07.10.13
Mama zmarła w czerwcu, od tego czasu minęło już parę miesięcy, a ja nadal mam wrażenie, że to tylko zły sen, z którego zaraz się obudzę. Po jej śmierci, przez miesiąc dzień w dzień przychodziłam na jej grób, nie mogłam pogodzić się z tym, że odeszła. Strata tak bliskiej osoby jest zbyt bolesna. Teraz wydaje mi się, że jest lepiej, pomału przyzwyczajam się do tego, że rano nikt już nie krzyczy na mnie, że mam się pośpieszyć, bo w przeciwnym razie spóźnię się do szkoły.Najgorszy był początek ciągle przesiadywałem w łóżku z opakowaniem lodów waniliowych, oglądałam ckliwe filmy i ryczałam. Z pokoju wychodziłam tylko na siku, albo jak skończyły się lody i musiałam pójść po nowe. Mój mały, koszmarny raj nie trwał długo, dziadkowie codziennie mnie sprawdzali, ale wcześniej zazwyczaj uprzedzali, że zaraz będą wtedy miałam czas by wyjść z łóżka oraz przebrać się i doprowadzić siebie i pokój do ładu. Tylko raz przyszli tak niezapowiedzenie i wyobraźcie sobie co czułam, kiedy weszli do pokoju, a ja w tym samym czasie płakałam, poczułam się bardzo zażenowana. Babcia poprosiła dziadka by wyszedł z pokoju, a ona sama podeszła do mnie, przytuliła mnie do siebie i gładziła ręką moje włosy, które opadały na moje ramiona. Nic nie mówiła, wiedziała, ze jest mi ciężko, zresztą ja też milczałam. Ona wiedziała wszystko, znała mój ból. Ta sytuacja wydarzyła się pod koniec wakacji, ostatni tydzień sierpnia, wtedy babcia zarządziła, że przeprowadzam się do nich. Nawet nie protestowałam, ponieważ wiedziałam, że tak będzie dla mnie lepiej. Dziadkowie mieszkają tylko 3km ode mnie, a zresztą samotność źle na mnie wpływała, a u dziadków zawsze czułam się dobrze, jak byłam mała, mama jak szła do pracy zostawiała mnie pod ich opieką to też czuję się u nich jak w drugim domu. Mam tam swój pokój, który kiedyś był mojej mamy, nadal w nim są różowe tapety z ciemnymi wzorkami, które kiedyś ona wybrała. Pod oknem na przeciwko drzwi jest łóżko z brązowo- różową pościelą, na której leżą dwie duże, puchowe poduchy. Po lewej stronie łóżka jest ogromna szafa, w której są moje ubrania oraz mamy z czasów jej młodości, na przeciwko niej są drzwi do łazienki. Obok tych drzwi stoi toaletka, zawsze jak wychodzę z łazienki po kąpieli, siadam przy niej i rozczesuje swoje długie, jasne i mokre włosy oraz patrzę na swoje odbicie w lustrze. Na środku pokoju jest duży, mięciutki dywan, na którym siadam z Filemonem i się z nim bawię. Dziadkowie mieszkają w domku jednorodzinnym w przyjemnej okolicy na przedmieściach Wrocławia, zaś ja z mamą mieszkałyśmy w centrum w małym, ale bardzo przytulnym mieszkanku. Klara- moja najlepsza przyjaciółka mieszka niedaleko moich dziadków i odkąd półtora miesiąca temu przeprowadziłam się do dziadków, nie było chyba dnia, w którym ona by nas nie odwiedziła. Uwielbiam jej towarzystwo, śmiechem i pozytywną energią zaraża każdego. Takiej wariatki jak ona nigdy jeszcze nie widziałam, znamy się od pieluchy, ciągle razem i traktujemy się jak siostry, ponieważ jesteśmy tak blisko. Moi dziadkowie też bardzo ją lubią i można powiedzieć, że mają dwie wnuczki, uwielbiam nasze relacje z Klarą. Chodziłyśmy razem do przedszkola, podstawówki, gimnazjum oraz liceum- jak papużki nierozłączki zawsze razem. Niektórzy myśleli, że jesteśmy siostrami, bo niby jesteśmy podobne z tą różnicą, że ja jestem blondynką, a ona ma ciemniejsze włosy. Chłopcy od zawsze się za nami uganiali, jak chodziłyśmy po korytarzach w szkole, zawsze ktoś coś o nas mówił, byłyśmy popularne, chociaż nie ubiegałyśmy się o to. Obie dobrze się uczyłyśmy, miałyśmy najlepsze średnie w klasie. Różniłyśmy się tylko tym, że Kara zapisała się do kółka teatralnego, jest świetną aktorką, a ja wolałam sport. Gdy moja głowa była pełna jakiś durnych reguł, gdy opanowałam całą mapę świata i wiedziałam co się wydarzyło w 1410 roku to by się zrelaksować: zakładałam słuchawki na uszy, puszczałam piosenki mojego ulubionego zespołu, schylałam się by zawiązać jeszcze raz buty i po prostu biegłam. To było cudowne uczucie, zapomnieć o wszystkich problemach i biec tam gdzie Cie nogi poniosą, to znaczy 10 okrążeń wokół szkolnego boiska albo do parku oddalonego od szkoły o jakieś 5km i z powrotem. Razem z Klarą zapisałyśmy się do wolontariatu i pomagałyśmy osobą potrzebującym, nigdy wcześniej nie czułam się tak potrzebna, lubiłam pomagać ludziom, dlatego marzę by zostać psychologiem. Zaraz po tych wakacjach miałam iść na studia na ten kierunek, ale kiedyś pomagając babci w kuchni coś wspomniałam o liście od mamy. Jak to babcia, bardzo się zaciekawiła i zapytała co mama tam napisała, strasznie było mi wstyd, bo nie wiedziałam. Bałam się przeczytać, w dzień kiedy mama umarła, jak tylko weszłam do mieszkania, poszłam do pokoju i włożyłam go do szafki nocnej przy moim łóżku, nie miałam odwagi go przeczytać, a po chwili znowu zaczęłam płakać. Jak powiedziałam to babci, to ona wręcz kazała mi jechać do domu i go przeczytać, tak też zrobiłam.
" Kochana Laurko- mama zawsze się tak do mnie zwracała
gdy będziesz czytać ten list, ja pewnie nie będę już żyła. Przepraszam tak bardzo Cie przepraszam. Wiedziałam o mojej chorobie od dłuższego czasu, ale nie chciałam Cię martwic, dlatego nic nie mówiłam. Lekarz mówił, że mam szanse wyzdrowieć, tak też myślałam, że się stanie, jednak życie jest nieprzewidywalne i snuje nam różne scenariusze. Najważniejsze co chcę byś wiedziała to, to, że Cię bardzo kocham mój mały promyczku. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało- zrobiłam chwilę przerwy, zbierało mi się na łzy, ale czytałam dalej- dziękuje Ci, dziękuje, że byłaś tak cudowną córką, moją najwspanialszą. Byłaś sensem mojego istnienia, najwspanialszym darem od Boga. Mam nadzieję, że dziadkowie będą o Ciebie dbać, a Ty nie sprawisz im kłopotów, chociaż znając Ciebie na pewno nie sprawisz, chyba, że wymyślicie coś naprawdę szalonego z Klara.. chyba zbaczam z tematu. W tym liście chciałam Ci powiedzieć coś, co powinnam powiedzieć Ci już bardzo dawno temu, unikałam tego temat, ale Ty masz prawo wiedzieć. Masz prawo wiedzieć, ze Twój ojciec był najcudowniejszym mężczyzną na świecie. Miałam 18 lat jak go poznałam, on był o 4 lata starszy. Był październik 93 chciałam zarobić pieniądze i wyprowadzić się od rodziców, dlatego pojechałam Zakopanego. W tym czasie odbywały się mistrzostwa w skokach narciarskich, pracowałam tam jako pielęgniarka. On był jednym ze skoczków, gdy oddawał swój skok, wiatr się wzmógł i jak leciał uderzył nartą w głowę, doznał kontuzji. Nie była nie wiadomo jak poważna, na szczęście, był lekko poobijany, to ja udzielałam mu pierwszej pomocy i gdy spojrzeliśmy sobie w oczy, zakochaliśmy się. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie muszę Ci chyba mówić jak blisko byliśmy, pewnie się domyślasz. Bardzo się kochaliśmy, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, gdy inni skoczkowie wyjechali na inne konkursy, on musiał jeszcze zostać w szpitalu. Ale jak wyzdrowiał musiał wrócić do swojego kraju- zdziwiłam się to mój ojciec nie jest Polakiem? - jechać dalej zdobywać medale, a ja zostałam. Kochałam go, ale myślałam, ze to tylko przelotny romans, jednak w lutym 94, będąc w szkole poczułam się fatalnie, wróciłam do domu, Twoja babcia zawiozła mnie do szpitala i okazało się, że przyjdziesz na świat. Spanikowałam, nie wiedziałam co robić, ale rodzice obiecali, że pomogą mi i wszystkie obawy odeszły. Jestem im bardzo wdzięczna, bo wiem, że gdyby nie oni, nie poradziłabym sobie sama. Jednak zastanawiałam się czy się z nim nie skontaktować, nie miej mi tego za złe, ale gdy się urodziłaś, w ten najcudowniejszy dzień zdecydowałam, że sama Cię wychowam . Nie chciałam by on zniszczył sobie karierę, był młodym obiecującym skoczkiem, mógł mieć każdą. Nie chciałam nic od niego, a my nawet się nie kontaktowaliśmy, ale jestem mu wdzięczna, bo dal mi Ciebie. Wiem, że zachowałam się egoistycznie, on miał prawo wiedzieć, tak samo Ty, ale bałam się. Kiedy wzięłam Cię w swoje ramiona, obiecałam sobie, że nikomu Cię nie oddam, nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić, a tak naprawdę sama najbardziej Cię raniłam- otarłam rękawem łzy- teraz to wiem. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, ale proszę Cię odnajdź go. Odnajdź, poznaj i spróbuj pokochać, w końcu to Twój ojciec. Nie dałam Ci możliwości poznania go, ale chcę to naprawić.
Twój ojciec to Alexander Pointner, Austriak. W kopercie jest moje i jego zdjęcie, jak go odnajdziesz pokaż mu wtedy zrozumie kim jesteś. Mam jeszcze jedną prośbę powiedz mu, że go kochałam.
Przepraszam Was oboje, ze dopiero po 19 latach daje wam możliwość poznania się.
Musiałaś wiedzieć, kocham Cie najbardziej na świecie. Mama- Natasza Werner. "
Gdy przeczytałam ten list wstałam z podłogi, bo własnie jak go czytałam siedziałam na dywanie, a obok mnie kręcił się Filemon i ocierał się swoim tułowiem po moich plecach, a ja co jakiś czas go głaskałam, to ten zaczynał mruczeć. Zeszłam na dół w kuchni siedziała babcia z Klarą rozmawiały, że wrzesień w tym roku jest bardzo ciepły, jakby jeszcze były wakacje,weszłam do pomieszczenia byłam lekko rozmazana, one od razu zauważyły, że płakałam. Zapytały co się stało, a ja im tylko pokazałam list, babcia wiedziała już o co chodzi, w końcu sama jakieś dwie godziny wcześniej kazała mi po niego jechać. Jak obie skończyły czytać powiedziały, że muszę go odnaleźć. Lekko się wahałam, bo co niby miałabym mu powiedzieć "cześć jestem Laura i jestem Twoją córką?", ale bardzo chciałam go poznać. Przez następne 2 tygodnie zbierałyśmy o nim informacje i dokładnie 25 września, postanowiłam, że do niego zadzwonię, ale niestety nie odebrał. Byłam załamana, bo wszystkie starania na nic? Tego samego dnia jak już byłam wykąpana i miałam kłaść się spać, zobaczyłam, że mój telefon wibruje, serce zabiło mi mocniej, widziałam numer wyświetlony to było on. Musiałam odebrać. Usłyszałam męski głos, mężczyzna około czterdziestki, na początku nie mogłam nic powiedzieć oprócz "Hallo" ale po chwili zaczęłam racjonalnie myśleć i zaczęliśmy rozmawiać. Tak bardzo byłam pochłonięta rozmową z nim, ze dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że gadam po niemiecku, nawet nie wiedziałam, że potrafię tak dobrze mówić w tym języku. Wtedy przypomniałam sobie, że mama nigdy nie zmuszała mnie do nauki, ale gdy nie chciałam uczyć się niemieckiego, mówiła, że muszę, bo kiedyś mi się przyda, teraz już rozumiem co miała na myśli. Alexander był bardzo zdziwiony, ale zachował się bardzo dojrzale, nie powiedział nic w stylu, ze to chyba żart, ani nie odłożył słuchawkę, tylko wysłuchał mnie do końca. Postanowiliśmy, że musimy się spotkać i porozmawiać. Byłam bardzo wystraszona, ale i podekscytowana, po 19 latach w końcu poznam swojego tatę, tak bardzo nie mogłam się doczekać. Umówiliśmy się tak, że to on przyleci do Polski za 2 tygodnie, czyli 2 października.
10.11.13
Ponad miesiąc temu poznałam swojego tatę, jest bardzo sympatyczny, ale nie potrafię powiedzieć do niego "tato" rozumiecie, znamy się niedługo. Tego drugiego października spotkaliśmy się w kawiarni i bardzo długo rozmawialiśmy, pytał mnie o dużo rzeczy, głownie o szkołę i mamę. Gdy powiedziałam mu, ze nie żyje widać było, że zakuło go to w serce. Wyciągnęłam z kieszeni zdjęcie, które było wraz z listem w kopercie, którą dała mi mama. On spojrzał na fotografię i opowiedział mi o ich historii. Później rozmawialiśmy o mnie, trochę o nim, powiedział, że jest trenerem skoczków austriackich, wstyd mi było, bo nie znałam się na skokach moja wiedza ograniczała się do tego, ze wiem, że jest ktoś taki jak Adam Małysz. Pan Alex zaśmiał się i powiedział, że możemy to nadrobić, bo 23 listopada zaczynają się zawody i zaprosił mnie bym jeździła z nim i jego drużyną do poszczególnych miast na mistrzostwa. Pomysł wydawał się bardzo dobry, bo moglibyśmy się lepiej poznać, a ja i tak robiłam sobie roczną przerwę od szkoły i miałam czas. Babcia i dziadek cieszyli się, że w końcu poznałam swojego tatę, ale było im trochę przykro, ze na tak długo mnie nie będzie. Klara była takiego samego zdania, ale kazała mi jechać. Mieliśmy dużo czasu do tych zawodów, ale ustaliliśmy z nim, że przyjadę do niego wcześniej i poznam chociaż trochę jego kraj. Ten miesiąc dłużył mi się nie miłosiernie. Rozmawialiśmy razem w miarę często przez telefon, bo on miał pracę i nie miał zbytnio czasu. Ja w tym czasie spędzałam czas z dziadkami i Klarą, ona chodzi na studia, jej rodzice nie zgodzili by się, żeby zrobiła sobie przerwę od nauki. Bardzo ich lubię, są przemiłymi ludźmi, dają dużo luzu Klarze, ale w kwestii nauki są zbyt rygorystyczni. Rozumiem, ze zależy im na edukacji córki, ale bez przesady, Klara cale życie uczyć się nie będzie. Zresztą z nas dwóch to ona jest bardziej pokręcona i lubi się zabawić na jakieś dyskotece. Zawsze dotrzymuje jej towarzystwa, ale nie piję tyle co ona. Nie mam ochoty pić, jest mi nadal przykro z powodu mamy. Obiecałam sobie, że zacznę normalnie żyć, ale ja ciągle o niej myślę. Nie chcę zapomnieć, nigdy o niej nie zapomnę, ale nie chce tak bardzo cierpieć. Bo cierpię, tak bardzo. Dzień mojego wylotu do Austrii zbliżał się wielkimi krokami. Razem z Klarą poszłyśmy na zakupy, ponieważ musiałam dokupić sobie jeszcze jakieś rzeczy. Gdy nadszedł dzisiejszy dzień było mi przykro, bo musiałam żegnać się z najbliższymi, ale też cieszyłam się, ponieważ chciałam spędzić trochę czasu z moim ... ojcem?
Gdy byłam już spakowana wyniosłam walizkę z pokoju i zaniosłam do salonu, gdzie siedzieli moi dziadkowie oraz moja przyjaciółka, pożegnałam się z nimi. Dziś najpierw lecę do Austrii by poznać moich dziadków, a później razem z ojcem polecimy do Klingenthal na pierwsze zawody, później to znaczy 23. Wyszłam z domu, taksówkarz zapakował moje bagaże, pomachałam moim ukochanym i ruszyłam na lotnisko. Teraz siedzę w samolocie i jestem bardzo podekscytowana coś czuje, że to będzie przygoda życia.
***
Cześć kochani ♥ O to i pierwszy rozdział xd Życzę Wam miłego czytania i zapraszam do komentowania XD Hahahah :D Nawet nie czuję jak rymuję XD Postanowiłam, że będę pisać w I osobie ;) a już w następnych rozdziałach będzie perspektywa jej i jego. Mam nadzieję, że się Wam spodoba :*
Niestety dzisiaj nasi Polacy wypadli z podium w konkursie drużynowym - 4 miejsce ;<
1 miejsce zajęli Słoweńcy, 2 Niemcy i ostatnią pozycję na podium Austriacy♥
Pozdrawiam, przesyłam całuski ♥ i do następnego ;)
O booosze, dobrze że dziadkowie Laury się nią zajęli po śmierci jej mamy. Do tego poznała już swojego ojca. To że jest nim Pointner chyba nie jest zaskoczeniem, prawda?
OdpowiedzUsuńOjoj, nie mogę się już doczekać rozdziałów opisujących jej pobyt ze skoczkami na zawodach! (Jak ja jej zazdroszczę, ach!) Również uważam, że wiele się wydarzy! <3
Pzdr :3 http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Nie miałam zamiaru ukrywać, że to to ten Alexander, jest jej ojcem xd
UsuńDziękuje :* Również pozdrawiam ;)
Zatkało mnie, mogę jedynie przypuszczać co będzie się działo, bo będzie wiele. Mam wielką nadzieję, że coś stanie się takiego, że pojawi się u jej boku Klara. :) Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam. :)
Jeżeli masz ochotę to zajrzyj do mnie. :*
Jeszcze nie wiem co z Tobą Klarą, ale postaram się by było jej trochę więcej xd Pozdrawiam ♥ i dziękuje :)
Usuńwoow świetne! Pisz dalej już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;) ps. w wolnych chwilach może zerkniesz? http://karol-patka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuje :* jasne, że wpadnę xd
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńWidzę, że pomysł trochę podobny do mojego, choć lepiej wykonany. Siedzenie z tymi lodami- fantastyczne!
Biedna Laura. Całe szczęście, że dziadkowie się nią zajęli, a potem ojciec. W ogóle to baaaardzo ciekawy pomysł z tym Alexem :) Widzę, że lubisz smutną tematykę, to nawet ciekawie, bo ja również. Zapowiada się bardzo fajnie.
Pozdrawiam :*
iskra--nadziei.blogspot.com
Pomysł od dawna chodził mi po głowie, a dopiero niedawno postanowiłam to napisać xd Ciekawy? wydawało mi się, że oklepany XD ale dziękuje :*
UsuńPozdrawiam ;) :*
Swietne opowiadanie, rozdział jest cudowny, już sie nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na :
OdpowiedzUsuńsport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
Całuję :-****
Dziękuje ;* jasne, że wpadnę xd Pozdrawiam :*
UsuńOjejku zawdzięczam życie dziadkom Laury , ciesze się , że wzięli ja do siebie , bo by się tam zabiła jeszcze :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudny i strasznie się cieszę , że Laura znalazła tatę. Wydaje się być miły :)
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału więc dawaj go szybciutko Kochana <3
Buziaki :***
Dziadkowie są najlepsi :** Ja również pozdrawiam kochana ♥ Całuski :* :* :*
UsuńUlice Los Angeles buchają od mocy silników i drżą od pędu rozgrywanych wyścigów. Jazda do granic możliwości samochodami, które wykraczają poza przeciętność. Piękne dziewczyny, przystojni mężczyźni i styl życia, za który można oddać wszystko...
OdpowiedzUsuńSkazana za wyścigi uliczne Katrina Toretto usiłuje ułożyć sobie życie po drugiej stronie oceanu, ale i tam niepohamowana pasja ścigania się sprawi, iż wejdzie w konflikt z innymi, którzy tak jak ona kochają wyścigi. Katrina musi się mieć na baczności, bo niektórzy członkowie gangu mają już na nią oko. Zbliża się moment, w którym będzie musiała podjąć ważną decyzję - komu pozostanie lojalna.
Jedynymi ludźmi, którzy mogą jej pomóc to byli przyjaciele - kiedyś byli dla niej jak rodzina oraz dobry przyjaciel z więzienia, Han Yang. Wszyscy starają się wesprzeć Katrinę, gdy odkrywają, że to ich wspólny nieprzyjaciel.
Ich walka zejdzie jednak na dalszy plan, gdy zostaną zmuszeni do wspólnego stawienia czoła nowemu wrogowi. Szybko też odkryją prawdę, że zemsta będzie możliwa tylko wtedy, gdy zasiądą za kółkiem i wcisną gaz do dechy!
Zapraszam: http://road-leads-to-you.blogspot.com/.
Mam nadzieję, że wpadniesz i wyrazisz swoją opinię! ;)
Przepraszam, że dodaje tutaj SPAM.:)
MATKOBOSKACZĘSTOCHOWSKA.....TO JEST TAK BARDZO BOSKIE *_*
OdpowiedzUsuńJak czytałam ten list to właśnie chodził mi po głowie Pontner a jak doszłam do końca to wrzasnęłam "Wiedziałam"! XD
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału a przy okazji zapraszam do mnie http://l-believe-i-can-fly.blogspot.com/
Misia
Hahaha ;d Dziękuje :* to bardzo miłe ;) Pozdrawiam :*
UsuńKiedy nowy ? ;3 nie mogę się juz doczekać. Świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńDziękuje ;* przepraszam, że dopiero teraz ;c a rozdział już sie pojawił :D Pozdrawiam :*
Usuń