie w klasie. Różniłyśmy się tylko tym, że Kara zapisała się do kółka teatralnego, jest świetną aktorką, a ja wolałam sport. Gdy moja głowa była pełna jakiś durnych reguł, gdy opanowałam całą mapę świata i wiedziałam co się wydarzyło w 1410 roku to by się zrelaksować: zakładałam słuchawki na uszy, puszczałam piosenki mojego ulubionego zespołu, schylałam się by zawiązać jeszcze raz buty i po prostu biegłam. To było cudowne uczucie, zapomnieć o wszystkich problemach i biec tam gdzie Cie nogi poniosą, to znaczy 10 okrążeń wokół szkolnego boiska albo do parku oddalonego od szkoły o jakieś 5km i z powrotem. Razem z Klarą zapisałyśmy się do wolontariatu i pomagałyśmy osobą potrzebującym, nigdy wcześniej nie czułam się tak potrzebna, lubiłam pomagać ludziom, dlatego marzę by zostać psychologiem. Zaraz po tych wakacjach miałam iść na studia na ten kierunek, ale kiedyś pomagając babci w kuchni coś wspomniałam o liście od mamy. Jak to babcia, bardzo się zaciekawiła i zapytała co mama tam napisała, strasznie było mi wstyd, bo nie wiedziałam. Bałam się przeczytać, w dzień kiedy  mama umarła, jak tylko weszłam do mieszkania, poszłam do pokoju i włożyłam go do szafki nocnej przy moim łóżku, nie miałam odwagi go przeczytać, a po chwili znowu zaczęłam płakać. Jak powiedziałam to babci, to ona wręcz kazała mi jechać do domu i go przeczytać, tak też zrobiłam.
" Kochana Laurko- mama zawsze się tak do mnie zwracała
gdy będziesz czytać ten list, ja pewnie nie będę już żyła. Przepraszam tak bardzo Cie przepraszam. Wiedziałam o mojej chorobie od dłuższego czasu, ale nie chciałam Cię martwic, dlatego nic nie mówiłam. Lekarz mówił, że mam szanse wyzdrowieć, tak też myślałam, że się stanie, jednak życie jest nieprzewidywalne i snuje nam różne scenariusze. Najważniejsze co chcę byś wiedziała to, to, że Cię bardzo kocham mój mały promyczku. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało- zrobiłam chwilę przerwy, zbierało mi się na łzy, ale czytałam dalej- dziękuje Ci, dziękuje, że byłaś tak cudowną córką, moją najwspanialszą. Byłaś sensem mojego istnienia, najwspanialszym darem od Boga. Mam nadzieję, że dziadkowie będą o Ciebie dbać, a Ty nie sprawisz im kłopotów, chociaż znając Ciebie na pewno nie sprawisz, chyba, że wymyślicie coś naprawdę szalonego z Klara.. chyba zbaczam z tematu. W tym liście chciałam Ci powiedzieć coś, co powinnam powiedzieć Ci już bardzo dawno temu, unikałam tego temat, ale Ty masz prawo wiedzieć. Masz prawo wiedzieć, ze Twój ojciec był najcudowniejszym mężczyzną na świecie. Miałam 18 lat jak go poznałam, on był o 4 lata starszy. Był październik 93 chciałam zarobić pieniądze i wyprowadzić się od rodziców, dlatego pojechałam Zakopanego.  W tym czasie odbywały się mistrzostwa w skokach narciarskich, pracowałam tam jako pielęgniarka. On był jednym ze skoczków, gdy oddawał swój skok, wiatr się wzmógł i jak leciał uderzył nartą w głowę, doznał kontuzji. Nie była nie wiadomo jak poważna, na szczęście, był lekko poobijany, to ja udzielałam mu pierwszej pomocy i gdy spojrzeliśmy sobie w oczy, zakochaliśmy się. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie muszę Ci chyba mówić jak blisko byliśmy, pewnie się domyślasz. Bardzo się kochaliśmy, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, gdy inni skoczkowie wyjechali na inne konkursy, on musiał jeszcze zostać w szpitalu. Ale jak wyzdrowiał musiał wrócić do swojego kraju- zdziwiłam się to mój ojciec nie jest Polakiem? - jechać dalej zdobywać medale, a ja zostałam. Kochałam go, ale myślałam, ze to tylko przelotny romans, jednak w lutym 94, będąc w szkole poczułam się fatalnie, wróciłam do domu, Twoja babcia zawiozła mnie do szpitala i okazało się, że przyjdziesz na świat. Spanikowałam, nie wiedziałam co robić, ale rodzice obiecali, że pomogą mi i wszystkie obawy odeszły. Jestem im bardzo wdzięczna, bo wiem, że gdyby nie oni, nie poradziłabym sobie sama. Jednak zastanawiałam się czy się z nim nie skontaktować, nie miej mi tego za złe, ale gdy się urodziłaś, w ten najcudowniejszy dzień zdecydowałam, że sama Cię wychowam . Nie chciałam by on zniszczył sobie karierę, był młodym obiecującym skoczkiem, mógł mieć każdą. Nie chciałam nic od niego, a my nawet się nie kontaktowaliśmy, ale jestem mu wdzięczna, bo dal mi Ciebie. Wiem, że zachowałam się egoistycznie, on miał prawo wiedzieć, tak samo Ty, ale bałam się. Kiedy wzięłam Cię w swoje ramiona, obiecałam sobie, że nikomu Cię nie oddam, nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić, a tak naprawdę sama najbardziej Cię raniłam- otarłam rękawem łzy- teraz to wiem. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, ale proszę Cię odnajdź go. Odnajdź, poznaj i spróbuj pokochać, w końcu to Twój ojciec. Nie dałam Ci możliwości poznania go, ale chcę to naprawić.
Twój ojciec to Alexander Pointner, Austriak. W kopercie jest moje i jego zdjęcie, jak go odnajdziesz pokaż mu wtedy zrozumie kim jesteś. Mam jeszcze jedną prośbę powiedz mu, że go kochałam.
Przepraszam Was oboje, ze dopiero po 19 latach daje wam możliwość poznania się.
Musiałaś wiedzieć, kocham Cie najbardziej na świecie. Mama- Natasza Werner. "


Gdy przeczytałam ten list wstałam z podłogi, bo własnie jak go czytałam siedziałam na dywanie, a obok mnie kręcił się Filemon i ocierał się swoim tułowiem po moich plecach, a ja co jakiś czas go głaskałam, to ten zaczynał mruczeć. Zeszłam na dół w kuchni siedziała babcia z Klarą rozmawiały, że wrzesień w tym roku jest bardzo ciepły, jakby jeszcze były wakacje,weszłam do pomieszczenia byłam lekko rozmazana, one od razu zauważyły, że płakałam. Zapytały co się stało, a ja im tylko pokazałam list, babcia wiedziała już o co chodzi, w końcu sama jakieś dwie  godziny wcześniej kazała mi po niego jechać. Jak obie skończyły czytać powiedziały, że muszę go odnaleźć. Lekko się wahałam, bo co niby miałabym mu powiedzieć "cześć jestem Laura i jestem Twoją córką?", ale bardzo chciałam go poznać. Przez następne 2 tygodnie zbierałyśmy o nim informacje i dokładnie 25 września, postanowiłam, że do niego zadzwonię, ale niestety nie odebrał. Byłam załamana, bo wszystkie starania na nic? Tego samego dnia jak już byłam wykąpana i miałam kłaść się spać, zobaczyłam, że mój telefon wibruje, serce zabiło mi mocniej, widziałam numer wyświetlony to było on. Musiałam odebrać. Usłyszałam męski głos, mężczyzna około czterdziestki, na początku nie mogłam nic powiedzieć oprócz "Hallo" ale po chwili zaczęłam racjonalnie myśleć i zaczęliśmy rozmawiać. Tak bardzo byłam pochłonięta rozmową z nim, ze dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że gadam po niemiecku, nawet nie wiedziałam, że potrafię tak dobrze mówić w tym języku. Wtedy przypomniałam sobie, że mama nigdy nie zmuszała mnie do nauki, ale gdy nie chciałam uczyć się niemieckiego, mówiła, że muszę, bo kiedyś mi się przyda, teraz już rozumiem co miała na myśli. Alexander był bardzo zdziwiony, ale zachował się bardzo dojrzale, nie powiedział nic w stylu, ze to chyba żart, ani nie odłożył słuchawkę, tylko wysłuchał mnie do końca. Postanowiliśmy, że musimy się spotkać i porozmawiać. Byłam bardzo wystraszona, ale i podekscytowana, po 19 latach w końcu poznam swojego tatę, tak bardzo nie mogłam się doczekać. Umówiliśmy się tak, że to on przyleci do Polski za 2 tygodnie, czyli 2 października.


10.11.13
Ponad miesiąc temu poznałam swojego tatę, jest bardzo sympatyczny, ale nie potrafię powiedzieć do niego "tato" rozumiecie, znamy się niedługo. Tego drugiego października spotkaliśmy się w kawiarni i bardzo długo rozmawialiśmy, pytał mnie o dużo rzeczy, głownie o szkołę i mamę. Gdy powiedziałam mu, ze nie żyje widać było, że zakuło go to w serce. Wyciągnęłam z kieszeni zdjęcie, które było wraz z listem w kopercie, którą dała mi mama. On spojrzał na fotografię i opowiedział mi o ich historii. Później rozmawialiśmy o mnie, trochę o nim, powiedział, że jest trenerem skoczków austriackich, wstyd mi było, bo nie znałam się na skokach moja wiedza ograniczała się do tego, ze wiem, że jest ktoś taki jak Adam Małysz. Pan Alex zaśmiał się i powiedział, że możemy to nadrobić, bo 23 listopada zaczynają się zawody i zaprosił mnie bym jeździła z nim i jego drużyną do poszczególnych miast na mistrzostwa. Pomysł wydawał się bardzo dobry, bo moglibyśmy się lepiej poznać, a ja i tak robiłam sobie roczną przerwę od szkoły i miałam czas. Babcia i dziadek cieszyli się, że w końcu poznałam swojego tatę, ale było im trochę przykro, ze na tak długo mnie nie będzie. Klara była takiego samego zdania, ale kazała mi jechać. Mieliśmy dużo czasu do tych zawodów, ale ustaliliśmy z nim, że przyjadę do niego wcześniej i poznam chociaż trochę jego kraj. Ten miesiąc dłużył mi się nie miłosiernie. Rozmawialiśmy razem w miarę często przez telefon, bo on miał pracę i nie miał zbytnio czasu. Ja w tym czasie spędzałam czas z dziadkami i Klarą, ona chodzi na studia, jej rodzice nie zgodzili by się, żeby zrobiła sobie przerwę od nauki. Bardzo ich lubię, są przemiłymi ludźmi, dają dużo luzu Klarze, ale w kwestii nauki są zbyt rygorystyczni. Rozumiem, ze zależy im na edukacji córki, ale bez przesady, Klara cale życie uczyć się nie będzie. Zresztą z nas dwóch to ona jest bardziej pokręcona i lubi się zabawić na jakieś dyskotece. Zawsze dotrzymuje jej towarzystwa, ale nie piję tyle co ona. Nie mam ochoty pić, jest mi nadal przykro z powodu mamy. Obiecałam sobie, że zacznę normalnie żyć, ale ja ciągle o niej myślę. Nie chcę zapomnieć, nigdy o niej nie zapomnę, ale nie chce tak bardzo cierpieć. Bo cierpię, tak bardzo. Dzień mojego wylotu do Austrii zbliżał się wielkimi krokami. Razem z Klarą poszłyśmy na zakupy, ponieważ musiałam dokupić sobie jeszcze jakieś rzeczy. Gdy nadszedł dzisiejszy dzień było mi przykro, bo musiałam żegnać się z najbliższymi, ale też cieszyłam się, ponieważ chciałam spędzić trochę czasu z moim ... ojcem?
Gdy byłam już spakowana wyniosłam walizkę z pokoju i zaniosłam do salonu, gdzie siedzieli moi dziadkowie oraz moja przyjaciółka, pożegnałam się z nimi. Dziś najpierw lecę do Austrii by poznać moich dziadków, a później razem z ojcem polecimy do Klingenthal na pierwsze zawody, później to znaczy 23. Wyszłam z domu, taksówkarz zapakował moje bagaże, pomachałam moim ukochanym i ruszyłam na lotnisko. Teraz siedzę w samolocie i jestem bardzo podekscytowana coś czuje, że to będzie przygoda życia.


***

Cześć kochani ♥ O to i pierwszy rozdział xd Życzę Wam miłego czytania i zapraszam do komentowania XD Hahahah :D Nawet nie czuję jak rymuję XD  Postanowiłam, że będę pisać w I osobie ;) a już w następnych rozdziałach będzie perspektywa jej i jego. Mam nadzieję, że się Wam spodoba :*
Niestety dzisiaj nasi Polacy wypadli z podium w konkursie drużynowym - 4 miejsce ;<
1 miejsce zajęli Słoweńcy, 2 Niemcy i ostatnią pozycję na podium Austriacy♥
Pozdrawiam, przesyłam całuski ♥ i do następnego ;)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Prolog

Gdy wydaje Ci się, że "Czasami jest tak źle, że już gorzej być nie może" wtedy okazuje się, że jednak może. Życie Laury zawaliło się, gdy miesiąc przed maturą dowiedziała się, że jej mama jest śmiertelnie chora. W przeciągu 2 miesięcy była w tak dużej ilości szpitali, klinik i ośrodków niż dotychczas w całym swoim życiu. Do ostatnich dni  towarzyszyła swojej rodzicielce, siedziała przy jej łóżku trzymając ją za rękę. Miała ochotę płakać, wrzeszczeć, ale nie mogła się poddać, nie chciała pokazać swoje mamie, że cierpi, zbyt bardzo ją kochała.  Natasza Werner samotnie wychowywała córkę, nie chciała powiedzieć Laurze kim był jej ojciec, na początku dziewczyna strasznie się wściekała przecież miała prawo wiedzieć, ale gdy dorosła zrozumiała, że to dla jej matki bolesny temat i przestała pytać o ojca. Bardzo przywiązała się do matki i nie potrzebowała nikogo więcej, zawsze były nierozłączne: najlepsza matka i córka. Gdy Nataszy brakowało już sił do życia i rozmowa z córką ograniczała się tylko do słuchania jak Laura opowiada co zrobiła danego dnia, zaczęła mówić o jej ojcu. Nie chciała by po jej śmierci Laurka była sama, chociaż nie do końca sama dziewczyna miała dziadków oraz Klarę- jej najlepszą przyjaciółkę. Jednak Natasza zdecydowała, że Laura ma prawo wiedzieć kto jest jej ojcem, na początku napomknęła, że jest Austriakiem, poznali się podczas pucharu świata w skokach narciarskich w 1993 roku, gdy on brał w nich udział. Natasza nic więcej o nim nie powiedziała, nie zdążyła, zmarła... ale przed śmiercią, złapała Laurę za rękę
 -Kochanie- powiedziała niepewnym głosem, dziewczyna ze łzami w oczach spojrzała na matkę- nie płacz- poprosiła, dziewczyna zaszlochała i otarła rękawem spływające łzy- musisz mi coś obiecać- Laura intensywnie spojrzała na matkę, obie wiedziały, że to już koniec i ta myśl paraliżowała ją od środka, nie mogła zrozumieć dlaczego?- musisz znaleźć Alexa- dziewczyna zdziwiona spojrzała na matkę- musisz znaleźć swojego ojca, poznaj go i pokochaj, obiecaj mi- dziewczyna kręciła głową, matka pogładziła ją po ręce- proszę obiecaj- teraz w jej oczach zebrały się łzy
 -Obiecuje- odezwała się niepewnie Laura, a matka uśmiechnęła się i spojrzała na szafkę, która stała przy jej łóżku szpitalnym, leżała na niej koperta, z trudem ściągnęła po nią, nastolatka widząc, że jej mama sobie nie radzi, wstała i podała jej kopertę, Natasza pokręciła przecząco głową-To dla Ciebie- uśmiechnęła się- Lara bardzo Cię kocham, nigdy o tym nie zapomnij- mówiła z trudem- jesteś moim małym promyczkiem- zaśmiała się - pamiętasz zawsze tak na Ciebie mówiłam? promyczku- Laura pokiwała głową, nie chciała nic mówić, bo wiedziała, że gdyby się odezwała momentalnie by się rozpłakała- zawsze będę przy Tobie, będę Twoim aniołem stróżem, opiekuj się dziadkami i znajdź ojca- dziewczyna ciągle patrzyła na matkę, nie chciała przestać, bo bała się, tak bardzo się bała, wiedziała, ze zaraz ją straci, że to ostatni raz kiedy może mamę zobaczyć, usłyszeć i poczuć  jej już zimne dłonie... dziewczyna była bardzo zmęczona, jak tylko napisała maturę, codziennie przychodziła do matki i siedziała u niej po kilka godzin by dotrzymać jej towarzystwa w tych trudnych chwilach.. zerknęła na mamę, twarz Nataszy, u której przeważnie był wielki pogodny uśmiech, znikł, był wypisany tylko ból, jej głowa była przekrzywiona w bok, Laura spanikowała, poczuła jak dłonie jej matki ją puszczają i bezwładnie upadły uderzając o pościel, potrząsnęła ją lekko
-Mamo- krzyknęła- mamo- żadnej reakcji- mamusiu błagam- rozpłakała się- nie, mamo, proszę cię- dziewczyna widziała, że klatka piersiowa matki, która jeszcze parę minut temu sie podnosiła i upadała, teraz już była nieruchoma- mamo tak bardzo Cię kocham- mówiła ze łzami w oczach- obiecuje Ci, że odnajdę ojca i zawsze będę o Tobie pamiętać, tak bardzo Cię kocham-  do sali weszło 2 lekarzy i pielęgniarki, jedna z nich wyprowadziła z sali zapłakaną dziewczynę, a lekarze starali się jeszcze Nataszę reanimować, na próżno, zmarła...



***

przebrnęłam przez prolog, teraz powinno być już tylko z górki. ;) prolog wyszedł taki.. .smutny? xd ale nie obawiajcie się, całe opowiadanie takie nie będzie. ;d
dziękuje, że czytacie mam nadzieję, że pozostaniecie na dłużej ;)
pozdrawiam :*